11.

1.7K 90 8
                                    

Okej, teraz czeka mnie na prawdę ciężki rozdział, proszę o...przymknięcie oka na błędy, za które przepraszam:)

Gdy dojechaliśmy do warsztatu Bobby'ego było późno, postanowiliśmy położyć się spać i dopiero następnego dnia pojechać ponownie porozmawiać z niejaką dr. Visyak. Jak się okazało była ona była stworzeniem, które niecały wiek temu jako jedyne wydostało się z Czyśćca, swoją drogą była ona też była kochanką Bobby'ego. Zauważyłam że oni wszyscy mają tendencję do spotkania się ze stworzeniami nie z tego świata, no błagam!

Wstałam o 6, z pomysłem żeby zrobić coś miłego dla przytłoczonych niedawnymi zdarzeniami chłopców. Poszłam do kuchni i zajrzałam do lodówki w której...no cóż nie było nic. Wzięłam kluczyki od swojego samochodu i pojechałam do sklepu. Kupiłam rzeczy potrzebne do zrobienia wielkiego śniadania, oraz jeszcze trochę zapasowych, placek wiśniowy dla Dean'a, oraz dwie zgrzewki piwa. Zniosłam zakupy do samochodu i o 7 byłam z powrotem w domu. Rozpakowałam reklamówki, zostawiając składniki na jajecznicę na bekonie, naleśniki, gofry i smażone kiełbaski. W połowie przygotowywania posiłku na dół zszedł Sam, półprzytomny, drapiąc się po głowie. Był uroczy. Zaśmiałam się na jego widok, ponieważ...gdybyście widzieli jego włosy!
- Hej Ivy! - ziewnął.- Co robisz? - Zaciekawił się podchodząc bliżej.
- Śniadanie mistrzów. - puściłam mu oczko. - Naleśniki, gofry i tak dalej.
- Jesteś cudowna! Wygodne jest mieć kobietę w domu. - Powiedział uśmiechając się szeroko, spoglądając co chwila na talerz gotowych już kiełbasek. Zaśmiałam się.
- Mógłbyś iść obudzić resztę facetów? Poustawiam jedzenie na stole. - Sam skinął głową, a ja zrobiłam to co powiedziałam. Mimo że jedzenia było sporo, zdążyłam rozłożyć wszystko przed ich przyjściem a dodatkowo zrobiłam tez koktajl owocowy dla Sama, ponieważ wiem że lubi takie rzeczy. Pierwszy na dole był Dean, popatrzył na jedzenie jak na skarb, a na mnie jak na jakieś bóstwo. Nie powiem...ucieszyło mnie to. Nie dość tego, dostałam od każdego z facetów po buziaku w policzek. Zaczęli jeść, i muszę przyznać że nigdy nie widziałam żeby jedzenie tak szybko zniknęło ze stołu! Ja sama nie jadłam, ponieważ zrobiłam to już wcześniej.
- To było pyszne dziewczyno! Gdzieś ty się nauczyła tak gotować? - Spytał Bobby.
- To nic wybitnego...tak właściwie, nic nie gotowałam, tylko smażyłam do tego nie trzeba umiejętności. -Zachichotałam. - Oh! Bobby kupiłam dla Ciebie dwie zgrzewki piwa. Dla Ciebie Dean...- Spojrzałam na niego, po chwili wyjmując z lodówki ciasto i kładąc mu je na talerzu. - Mam to. - uśmiechnęłam się, odsuwając, ale nie było dane mi tego zrobić ponieważ mężczyzna przyciągnął mnie do siebie za szyję i pocałował soczyście w policzek. Byłam pewna, że zrobiłam się czerwona, i zachichotałam. Jezu! Zachichotałam jak nastolatka!
- Jesteś boska! - Powiedział.
- Oh, o Tobie też nie zapomniałam Sam. - mrugnęłam. Zdjęłam z blatu, koktajl ogromnych rozmiarów i podałam mu go.
-Truskawka, banan, jagody i kiwi.- Powiedziałam.
- Wyjdziesz za mnie? - Spytał całkiem poważnie.
- Oczywiście Sam. - Odpowiedziałam i pocałowałam jego policzek. Spojrzałam na Dean'a i zauważyłam że jego uśmiech trochę przygasł, jednak nie skomentowałam tego.
To był na prawdę miły początek dnia, postanowiłam ze od czasu do czasu będę to powtarzać, należy im się to.
Około 10 zebraliśmy się ponownie w samochodzie Dean'a, bo przecież Impala nie może zostać. Ha! I ruszyliśmy w drogę, rozmawialiśmy o tym jak mamy zamiar powstrzymać Castiela, i...nie mieliśmy na to pomysłu. No cóż, wyjdzie w praniu.

                                                                                       ***

Bobby wskazał nam miejsce spotkania, jednak kobieta nie pojawiła się w wyznaczonym miejscu. Osobiście uważałam, że nie chciała z nami rozmawiać, jednak myliłam się. Chłopcy - a ja razem z nimi - zaczęliśmy rozglądać się po okolicy.

I'll always have your back. | SPNOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz