28.

1.4K 62 13
                                    

Ostatecznie postanowiliśmy zostać w domku, by opracować plan pozbycia się lewiatanów.
- Okej, czytałem to więcej razy niż Playboya którego znalazłem u taty. - Westchnął Dean, a ja się zaśmiałam.
- Z Anną Nicole? - Spytał Sam, odrywając wzrok od laptopa.
- Tak, te dobre młodo umierają, nie? - Spytał uśmiechając się. Uderzyłam go w ramię.
- Jesteś obleśny. - zaśmiałam się ponownie.
- Ściąć głowę, a ciało się pogubi. - Zaczął po chwili cytować Winchester. - Głową jest Dick. Czyli zbieramy składniki i tworzymy broń. Koniec pieśni. - Stwierdził Dean biorąc piwo.
- Tak, jesteśmy za zabiciem Dicka, ale co potem? Co z resztą paszczaków?
- Padną trupem?
- Może. - Skinęłam głową. - A może nie. Może ci wystarcza?
- Jeden problem na raz.
- Okej, ale poznanie haczyka przed rozbiciem bramy to nie szaleństwo.
- Może to jest haczyk. Bóg nie zdradza nam szczegółu. - Powiedział Dean i ułożył się na kanapie,  z nogami na stoliku. Westchnęłam i położyłam się na jego ramieniu spoglądając na zeszyt który trzyma. - Słowo pochodzi od Boga. Nie wiem czy będzie coś lepszego.

- Cześć Bobby. - Usłyszałam głos Deana z łazienki. - Jak się czujesz?
- Silniejszy niż kiedykolwiek. Kiedy wy...- Wskazał na mnie i Deana, ponieważ pojawiłam się w pomieszczeniu słysząc głos Bobby'ego. - Ganialiście za własnym ogonem, myślałem nad tą bronią.
- Nie powinieneś...- Zaczął Dean.
- No, słuchaj. Kość musi pochodzić od człowieka, którego dobroć dorównywała żądzy i mrokowi lewiatanów.
- No to powodzenia. - Stwierdziłam.
- Resztę można załatwić od ręki. - Powiedział. - Krew upadłego anioła już macie. Następna jest krew władcy upadłej ludzkości. Według mnie to Crowley. Trzeci jest ojciec upadłych bestii.
-Alfa. - Powiedziałam.
- Dokładnie.
- Ale wszystkie nie żyją. - Powiedział Dean. - Cass je zniszczył.
- Zatem to problem Castiela.
- Nie koniecznie jest w stanie go rozwiązać. - Stwierdziłam.
- To Crowley! - krzyknął.
- Okej, rozumiemy. - uspokoił go Dean.
- Na prawdę?! - Krzyknął ponownie, a lustro za nami pękło. - Tak tylko mówię. Wierzę, że to rozgryziecie. Spokojnie, nie mi nie jest. Trochę mnie poniosło. - Wytłumaczył, widząc nasze zaniepokojenie.

- Musisz coś wiedzieć. - Powiedział cicho Dean do brata, po zniknięciu Bobby'ego. - Bobby tu jest.
- Ma pewne pomysły dotyczące broni. - Dodałam, siadając przy stole.
- Serio? W samą porę. - Stwierdził, pokazując mi i swojemu bratu artykuł na temat Sucrocorpu.
- Co to Sucrocorp? - Spytał Dean.
- Robią dodatki do żywności, syrop glukozowo- fruktozowy, który znajduje się...cóż, wszędzie. Chleb, sos, napoje. - Wyjaśniłam, a Sam spojrzał na mnie zdziwiony. - Sporo czytam. - Wzruszyłam ramionami.
- Nie mów, że w plackach też to jest. - Pokręcił głową Dean.
- Oh, na pewno. - Potwierdził Sam.
- Dranie. Co teraz? Roman pomija restauracje? - Spytał.
- I wchodzi do sklepów, stacji benzynowych i automatów.
- Przepraszam. - Powiedziałam i wyciągnęłam telefon. - Hej Lil.
- Ivy? - Zdziwiła się.
- Tak, wszystko u ciebie w porządku? - Spytałam.
- Tak, zgaduję. Przyjedziesz niedługo? - Spytała z nadzieją. Uśmiechnęłam się do siebie.
- Mam pracę, dosyć poważną, jeszcze kilka tygodni i będę twoja. Ale teraz...nie jedz nic poza owocami, i nie pozwalaj robić tego Jody. Tak samo z piciem. Jedynie woda. - Powiedziałam.
- Co? Czemu?
- Nie mam czasu tłumaczyć tego dokładnie, skarbie. Jedyne co mogę powiedzieć to to, że na świecie robi się tłoczno i niebezpiecznie. Uważaj co jesz, nie może to być nic co zawiera syrop glukozowo-fruktozowy, jasne?
- Dobrze, zrozumiałam.
- Muszę kończyć Lily, zadzwonię kiedy będę mogła. Do usłyszenia.
- Do usłyszenia. - Rozłączyłam się i uśmiechnęłam sama do siebie.
- Układa się? - Spytał Dean.
- Nie wiem...teraz już wie kim jest i to że jest moją siostrą. Nie rozmawiałyśmy za dużo, ale odzyskałam siostrę.
- Ciesze się że tak jest Iv, nie masz pojęcia. - Odpowiedział Dean. - Obaj się cieszymy. Wracając...Co możemy poradzić na to wszystko? - Wskazał na laptopa.
- Właściwie nic. - Mówił, jednak przerwał gdy laptop sam się zatrzasnął, a konkretnie Bobby to spowodował.
- Jak mówiłam, Bobby ma pomysły. - Powiedziałam zdenerwowana.

I'll always have your back. | SPNOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz