rozdział trzeci

707 70 16
                                    

Piątek, 19 kwietnia 2019, godzina 21.47

— Ugh, Ashton powiedziałem nie i koniec. Nie mam ochoty wychodzić. Daj mi odpocząć po tym cholernym tygodniu.
— Lucas, nie marudź tylko wstawaj i ubieraj jakieś lepsze ubrania niż stare, powyciągane dresy w pingwiny i za duża koszulka Iron Maiden. Musisz zacząć wychodzić do ludzi, zrozum. Ciągle tylko siedzisz w tym klaustrofobicznym pokoiku i się uczysz. Rozumiem twoją motywację, ale od czasu do czasu trzeba to odłożyć i się zabawić. No, dalej. Wstawaj.
— Powiedziałem NIE i koniec tematu. Nie mam ochoty nigdzie dzisiaj wychodzić - odwróciłem się na drugi bok, twarzą do ściany.
— Mówisz tak za każdym razem, gdy chcę z tobą wyjść więc tym razem ci nie odpuszczę Hemmings i choćby siłą cię stąd wyciągnę.

Ten wysoki blondyn o kręconych i trochę za długich włosach, to Ashton Fletcher Iriwin. Mój najbliższy przyjaciel. Jest na czwartym roku, a mimo tego zamiast trzymać się z ludźmi ze swojego przedziału wiekowego to często spędza czas ze mną. Poznaliśmy się na apelu inauguracyjnym dwa lata temu. On już wkręcony w studencki świat, a ja zupełnie nowy więc zrozumiałym było, że jako straszy chciał mi pomóc w przystosowaniu się do nowej sytuacji. I tak nasza znajomość już ciągnie te dwa lata.

— Luke powiedziałem ci żebyś wstawał, a nie odwracasz się do mnie tyłkiem. Jesteś gorszy niż dzieciak.
— Może jestem takim dużym dzieckiem i nie mam ochoty włóczyć się po jakichś zatłoczonych klubach i oglądać jak osoby w moim wieku zapijają się do nieprzytomności i gdzieś po drodze jeszcze uprawiają seks. Dzięki, ale nie skorzystam. Chcesz to idź sam.

Przykryłem twarz poduszką i już myślałem, że sobie poszedł, ale wtedy poczułem na sobie lodowatą substancję. Niczym poparzony podskoczyłem na łóżku i tyłkiem znalazłem się na podłodze. Moja kość ogonowa w tym momencie mnie chyba nienawidzi.

— Popieprzyło cię do reszty?! Chcesz mnie zabić?! 
— Chciałem tylko żebyś podniósł swój kościsty tyłek z tego przeklętego łóżka, a nie latał po ścianach.
— Mój tyłek wcale nie jest kościsty, okej?
— Tylko to zdołałeś usłyszeć Luke? Proszę cię wstań, ubierz się, popraw włosy, wypsikaj swoimi najlepszymi perfumami i chodźmy do tego cholernego klubu. Chociaż raz zrób przyjacielowi przyjemność.
— Obiecaliśmy sobie, że nie będziemy o tym wspominać, ale nie raz robiłem tak żeby było ci przyjemnie więc proszę cię, to na mnie nie działa.
— Właśnie, obiecaliśmy sobie coś więc nie wracajmy do tego. Ubierasz się czy mam ci pomóc?
— Jeżeli dzięki temu się przymkniesz na temat wychodzenia na najbliższe dwa tygodnie to okej, pójdę z tobą. Tylko nie zdziw się jak po godzinie wrócę do siebie.
— Kocham cię Hemmo! Jesteś najlepszy!
— Mówisz to za każdym razem Irwin.

Ten tylko uśmiechnął się głupio w moją stronę i pomógł wstać z mało wygodnej podłogi po czym przytulił mnie. Ten człowiek za każdym razem zadziwia mnie tak samo, a nawet bardziej. Trudno odgadnąć co w danej chwili chodzi mu po głowie. Człowiek zagadka, a co do tego co powiedziałem wyżej. Ja i Ashton mieliśmy pewny okres w naszej znajomości, który fachowo nazywa się "friends with benefits". Trwało to trochę ponad pół roku, może trochę dłużej, ale było. Ja potrzebowałem bliskości, a on kogoś z kim mógłby się bez stresu pieprzyć. Może brzmi to co najmniej dziwnie, ale nam jakoś to nie przeszkadzało. Każda ze stron była zadowolona, ale w którymś momencie stwierdziliśmy, że nie możemy dłużej tego ciągnąć, bo przez to nasza przyjaźń może się rozpaść, a żaden z nas tego nie chciał. Nasze kontakty nie uległy zmianie, wręcz przeciwnie. Przełamaliśmy między sobą jakąś niewidzialną barierę wstydu i krępacji. Ja sam oczywiście nie byłem gejem, a raczej biseksualny, ale i tak od zawsze myślałem o tym, że założę rodzinę z kobietą, a nie mężczyzną, ale miłość przecież nie wybiera, prawda? Chodzi o to jaki człowiek jest z charakteru, a nie o to czy między nogami ma waginę czy penisa. A takie prostolinijne myślenie jak "chłopak, dziewczyna to normalna rodzina" jest dla mnie po prostu śmieszne i jednocześnie żenujące. Na fakt, że ludzie mogą być tak zaślepieni tym, że z osobą tej samej płci nie można stworzyć normalnej, zdrowej relacji opartej na miłości i zaufaniu, szlag jasny mnie trafia.

let's make a deal $ cakeNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ