29.

1.1K 55 5
                                    

Nigdy nie myślałam, że czyjaś śmierć znów tak mnie poruszy, ale znów zostałam zaskoczona. Po tym jak wysadziliśmy laboratorium, udaliśmy się we dwojkę do domu Rufusa. Tam zaczęliśmy rozmawiać.
- Sam, od czego my zaczniemy? - Spytałam załamana.
- Co? O czym ty mówisz? - Spytał Sam bezsilny.
- Musimy go znaleźć, jak mamy to zrobić?
- Nie będziemy go szukać. Jest martwy. - Odpowiedział, zaczynając się pakować.
- Co? O czym ty mówisz? - Wstałam. - On zniknął, nie jest martwy! Gdzieś musi być! Cas także! Co ty robisz?
- Przysiągłem mu, że nie będę go szukać. To mam zamiar zrobić, chodź ze mną Ivy. Nie ma po co robić sobie nadziei. - Wyjaśnił.
- Nie! Słuchaj Sam. Ja niczego mu nie obiecywałam. Znajdę go. Jedź sam, droga wolna. Nie wierzę, że tak łatwo pozwolisz odejść swojemu bratu. - Pokręciłam głową płacząc.
- Muszę, muszę się jakość odnaleźć. - Odparł i wziął torbę. - Biorę Impalę. Przepraszam. Odezwę się. - Powiedział we łzach i pocałował moje czoło.
- Daruj sobie Sam. Po prostu odejdź. - I wyszedł. Stałam tam, słysząc jak odjeżdża, i gdy dotarło do mnie, że zostałam kompletnie sama upadłam na ziemię i zaczęłam głośno płakać.

Od tego czasu minął rok. Szukałam wszyskiego, pierwsze to ustaliłam, to miejsce gdzie znajduje się Dean. Był w Czyśćcu. Postanowiłam ponownie go otworzyć, nie po to by wchłonąć dusze, ale po to by wejść do niego. Znalazłam podania o wyjściu z Czyśćca dla ludzi, wiedziałam gdzie się znajduje,w piekle. Jednak ani ja ani sam Crowley nie miał pojęcia gdzie dokładnie ono jest. Wiedziałam także, że jedynie człowiek może wyjść stamtąd tamtą drogą. Moim planem było znalezienie Deana i wyprowadzenie go stamtąd, bałam się tylko, że Cas nie będzie mógł się wydostać. Wtedy jednak moim priorytetem był Dean. Po pół roku porzuciłam ten plan, ponieważ nie mogłam znaleźć stworzenia z Czyśćca, potrzebnego do zaklęcia, żadnej kreatury pochodzącej stamtąd po prostu już nie było na Ziemi. Kolejnym planem, było użycie żniwiarza, by przeniósł mnie do Czyśćca, jednak jedyny którego znałam i który przemycał dusze zginął, kilka dni przed tym jak zdążyłam go znaleźć. Minął rok, a ja byłam w kropce. Nadal mieszkałam w domku Rufusa, często nocując u Jody. Moje kontakty z siostrą, nie mogły być lepsze. Mimo, że szukałam wszyskiego by odzyskać Winchestera, miałam też czas dla siostry. Dzięki niej się trzymałam. Rozmawiałam z nią, wiedziałam co dzieje się w jej życiu, a ona nareszcie poznała swoją przeszłość. Ma chłopaka, ma na imię Eddie i jest uroczy, bo zdążyłam go poznać. Ma także dwie przyjaciółki: Elizabeth i Norę. Są świetne, pełne życia i wygadane.
Z Samem, od tamtego zdarzenia widziałam się tylko raz. Miesiąc po, przekonałam się wtedy, że na prawdę przestał szukać Deana. Byłam na niego wściekła, powiedziałam żeby więcej się ze mną nie kontaktował i odeszłam, więc kompletnie nic nie wiedziałam o jego życiu.

Wpatrywałam się w moją tablicę pomysłów, informacji o portalach, i ogólnie Czyśćcu, piłam piwo i myślałam co teraz zrobić. Czułam się zagubiona, bardzo chciałam sprowadzić Winchestera z powrotem. Dotarło do mnie, że to co do niego czułam było...intensywne. Bałam się to nazwać miłością, ale gdzieś głęboko w sobie czułam, że gdybyśmy mieli więcej czasu tym właśnie by to było. Kilka razy przyszło mi na myśl by zrezygnować, jednak za raz potem docierało do mnie, że nie potrafię. Muszę go znaleźć za wszelką cenę.

Było jasno, nie miałam pojęcia jaka data była, wiedziałam jedynie, że minęło kilka dni, odkąd siedziałam w tym domku bez ruszania się nigdzie. Dzisiaj był dzień w którym miałam ponownie zobaczyć się z Lily. Zbierałam się, wkładając rzeczy do torby, mimo tego jeszcze nie zdążyłam się ubrać i chodziłam po domku w samej koszulce. Wtedy drzwi się otworzyły, wyjęłam broń i celowałam w osobę przede mną. Moje serce się zatrzymało.
- Czy to jest jakiś żart? - Spytałam drżącym głosem, starając się trzymając pistolet prosto.
- Ivy? To ty. - Powiedział Dean uśmiechając się. - To na prawdę ty.
- Nie. Nie. Nie. Nie zdążyłam Cię wydostać! To jakiś żart? Crowley Cię przysłał? - Warknęłam, podeszłam bliżej.
- Nie! Czekaj! Zobacz. - Powiedział i złapał nóż Ruby leżący na stole i naciął swoje ramię. - Nie jestem demonem. Chcesz zobaczyć czy nie jestem zmiennokształtny? Daj mi srebrny nóż. Jestem sobą. - Powiedział zdenerwowany. Poczułam łzy w oczach, zabezpieczyłam broń i rzuciłam ją gdzieś obok. Skoczyłam na mężczyznę przed sobą, oplatając go w biodrach nogami i zaczęłam całować, obcałowywać całą jego twarz.
- To na prawdę ty. - Zaśmiałam się, ze łzami w oczach. - Szukałam Cię przez cały rok Dean, bałam się że mi się nie uda. - Zaczęłam płakać jak dziecko ściskając jego szyję.
- Już tu jestem Iv. - szepnął głosem pełnym emocji przytulając mnie mocniej. - Tęskniłem. - Stał tak ze mną na sobie przez jakiś czas, jednak wtedy przypomniałam sobie skąd wrócił.
- Jak udało Ci się wrócić Dean? - Spytałam, stając na ziemi. Spojrzałam na siebie, i zobaczyłam, że jestem ubrana jedynie w koszulkę Winchestera którą tutaj zostawił. Zaczerwieniłam się, ale postanowiłam zostać tak, bojąc się ze mężczyzna zniknie gdy odejdę. - Gdzie Cas? Albo nie,  zapomnij. Usiądź, zrobię Ci coś do jedzenia. Na pewno jesteś głodny. - Paplałam podekscytowana. On zaśmiał się.
- Bardzo tęskniłem.
- Ja też Dean. - Szepnęłam i podeszłam do kuchni i zaczęłam robić dla niego posiłek.

I'll always have your back. | SPNKde žijí příběhy. Začni objevovat