rozdział czterdziesty czwarty

Mulai dari awal
                                    

Ucałowałem czubek jego głowy. Wzamian za to otrzymałem mocny uścisk i wesoły śmiech.

— Kiedy masz zamiar jechać?
— Tak jakby dzisiaj wieczorem? – bardziej wyszło to jak pytanie niż stwierdzenie.
— Co?! – z jego ust uciekł mało męski pisk.  — Jak ty chcesz dzisiaj wieczorem znaleźć się w Australii?
— Bilety mam zabukowane. Tylko musimy się spakować.
— Jesteś szalony.
— I za to mnie uwielbiasz.

Luke dźgnął mnie palcem w żebra. Zaśmiałem się i przytuliłem do niego jeszcze bardziej. Wiedziałem, że cała ta podróż to jeden wielki spontaniczny wybryk, ale czułem, że dobrze zrobiłem.

W moim mieszkaniu znaleźliśmy się około godziny siedemnastej. Po drodze zahaczyliśmy o mieszkanie Luke'a, by ten mógł się spakować. Doskonale widziałem, że się stresuje. Sam nie byłem w lepszym stanie jednak starałem się tego nie okazywać. Nie chciałem, by blondyn stresował się jeszcze bardziej niż to konieczne.

— Calum ile można się pakować? – Luke jęknął zrezygnowany. Siedział na podłodze w mojej sypialni i tępo wparywał się w ścianę.
— Nie marudź, okej? Nie wiem którą koszulkę spakować.
— Weź obie i proszę cię jedźmy już na to pieprzone lotnisko, bo się spóźnimy.
— Od kiedy jesteś taki chętny żeby tam jechać?
— Próbuję się nie stresować.

Po kolejnej godzinie pełnej przekleństw w końcu udało się nam dotrzeć na lotnisko. Idealnie pół godziny przed wylotem.

Gdy w końcu znaleźliśmy się wewnątrz samolotu, Luke złapał mocno moją dłoń.

— Boisz się?
— Wcale – spojrzał na mnie niepewnie.
— Spokojnie, jesteś tutaj ze mną, tak? Za kilkanaście godzin znajdziemy się w Sydney i będzie po wszystkim
— Ty nie musisz poznawać rozdziców swojego chłopaka. Wiesz jaki to jest stres? – ponownie ścisnął moją dłoń.

Nie powiedziałem już nic tylko oparłem głowę o jego ramię.

Chłopaka? Jesteśmy parą?

W momencie, gdy miałem się głębiej nad tym zastanowić zapadłem w sen i obudziłem się dopiero gdy znaleźliśmy się kilkanaście kilometrów przed planowanym lądowaniem.

Luke nadal spał oparty o moje ramię i praktycznie ślinił mi koszulkę. Swoją drogą było to nawet urocze.

— Luke, obudź się – musnąłem jego czoło ustami.
— Jeszcze chwilę mamo...
— Chciałbym żebyś nazywał mnie tatusiem, ale jak wolisz.

W momencie blondyn podniósł się i przetarł zaspane oczy. Zaśmiałem się cicho na jego reakcję.

Gdy w końcu wylądowaliśmy i zabraliśmy swoje walizki wyszliśmy przed główne wejście.

— Jak masz zamiar dostać się do domu?
— Mali miała po nas przyjechać, ale chyba jej jeszcze nie ma.
— To jest ta dziewczyna stojąca obok niebieskiego Volvo? – wskazał gestem ręki na osobę, o której mówił.
— Nigdy jej nie widziałeś, a wiesz, że to ona. Jak?
— Jesteście podobni – uśmiechnął się i wzruszył ramionami.

Złapałem go za dłoń i poprowadziłem w stronę mojej siostry. Gdy tylko nas zauważyła na jej usta wpłynął szeroki uśmiech.

— Calum! Już myślałam, że nie przylecisz – przyciągnęła mnie do siebie i mocno przytuliła.  — A ty musisz być Luke. Miło w końcu cię poznać. Calum dużo o tobie mówił.
— Och, czyżby? – Luke spojrzał na mnie wymownie, ale uśmiechnął się szeroko i również przytulił do Mali. — Jesteście bardzo podobni do siebie.
— Ale to ja jestem ta ładniejsza i mądrzejsza. Przynajmniej tak zawsze mówiła mama.
— Mama zawsze mówiła, że to ja jestem ten ładniejszy – obruszyłem się, ale na moich ustach nadal tkwił uśmiech.

Po chwilowej drodze w końcu stanęliśmy przed moim rodzinnym domem. Wiem, że naprawdę rzadko w nim bywałem, ale mimo wszystko byłem do niego przywiązany. Przez całą drogę trzymałem Luke'a za dłoń. Widziałem, że w końcu przełamał pierwsze lody i zaczął przyzwyczajać się do obecnej sytuacji.

Teraz tylko rodzice.

— Calum! Ile można na ciebie czekać? Znowu wziąłeś brudne ubrania do prania? – doszedł mnie głos mamy, która krzątała się po kuchni.
— Zamiast ubrań wziąłem coś, a raczej kogoś innego! – odkrzyknąłem. — Chodź, nie denerwuj się – szepnąłem do spiętego Luke'a.

Po minucie w drzwiach kuchni pojawiła się zdezorientowana postać mojej ukochanej mamy. Mimo wszystko na moje usta wpłynął uśmiech na spotkanie po kilku długich miesiącach. Moja mama zamiast przywitać się ze mną, zwróciła się do Luke'a.

— Wiedziałam, że mój syn ma powodzenie, ale nie wiedziałam, że aż takie – kątem oka widziałem jak Luke oblewa się rumieńcem. Zaśmiałem się cicho pod nosem.
— Dzień dobry – blondyn uśmiechnął się nieśmiało.  — Miło panią poznać.

Tym razem zwróciła się do mnie.

— Nawet jest wychowany. Nie to co ty. I on cię chciał Calum?
— Mamo, proszę cię. Nie rób z tego niewiadomo czego.
— Przecież żartuję. Chodźcie tutaj oboje – przyciągnęła nas od uścisku. Zdecydowanie za tym tęskniłem.  — A ty kochany nie mów do mnie na pani tylko Joy.

Luke po raz kolejny uśmiechnął się nieśmiało. Wiedziałem, że zabranie go tutaj było wręcz świetnym pomysłem.

{…}


Nawet nie mam pojęcia jak i kiedy minęło nam te kilka dni. Luke czuł się jak w swoim własnym domu. Moja mama wręcz pokochała go bardziej niż mnie – swojego rodzonego syna.

Czułem się wtedy jak najszczęśliwszy człowiek na świecie. Gdy patrzyłem na to wszystko z boku miałem wszystko – dom, rodzinę i faceta, który stał się dla mnie chyba wszystkim.

Był jak pasujący, zgubiony element układanki. Tam gdzie ja miałem swoje wady, on uzupełniał je swoimi zaletami.

Czułem wtedy, że nic więcej w życiu nie potrzebuję. Wszystko szło jak w bajce.

Z tym wyjątkiem, że nasza bajka w którymś momencie chyba gdzieś zgubiła swoje dobre zakończenie.





$

luka aka nastolatka

p.s
mam pewien pomysł.

niedługo kończymy tę historię i postanowiłam zrobić coś szalonego, a mianowicie – wydać kilka egzemplarzy tego fanficka w formie książki.

i tutaj moje pytanie: czy ktoś z was chciałby taki jeden, unikatowy egzemplarz "let's make a deal" + kilka drobiazgów ode mnie?

lovelywildash i DoDo_x1 dostaną taki prezencik na pewno, więc was nie biorę pod uwagę, ale inni czemu nie.

wybrałabym taką jedną osobę i po nowym roku, jako spóźniony prezent gwiazdkowy otrzymałaby taką paczuszkę.

byłby ktoś chętny? zgłaszajcie się tutaj, a ja potem coś wymyślę jak wylosować kogoś z was.

kocham was,

~ kluska

let's make a deal $ cakeTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang