Rozdział 1

10.6K 594 171
                                    



Zamieszkanie w Londynie zawdzięczam mojej najlepszej przyjaciółce z czasów studiów: Violi. To ona zaoferowała mi stanowisko nauczyciela w szkole, której pracuje. Poleciła mnie swojej Pani Dyrektor a po rozmowie kwalifikacyjnej dostałem tą pracę. Tak samo było z moim mieszkankiem. Pensja nauczycielska w publicznej szkole bez problemu pozwalała mi na wyjęcie małej kawalerki, którą oczywiście poleciła mi Viola. Tak właśnie się stało. Moje mieszkanie jest skromne, mały salon połączony aneksem z przytulną kuchnią do tego mała sypialnia, spora łazienka i nic mi więcej do szczęścia nie potrzeba. Salon zapełniony regałami z książkami, czerwoną kanapą i małym telewizorem stał się moim małym odcięciem. Zajęcia z dziećmi zaczynam dopiero za tydzień po tym jak jedna z nauczycielek odejdzie na zwolnienie lekarskie z powodu ciąży. Teraz tylko pojawiam się w zerówce na godzinę dziennie, aby dzieci się ze mną zapoznały. Resztę pozostałego mi czasu spędzam na spacerach. Chce jak najbardziej poznać moją okolicę. Piękny park, lodziarnia i bardzo przytulna restauracja serwująca niedrogie obiady szczególnie przypadły mi do gustu. W okolicy znajduje się również starbucks. Do szczęścia nie jest on mi potrzebny- nienawidzę kawy. Przechodząc zawsze obok zastanawiam się, co powoduje, że ludzie tłumami gnają za tym napojem. Ni to smaczne, ni to zdrowe. Dzisiejszego dnia idąc do mieszkania Violi po dodatkowe scenariusze i pomoce dydaktyczne znowu przechodziłem obok tej designerskiej kawiarni. Po raz kolejny naszły mnie myśli, co w tym takiego dobrego. Jednak nie zastanawiając się długo zmierzłem do mieszkania przyjaciółki.

- Jestem!- krzyknąłem, wchodząc do jej mieszkania.

- Tak zapomniałam, że w Donny nie uczą dobrych manier- zagadnęła przyjaciółka, która akurat przygotowywała sobie obiad

- Nie mam pojęcia, o czym do mnie mówisz- zaśmiałem się ucałowałem ją na powitanie a następnie rozłożyłem się wygodnie na jej kanapie.

- Nie zamydlaj mi tu oczu Tomlinson buziaczkami, puka się!

- Mówisz jakbyś sama pukała

- A co gdybym była naga?- oburzyła się

- Nic, czego bym wcześniej nie widział, w dodatku to nie tak, że bym się na Ciebie rzucił- wzruszyłem ramionami- Co gotujesz?- zmieniłem temat

- Zupę krem z pomidorów- odparła dumnie

- Blech nie znoszę zup- skrzywiłem się- Błagam zamówmy pizzę, potrzebuję kalorii

- Nadrabiasz stracone kilogramy? Milion razy powtarzałam Ci, że ta dieta to idiotyzm- skarciła mnie.

- Wiem- przytaknąłem smutno.

- Ej Lou- podeszła do mnie łapiąc mnie za brodę zmuszając jednocześnie do spojrzenia w jej brązowe oczy- Teraz nikt Cię nie ogranicza. Możesz robić, co tylko zechcesz, nawet zacząć pić kawę- zaśmiała się.

- No błagam bądź poważna ja i kawa? Swoją drogą znowu dziś kontemplowałem sobie na temat przepełnienia w starbucksie. Co ludzie w tym widzą?- zapytałem przyjaciółki, która zdążyła już wrócić do swoich poprzednich zajęć.

- Lou oni robią najlepszą kawę pod słońcem. Mówiłam Ci setki razy, nawet i Tobie by zasmakowała a po za tym robią również gorącą czekoladę i herbatę, które przecież uwielbiasz

-Ale..- nie zdążyłem dokończyć, bo przyjaciółka ciągnęła dalej swoją wypowiedź

- Ale Louis przecież nie jest jak inny nie będzie pędził za tłumem, bo przecież jest oryginalny i wyjątkowy.

- Pff- prychnąłem i na tym nasza konwersacja się zakończyła. Viola dokończyła swoją paskudną zupę a ja zamówiłem sobie pizzę z podwójnym serem. Siedzieliśmy cały wieczór rozmawiając o głupotach. Przyjaciółka opisywała mi dokładnie pracę w zerówce. Zwracała, czemu muszę poświęcić szczególną uwagę oraz na kogo mam uważać. Potem otworzyliśmy butelkę czerwonego wina i polała się wraz z nim fala wspomnień. Nie obyło się bez łez. Zarówno smutku jak i szczęścia. Kiedy na dworze zaczęło się ściemniać postanowiłem wrócić do domu. Pożegnałem się z przyjaciółką i ruszyłem znajomą mi trasą. Przechodząc obok mojej „znienawidzonej" kawiarni przystanąłem.

- Może Viola ma rację? Może jestem zbyt przesadnym indywidualistą?

Spojrzałem jeszcze raz na szyld kawiarni.

- Do zobaczenia starbucksie obyś mnie jutro pozytywnie zaskoczył?

Odwróciłem się na pięcie i udałem się w kierunku domu.

An accident that changed our lifeWhere stories live. Discover now