22.

1.1K 70 2
                                    

Sam i Dean byli w rozsypce przez cały tydzień. Siedzieli, pili i spali, jedyną osobą która cokolwiek mówiła byłam ja, a i tak były to jedynie pytania co kupić im w sklepie, odpowiadali po jedynym, dwóch słowach, a potem znów wracali do rutyny. Jedli jedynie to co dla nich przygotowałam, dlatego też zaczęłam robić coś wartościowego. Po tygodniu Dean zaczął wariować na punkcie Dicka Romana. Szukał na jego temat wszystkiego. Zrobił tablicę z informacjami i dokładał do niej codziennie nowe fakty. Zadzwonił do Franka i kazał ustalić mu czym są liczby podane nam przez Bobby'ego. Sam zaczął żyć, mówił, szukał spraw albo pomagał Deanowi znaleźć lewiatany. Ja obserwowałam ich z ciężkim sercem, i starałam się im pomóc jak najbardziej. Nadszedł tydzień trzeci. Sam stał z dziennikiem Bobby'ego wpatrując się w niego uparcie, a ja stałam z założonymi ramionami, obok Deana przy jego tablicy.
- Wiecie...zastanawiałem się czy nie powinniśmy powiedzieć jego znajomym. - Zaczął Sam.
- Kiedy dałem Frankowi te liczby? Minęło już kilka tygodni nie? - Spytał ignorując słowa Sama.- zwariował czy jest po prostu gburem? - Powiedział.
- Dean, słyszałeś o czym mówił Sam? - Spytałam łagodnie zakładając kosmyk włosów za ucho.
- No chyba, że coś mu się stało. - Powiedział, nieodpowiadając mi. - Nie może zadzwonić, bo lewiatan zjadł jego twarz.
- Jest taka możliwość. - Powiedział Sam.
- Powinniśmy to sprawdzić. - Odpowiedział Dean.
- Dean, chcesz zadzwonić do znajomych Bobby'ego czy nie? - Spytał.
- Do nikogo nie dzwonię. Chcesz to sam to zrób.
W tym momencie zadzwonił jakiś telefon, to telefon Bobby'ego w torbie leżącej obok mnie. Sam chciał podejść.
- Ja nie mam zamiaru tego odbierać. - Uprzedził Dean wskazując butelką na torbę. Zatrzymałam Sama.
- W porządku, ja to zrobię. - Powiedziałam cicho. - Halo?
- Zastałam Bobby'ego Singera? - Powiedziała jakaś dziewczynka w telefonie. Chłopcy zbliżyli się do mnie.
- Nie, przepraszam. Nie ma go, ale...jestem jego przyjaciółką. - Powiedziałam łagodnie.
- Tata poprosił żebym zadzwoniła konkretnie do niego. - Powiedziała pewnie dziewczyna. Spoglądałam co chwila na Deana, który wziął menażkę Bobby'ego i upił z niej łyka, kiwając głową.
- Nie ma go tu, ale jeśli czegoś potrzebujesz...- nie zdążyłam dokończyć zdania, ponieważ ona rozłączyła się.
- Kto to był? - Spytał Dean.
- Jakieś dziecko, dziewczynka konkretnie. - Powiedziałam zdziwiona. - Może córka jakiegoś łowcy? Sprawiała wrażenie przerażonej. - Zmartwiłam się. Podałam Samowi komórkę, a on ją otworzył.
- Mamy identyfikację dzwoniącego. Może ją odnajdziemy? Sprawdzimy.- Spytał, patrząc z nadzieją na Deana.
- A co z Frankiem? - wzburzył się Winchester odkładając piwo na stół.
- Najpierw powinniśmy odnaleźć dziewczynę. - Powiedziałam, zgadzając się z Samem.
- Frank pracował nad liczbami, które Bobby przekazał nam ostatnim tchnieniem, a wy chcecie odłożyć to na później? - Spytał zdenerwowany.- Świetnie, znajdźcie harcereczkę, a ja jadę do Franka. - Powiedział.
- Jasne, pod jednym warunkiem. - Powiedział Sam. - Jeśli Frank stoi w miejscu, zostawisz to i dołączysz do nas. - Dokończył.
- Dobra. - Powiedział, chcąc dopić piwo którego już nie było.- Dzięki za wypicie mojego piwa. - Powiedział do mnie z wyrzutem.
- Co? Moje stoi tutaj. - Wskazałam na stół.- Pewnie wypiłeś je i nawet nie zauważyłeś. - Zauważyłam, i zaczęłam pakować się na wyjazd.

Dotarliśmy do jakiegoś apartamentu, dwie godziny drogi od Dallas. Poszliśmy na piętro, tam gdzie powinna mieszkać dziewczyna. Sam zapukał w drzwi.
- Rozmawialiśmy wcześniej przez telefon. - Powiedziałam, gdy nikt nie otworzył. Usłyszeliśmy ja ktoś podchodzi do drzwi i uchyla je.
- Cześć, jestem Ivy, a to mój przyjaciel Sam. - Powiedziałam uśmiechając się  delikatnie, dziewczynka wyglądała na poważną.- brzmiałaś,jakbyś potrzebowała pomocy i...
- Jak mnie znaleźliście? - Spytała.
- Bobby miał adres twojego taty w notesie. - Wyjaśnił Sam.
- Gdzie on jest?
- Bobby? - Odparł.- Nie żyje.
- Posłuchaj...- Powiedziałam.
- Krissy.
- Okej, świetnie. Krissy, rozumiem że nie wpuszczasz obcych. Ale jeśli tata powiedział Ci, że możesz ufać Bobby'emu, to nam także. - Wyjaśniłam. Ona zamknęła drzwi, opuściła łańcuch i otworzyła je ponownie, wpuszczając nas do środka.
- Dzięki. - Powiedział Sam.
- Uprzedzam, mam numer policji na szybkim wybieraniu. Jeden guzik. - Pomachała nam telefonem przed oczami, a ja uśmiechnęłam się delikatnie ukrywając to.
- Spoko, rozumiem. - Odparł Sam, wchodząc.
- Więc, wy też jesteście sprzedawcami? - Spytała, gdy rozglądaliśmy się po domu.
- Um...tak. - Skinęłam głową.
- Tata jest w trasie? - Spytał Sam.- Od dawna?
- Zazwyczaj dzwoni co wieczór. - Powiedziała.
- A kiedy ostatnio się odezwał? - Spytałam z wahaniem.
- Pięć dni temu. - Opuściła głowę.
- Pomożemy Ci go odnaleźć. - Powiedział Sam. - Powiedział gdzie się udaje?
- Miał kilka miejsc, nieopodal Dodge City.
- Ma jakieś biurko gdzie trzyma swoje rzeczy? - Spytał Sam. Krissy zaprowadziła nas do jego sypialni. Zaczęliśmy się rozglądać jednak na pierwszy rzut oka nie znalazłam nic interesującego.
- Krissy, mogłabyś zrobić nam coś do picia? - Spytał Sam, by pozbyć się jej z pokoju.
- Jasne. - Skinęła głową i wyszła. Podeszliśmy oboje do szafy a Sam odchylił ubrania. Była tam mapa, oraz historia zaginięć.

I'll always have your back. | SPNOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz