7 |TaeHyung|

2.7K 271 24
                                    

- Tae- chwila przerwy.- Tae- znowu jakiś natręt.- Tae, cholera jasna, weź się obudź!

- Po, co drzesz tego ryja?!- odezwałem się w końcu i podniosłem do pozycji siedzącej. Zamrugałem kilkakrotnie, po czym przetarłem dłonią oczy. Spojrzałem przed siebie i zauważyłem uśmiechniętego od ucha do ucha HoSeoka.

- Zbieramy się.

- Co już? Czemu tak wcześnie?- rozejrzałem się po plaży i zauważyłem już tylko nieliczne grupki ludzi. Czy oni wywieźli mnie na jakieś odludzie? Gdzie się wszyscy podziali?- Która godzina?- zapytałem ponownie spoglądając na bruneta.

- Siedemnasta. Nieźle ci się przysnęło. A teraz wstawaj idziemy- klepnął mnie dłonią w plecy, a ja poczułem niemiłe pieczenie.- Spaliłeś się młody. Chyba szykuje ci się cudowna noc- zaśmiał się i wstał zabierając ostatnie torby.

Chwyciłem koszulkę i próbowałem naciągnąć ją na siebie w każdy możliwy sposób, lecz za każdym razem obcierała się o moją skórę jeszcze bardziej ją podrażniając.

Będąc już w domu usłyszałem jakieś dzikie śmiechy dochodzące z salonu. Stanąłem w drzwiach, a wzrok wszystkich skierował się na mnie.

- Byś się ubrał, a nie paradujesz w samych gaciach- powiedział Jimin próbując naśladować mój głos.

- Bardzo śmieszne, na prawdę- zmrużyłem oczy i pokręciłem głową.- Akurat mam mały problem z nałożeniem bluzki.

- Trzeba było dużej pospać, bo 5 godzin to za mało- dodał.

Odwróciłem się na pięcie ignorując jego głupawe docinki i udałem się do łazienki. Szperałem po szafkach szukając czegoś na oparzenia. No kurde! Musi tu coś takiego być.

- Mam!- krzyknąłem uradowany podnosząc buteleczkę z kremem i całując ją w podzięce, myśląc że to dar od niebios.

-Raka?- usłyszałem znajomy głos i szybko odwróciłem się w stronę, z której dochodził.

O futrynę opierała się Nabi, a na jej twarzy gościł szeroki uśmiech. Obrzuciłem ją jedynie przelotnym spojrzeniem i zabrałem się za nakładanie pierwszej warstwy preparatu. Z brzuchem i ramionami poszło łatwo, ale plecy to był dopiero wysiłek.

- Daj pomogę ci- blondynka podeszła do mnie i zabrała mi tubkę. Chwilę później poczułem przyjemny chłód na plecach.

- Dzięki- powiedziałem i cicho mruknąłem, gdy rozprowadzała maść.

- Musisz znaleźć sobie dziewczynę. Ja wiecznie nie będę się tobą zajmować.

- Ale dlaczego?- udałem chwilowe załamanie i starłem z policzka niewidoczną łzę.

- Kiedyś będę miała swojego męża i nie chcę żebyś siedział mi do końca życia na głowie. Chciałabym mieć dwójkę dzieci, więc trzecie mi nie potrzebne.

- Jin na pewno nie będzie miał nic przeciwko, jak zajmę wam jeden pokój. Najlepiej obok waszej sypialni, żebym miał na was oko.

- Chyba ucho- zaśmiała się, a ja jej zawtórowałem, lecz po chwili powiedziała już poważnie.- Poza tym nic mnie nie łączy z Jinem, to tylko mój kolega.

- Na pewno?

- Tak, jestem pewna- powiedziała to patrząc prosto przed siebie pustym wzrokiem.

- Wiesz- dotknąłem jej dłoni, która teraz znajdowała się na moim ramieniu.- Gdyby jednak spodobał ci się któryś z tych idiotów to wiedz, że nie mam nic przeciwko- westchnąłem.- Ale jeśli cię zrani to nie mów, że cie nie ostrzegałem, a i nie myśl, że przestanę cię kontrolować. Co to to nie.

- Dziękuję i tak jesteś najlepszym bratem- powiedziała patrząc mi w oczy z ogromnym uśmiechem na twarzy.

- No chodź tu- otworzyłem szeroko ramiona, a ona od razu w nie wpadła i mocno mnie przytuliła. Trwaliśmy chwilę w tym bratersko-siostrzanym uścisku, a dookoła nas panowała cisza, którą ona postanowiła przerwać.

- Ale chyba nie mówiłeś poważnie, że na starość chcesz ze mną zamieszkać?- zapytała odsuwając się ode mnie na długość ramion i patrząc w moje oczy przerażonym wzrokiem.

- Mówiłem to całkiem poważnie- odparłem i przywołałem na twarz najbardziej poważną minę na jaką mnie stać. Długo nie wytrzymałem, bo już po chwili oboje zanosiliśmy się śmiechem.

- Co tu się dzieje?- w drzwiach stał YoonGi, który uśmiechał się od ucha do ucha.

- A nic tak tu sobie po prostu rozmawiamy. A ty po co przyszedłeś?- zapytałem.

- Długo was nie było, wiec stwierdziłem, że zajrzę- podrapał się zdenerwowany po karku.

- O więc jak już jesteś- podeszła i złapała Sugę za rękę ciągnąc w moją stronę. Był tak zaskoczony tym gestem po drodze prawie wyleciały mu oczy. Z drugiej strony mógłby to być ciekawy widok. Wyobrażam sobie właśnie jakby wyrywał laski na te swoje dyndające niczym wahadło zegara gałki. W prawo i w lewo, w prawo i w lewo.- Powiedz mu coś.

- Ale co?- zapytał zmieszany.

- Ten stary piernik mówi, że na starość ze mną zamieszka!

YoonGi wybuchł śmiechem, a ja mu zawtórowałem. Ja starym piernikiem? Jak już to młodym bogiem.

- Nic na to nie poradzę, ale może ja też się do ciebie wprowadzę? Jedna osoba w tą czy w tą, co za różnica.

- Ugh.. Jesteście beznadziejni! Idę do Jina, jako jedyny mnie rozumie- krzyknęła i wyszła trzaskając drzwiami. Widziałem jak Suga zaciskał dłonie w pięści.

- Co on ma czego ja nie mam?- zapytał Min nadal wpatrując się w drzwi łazienki.

- Nie wiem, ale bądź spokojny- spojrzał na mnie zaskoczony.

- Jak mam być spokojny, jak on jest dosłownie wszędzie! Jin to, Jin tamto.. Zwariuje tu przez te 2 miesiące!- wyrzucił ręce w geście poddania i usiadł na zimnych kafelkach.

- Mówiła, że nic do niego nie czuje.

- Jakoś zachowuje się całkiem inaczej.

- Mam plan hyung, bardzo dobry plan- powiedziałem z przebiegłym uśmieszkiem na twarzy.

Kolejne pół godziny spędziliśmy już w naszym pokoju, gdzie zaznajomiłem Suge z moim cudownym planem. Na początku stawiał opory, ale udało mi się go przekonać. Niebawem zaczynamy działać, strzeż się JiBin!

Gacie Jina °bts°✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz