- Jasne, zaprowadzę cię – chwyciła mnie za nadgarstek i zaprowadziła do dużej sypialni. – Skorzystasz z mojej, bo w tych na korytarzach kręci się obsługa.

Kiedy byłam już sama, szybko doprowadziłam się do porządku i stanęłam przed lustrem. Po mojej szmince nie było ani śladu, jednak mój makijaż i włosy nie były naruszone. Ponownie pomalowałam usta i głęboko westchnęłam.

Byłam idiotką, że nie powiedziałam Justinowi o tym, że on też jest dla mnie ważny. On mówi mi o wszystkim, wyjawił przede mną swoje tajemnice dotyczące ojca, dzięki czemu mogliśmy pokonać jego agresywne zachowanie w sypialni, a ja nadal nie uchyliłam mu choć rąbka swojej tajemnicy. Nie potrafiłam mu nawet wyznać tego, że jest dla mnie kimś ważnym, chociaż bezzaprzeczalnie był niezwykle ważną osobą w moim życiu.

Justin's POV

- Melissa z Tamarą tu są – Ryan wypalił, kiedy ledwo wszedłem do biblioteki, przez co wmurowało mnie w podłogę.

- Co?

- Też się zdziwiłem, kiedy zobaczyłem listę gości – przyjaciel przechylił szklaneczkę z ciemnym alkoholem, następnie podszedł do niewielkiego stolika, napełnił dwie szklaneczki i podszedł do mnie podając mi jedną.

- Jak one się tutaj dostały?

- Jako osoby towarzyszące jakiś dwóch kolegów ojca Emmy – oparłem się o ścianę próbując sobie to wszystko ułożyć w głowie.

- Kurwa – zakląłem, zdając sobie sprawę, że jestem w sytuacji bez wyjścia. Przetarłem oczy, mając nadzieję, że to wszystko tylko sen. – Masz jakiś pomysł? – W tej samej chwili drzwi od biblioteki się otwarły i weszła tu Jessica. Kobieta spojrzała najpierw na mnie, a potem na Ryana i głośno westchnęła.

- Co te dwie zdziry tutaj robią? – wycedziła przez zęby, zaraz po zamknięciu drzwi.

- Dobre pytanie – zaśmiałem się kpiąco.

- Macie jakiś pomysł? – Ryan stanął obok mnie i Jessicy. – Bo ja nie mam kurwa zamiaru dopuścić, żeby te dwie małpy zniszczyły przyjęcie Emmy.

- Zabić je – rzuciłem niewiele myśląc.

- Przestań żartować. Trzeba było mnie słuchać wcześniej, mówiłem ci, że będą z tego same problemy, ale zawsze musiałeś być mądrzejszy – warknął w moim kierunku. Nie odpowiedziałem nic bo zdawałem sobie sprawę z tego, że przyjaciel miał rację. – Jeżeli te dwie coś odwalą to własnoręcznie cię zabiję – wyszedł wskazując na mnie palcem. Kiedy zatrzasnął drzwi, spojrzałem pytająco na Jessicę.

- Co mam zrobić? – kobieta rozłożyła bezradnie dłonie.

- Nie wiem – westchnęła. – Musisz pilnować Adeline, nie możesz dopuścić, żeby doszło do konfrontacji między nimi. Nie prowokuj ich.

- Musiałbym ignorować Adeline – powiedziałem niezadowolony.

- Nie masz wyjścia Justin. Później jej to wszystko jakoś wytłumaczysz, zgonisz na jakieś sprawy w firmie.

- A jeżeli to one podejdą do mnie? – kobieta stanęła naprzeciwko mnie, splatając dłonie na piersi.

- Nie możesz uciekać Justin. Będą chciały cię sprowokować – westchnęła. – Chcą się zemścić, nic nie możesz zrobić dopóki jesteś z Adeline. Musisz tańczyć tak jak ci zagarają, mają za dużo asów w rękawie.

Niemal zadrżałem ze złości. Wkopałem się w niezłe gówno z którego nie mogłem się wydostać bez stracenia Adeline. Musiałem czekać, aż znudzę się tym dwóm dziwkom i liczyć na cud.

Independent girlWhere stories live. Discover now