Rozmawialiśmy jakiś czas, opowiedział mi jak Cas puścił go samego, ponieważ on nie mógł przejść. Jak przeniósł duszę wampira - Benny'ego, który uratował mu życie, na ten świat i wskrzesił jego ciało. O tym czym jest Czyściec i jak ciężko było tam żyć. W zamian za to ja opowiedziałam mu o tym co robiłam by go znaleźć, jak wiele stworów łapałam, torturowałam. Jak ułożyłam sobie życie ze swoją siostrą, do której nawiasem mówiąc wcześniej zadzwoniłam, i dałam znać że nie pojawię się, bo mam ważne sprawy. O tym, że nie mam pojęcia gdzie jest Sam, bo rozstaliśmy się jakiś czas, po jego zaginięciu. Nie miałam serca mówić mu, że jego brat przestał go szukać, skłamałam, że po prostu się pokłóciliśmy.

Żyliśmy tak obok siebie przez kilka dni. Na dwa zabrałam go ze sobą do Lil, i powiedziałam jej, że on sam po prostu się znalazł. Jakiś czas tam zabawiliśmy, po czym wróciliśmy do domku i wznowiliśmy poszukiwania Sama. Nie musieliśmy tego robić. Dzień po naszym powrocie pojawił się w naszych drzwiach. Z początku o tym nie wiedzieliśmy i, Dean zaatakował go oblewając wodą święconą, boraxem i naciął jego skórę.
- Dean?! - Krzyknął Sam stając na nogi. - Ivy?! - Dodał widząc mnie obok brata.
Dean uśmiechnął się szeroko i przytulił swojego brata, a ja zacisnęłam zęby. Pokazałam młodemu Winchesterowi, by był cicho i po prostu się cieszył, a on na to przystał.
- Stary, Ty żyjesz. Ivy, udało ci się? - Spytał zwracając się do mnie, chciał mnie uściskałać jednak zrobiłam krok w tył, a Dean zmarszczył brwi zdziwiony.
- Nie, on sam pojawił się w tych drzwiach. - Wyjaśniłam.
- To jak...co się do diabła stało? - Spytał Sam chodząc po pokoju.
- Był w Czyśćcu Sam, żywy. - Powiedziałam, dając nacisk na ostatnie słowo.
- Cały rok? - Zwrócił się w jego stronę.
- Czas szybko umyka, gdy ratujesz życie. - Odparł Dean.
- Jak się wydostałeś?
- Ktokolwiek stworzył to miejsce, nie chciał mnie tam. - Wyjaśnił po krótce.
- Co to znaczy?
- Jestem tutaj.
- A co z Cassem? Tez tam był?
- Tak...
- Daj spokój Sam, on tu jest, ciesz się tym. - Przerwałam, wiedząc, że jeśli chodzi o Castiela, Dean nadal się obwinia.
- Wiesz, że połowa twoich numerów jest nieaktywna? - Spytał Dean brata sięgając po piwo. - Czułem się jakbym zostawiał wiadomości w powietrzu.
- Nie dostałem twoich wiadomości. - Wytłumaczył jąkając się i spoglądając na mnie kątem oka. Ja usiadłam obok Deana i przyglądałam się jedynie ich rozmowie.
- Jak to?
- Pozbyłem się telefonów. - Zacisnęłam oczy, bo wiedziałam co teraz się zacznie.
- Ponieważ?
- Chyba...mnie też coś się przydarzyło w tym roku. Już nie poluję. - Wzruszył ramionami podchodząc bliżej.
- Jasne. - Zaśmiał się i wziął łyk piwa. - Co? Poważnie? Odszedłeś? Ivy mówiła...- Spojrzał na mnie, a ja spuściłam wzrok.
- Ona...nie widzieliśmy się długi czas. Ty odszedłeś, Cas też, Bobby nie żył, a Iv myślała tylko o tym żeby cię znaleźć, Crowley zabrał Kevina i Meg nie wiadomo gdzie, więc...
- Tak po prostu rzuciłeś rodzinny interes? - Spytał Dean.
- Co to za rodzinny interes kiedy cała rodzina jest martwa?
- Nie byłem martwy, Sam. Byłem po kolana w boskim gównie, zabijałem potwory i sądziłem, że taka nasza rola.
- Tak, i sądziłem wtedy, że przez to zginął każdy mój krewny! - Wstałam i dołączyłam do nich.
- Nie Sam, może nie jestem twoją krewną, ale byłam przyjaciółką, byłabym przy tobie, ale ty wolałeś odejść.
- Chciałem, żebyś odeszła ze mną...
- Ale tego nie zrobiłam! I całe szczęście! - Krzyknęłam zła.
- A ty? Co robiłeś? - Spytał Dean. - Po tym jak starałeś się znaleźć mnie?
Szukałeś mnie, Sam? - Spytał, patrząc na swojego brata. Ten odwrócił wzrok. Dean wyglądał na zranionego, mam na myśli zdewastowanego. Wzruszył ramionami starając się udawać. - Świetnie. Przecież zawsze obiecywaliśmy sobie, że nie będziemy się szukać tak? Mądrze. Brawo. - Sam czuł się źle, spoglądał na mnie i Deana z wyrzutami sumienia. - Ale zawsze to olewaliśmy, z powodu tego ile dla siebie znaczymy. Ale nie tym razem, Sammy prawda? Pozwoliłeś tej drobnej dziewczynie, jeździć po całym kraju, po to by szukała jakiegoś wyjścia dla mnie...A sam nie potrafiłeś tego zrobić!
- Słuchaj Dean, jestem taki sam. - Pokręcił głową Winchester.
- Dobrze dla ciebie. Bo ja nie. - Odparł mu brat i wyszedł.
- Witaj z powrotem Sam. - Prychnęłam i podążyłam za starszym Winchesterem. Wybiegłam na zewnątrz, i widziałam jak Dean zmierza w stronę ścieżki w lesie.
- Dean! Poczekaj! - Krzyknęłam i podbiegłam do niego. - Poczekaj, idę z tobą.
- Czemu mi nie powiedziałaś? - Spytał, nie patrząc na mnie.
- Przepraszam Dean. Byłeś taki szczęśliwy, nie chciałam...nie chciałam tego niszczyć. Na prawdę nic nie wiedziałam o jego życiu. Nie wiedziałam że przestał polować. Wiedziałam tylko...- Przerwałam na chwilę.
- Że przestał mnie szukać. - Pokiwał głową. - Ale ty nie. Czemu? Czemu cały ten rok poświęciłaś na to by mnie znaleźć? - Zatrzymał się i spojrzał mi w oczy. Nadal był zły, ale wiedziałam że na prawdę był ciekawy odpowiedzi.
- Ja...nie wiem Dean. - Pokręciłam głową. - Czułam, że muszę to zrobić. Nie potrafiłam wyobrazić sobie tego wszystkiego bez ciebie, wiedziałam że gdzieś jesteś. - Opuściłam głowę. - Kilka razy myślałam na tym by przestać, ale zaraz mi to przechodziło. W momencie, gdy wróciłeś...po raz kolejny byłam w martwym punkcie. - powiedziałam wściekła na samą siebie. Poczułam ramiona oplatające mnie całą. Dean położył policzek na czubku mojej głowy.
- Dziękuję.

I'll always have your back. | SPNOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz