39 |Jimin|

1.7K 204 53
                                    

Czułem się jak jakiś pieprzony stalker stojąc pod oknem jej pokoju. Szczególnie, że na dworze od dawna jest już ciemno i prawie nikt nie kręci się po okolicy.
Wzrok utkwiłem w sylwetce dziewczyny, która musiała siedzieć na parapecie. Obstawiam, że słuchała muzyki. Można to stwierdzić po rytmicznych ruchach jej głowy. Matko, mógłbym patrzeć na nią godzinami, jednak szyja całkowicie mi zdrętwiała, a jakoś nie uśmiecha mi się chodzenie w kołnierzu.
Schyliłem się i podniosłem mały kamyk, po czym wziąłem zamach i wycelowałem w okno. Dźwięk, który rozległ się po zetknięciu tych dwóch powierzchni wyrwał z zamyślenia SunHi. Szybko spojrzała na dół, a gdy nasze spojrzenia skrzyżowały się pomachałem do niej nieśmiało. Otworzyła szeroko oczy, jakby nie wierząc, że to właśnie ja tutaj stoję. Potrząsnęła głową i szybko otworzyła okno.

- Jimin, co ty tutaj robisz?

- Od jakiś dwóch godzin wpatruję się w twoje okno!- krzyknąłem. Taka była prawda. Od dwóch godzin stałem tam jak kołek.

- Nie żartuj sobie i lepiej powiedz po co przyszedłeś- oparła się ramieniem o framugę okna. 

- Po to samo co wczoraj i przedwczoraj. Od tego czasu nic się nie zmieniło.

- Więc możesz już sobie iść- westchnęła.

- Nie! SunHi! Nie zamykaj tego okna!- cholera... Szybko chwyciłem kolejnego kamyczka i rzuciłem. Nic. Znowu rzuciłem. I znowu nic. Kilkukrotnie powtórzyłem tą czynność jednak dziewczyna nie zaszczyciła mnie już swoją obecnością. Nie mogę jej dzisiaj odpuścić. Zostały zaledwie 4 dni. Muszę ściągnąć ją do Busan. Po prostu muszę. I już chyba nawet wiem co zrobię. 


Wróciłem z domu z potrzebnymi rzeczami. Chyba zostanę sprinterem. Dwie ulice w niecałe 15 minut. Ułożyłem wszystko pod drzewem. Uprzednio zabierając gitarę. Znowu stanąłem pod oknem. Zacząłem grać pierwsze akordy delikatnie szarpiąc struny. A kiedy już na dobre wczułem się w muzykę zacząłem śpiewać naszą ulubioną piosenkę. 

Zdajesz sobie sprawę, że już ogromnie za Tobą tęsknię?

Zniżając głowę i ocierając łzy, wołam Twoje imię.

Lecz Ty po prostu odchodzisz i zostawiasz mnie w takim stanie?

Gdy o Tobie myślę, moja głowa eksploduje niczym na kacu.

Zwykłym kacu? Bardziej jak w chorobie.

Jak długo jeszcze będziesz rządzić mym życiem?

Mimo, iż jutro trochę zapomnę, pojutrze znów o Tobie myślę.

Co mogę zrobić? Moja miłość do Ciebie wciąż trwa.

Wierzę, że wrócisz, będę czekać. *

Śpiewałem wciąż uparcie patrząc w jej okno. W duchu ucieszyłem się zauważając w nim ruch. Chwilę później SunHi ponownie zasiadła na parapecie i z uśmiechem słuchała piosenki. Nie chcąc przerywać tej spokojnej chwili ciągnąłem dalej. Mimo iż tekst nie do końca opisywał nasze wzajemnie stosunki, bo przecież nigdy jej nie kochałem i w sumie nadal nie jestem pewny czy to aby na pewno to. Jednak wiem już jedną rzecz. Chcę być tą osobą dzięki której na jej ustach gości uśmiech. 

Kiedy piosenka dobiegła końca spojrzałem przed siebie. Za oknem balkonowym stali rodzice dziewczyny. Jej mama płakała, a ojciec głaskał ją delikatnie po ramieniu. Mimo to uśmiechali się do mnie szeroko. Spojrzałem z powrotem na górę. W oknie nie było już nikogo. Lekko zawiedziony ruszyłem w kierunku drzewa, kiedy to nagle runąłem na ziemię jak drzewo powalone przez bobra. Po chwili poczułem ramiona oplatające mnie w talii. Chyba jednak się udało. 

- Dziękuję. To było piękne- usłyszałem cichy szept przy swoim uchu. 

- Czyli już się nie gniewasz?- zapytałem pełen nadziei.

- Nie powiedziałam, że ci wybaczam. Będziesz musiał się bardziej postarać. Jednak za pomysł z tą piosenką masz u mnie wielkiego plusa- zaśmiała się. Podniosłem się powoli z trawnika i odwróciłem twarzą do SunHi. Stała uśmiechnięta od ucha do ucha, aż mi szybciej zabiło serce. Właśnie uśmiechnęła się dzięki mnie. Zwolnij Jimin! Skarciłem się w myślach. Zaczynam zachowywać się jak jakiś zakochany szczeniak.

- Możemy iść chociaż pogadać?

- Jasne. Skoro chcesz- wzruszyła ramionami. Czy my nie mogliśmy tak od razu?


Siedząc na łóżku w jej pokoju. Układałem sobie w głowie wszystko to co chciałem jej powiedzieć. Musiałem zebrać się w sobie, bo najzwyczajniej w świecie zabrakło mi odwagi. Przez trzy dni nad tym myślałem. 

- Więc?- zapytała zajmując miejsce obok mnie.

- Eh... Tylko mi nie przerywaj- skinęła głową, a ja zacząłem mój monolog.- Na początku chciałem cię przeprosić. Za to, że się tobą zabawiłem oraz za to, że przeze mnie wylądowałaś w szpitalu. Wiem, że zachowywałem się jak ostatni idiota- złapałem ją za dłonie.- Ale po rozmowach z rodzicami i chłopakami coś we mnie pękło. Wtedy w szpitalu chciałem cię przeprosić, ale ty naskoczyłaś na mnie, a później zaczęliśmy się kłócić i mnie poniosło. Teraz już wiem, że mimo wszytko te dni z tobą to było to. Byłem wtedy taki szczęśliwy, jak chyba nigdy dotąd. Chcę być tym jedynym dla którego rano budzisz się z uśmiechem. Chcę być osobą dzięki której się uśmiechasz. Chcę spędzać z tobą każdą swoją wolną chwilę, bo tylko przy tobie czuję się naprawdę szczęsliwy. Może gadam bez sensu, ale wierzę w to, że pomożesz mi się zmienić na lepsze. Dlatego proszę. Daj mi tą ostatnią szansę- kończąc swoją wypowiedź widziałem jak z oczu dziewczyny płynął łzy. Popatrzyłem na nią spanikowany. Przecież nie powiedziałem nic, przez co mogłaby płakać.- Ej, nie płacz- zamknąłem ją w uścisku, który natychmiast odwzajemniła. 

- To ze szczęścia- zaśmiała się odsuwając ode mnie. Przetarła lekko oczy rąbkiem koszulki odsłaniając swój brzuch. A mnie aż ciarki przeszły, na wspomnienie jej w tym pięknym stroju kąpielowym.- Nigdy nie spodziewałam się, że usłyszę coś takiego od ciebie.

- To jak? Spróbujemy jeszcze raz?

- Bez żadnych zakładów?

- Bez żadnych zakładów- uśmiechnąłem się do niej uroczo.

- Zgoda, ale musisz starać- zaśmiała się.

- Jasne księżniczko- porwałem ją w swoje ramiona. Zaskoczona moim czynem pisnęła. Wykorzystując jej nieuwagę podniosłem głowę i przywarłem ustami do jej warg.  Całowałem ją powoli. Tak, jakby był to nasz pierwszy pocałunek. Właściwie to można uznać go za nasz pierwszy pocałunek jako pary. Jestem taki szczęśliwy, bo w końcu mam to wszystko za sobą. 

Obróciłem nas tak, że teraz to ja zwisałem nad jej drobnym ciałem. Po chwili poczułem małe dłonie SunHi wplątujące się w moje włosy. Tak bardzo tęskniłem za jej dotykiem. Pomimo iż całowaliśmy się dopiero drugi raz wiedziałem już, że z żadną dziewczyną podczas pocałunku nie odczuwałem tego co odczuwam teraz. Wcześniej było to jedynie pożądanie, a teraz? Teraz sam nie wiem. Moje emocje kompletnie zwariowały. Dokładnie tak samo jak ja na punkcie SunHi. 

Odsunąłem się od dziewczyny ciężko dysząc. Popatrzyłem jej głęboko w oczy. Niespodziewanie oboje uśmiechnęliśmy się w tym samym momencie. Złożyłem delikatne pocałunki na jej policzkach, nosie oraz czole.

- Wróć ze mną do Busan- wypaliłem po chwili, a ona jednocześnie zaskoczona jak i uszczęśliwiona skinęła głową.


*Big Bang- Sunset Glow 


rzygam ich miłością ;;



Gacie Jina °bts°✔Where stories live. Discover now