12 |TaeHyung|

2.1K 236 83
                                    

- Suuuuuuuuuga!- jęczałem mu tak do ucha od dobrych 10 minut, a ten dalej śpi jak zabity.
Może ktoś mi go w nocy otruł?
Nie ma co czekać, może jeszcze nie jest dla niego za późno. Zakasałem rękawy i usiadłem na nim okrakiem. Pochylałem się powoli nad jego twarzą i walnąłem mu z liścia. Chłopak momentalnie otworzył oczy i dotknął dłonią czerwonego policzka.

- Oszalałeś?!- podniósł się szybko tym samym zarzucając mnie na podłogę.- Debilu teraz będę miał ślad twojej łapy! Nie można było delikatniej?!

- Już tak nie krzycz. Miej pretensje do siebie. Nie reagowałeś na moje wycie, więc myślałem, że nie żyjesz! Przecież pierwszą rzeczą jaką trzeba zrobić przed przystąpieniem do pierwszej pomocy to upewnić się czy ta osoba jest przytomna.

- Kogoś też byś tak ratował?! Może jeszcze chciałeś mi zrobić sztuczne oddychanie!- czemu on zadaje takie durne pytania?

- Jeśli było by to konieczne to poświęciłbym swoje piękne usta.- powiedziałem dumnie, a Suga jedynie przywalił sobie dłonią w twarz.- Teraz będziesz jeszcze bardziej czerwony- powiedziałem i zaśmiałem się pod nosem.

- Cicho bądź. Co było aż tak ważne, żeby budzić mnie z niezwykle pięknego snu?

- Może cie to nie interesuje. W sumie na pewno cie to nie interesuje- mówiłem lekceważąco.- Bo kogo interesowałoby to, że NaBin chodzi dzisiaj cała w skowronkach- nim zdążyłem dobrze zakończyć zdanie poczułem tylko powiew wiatru. Tak, to Suga wybiegł prędko niczym lew ze złamaną nogą w pogoni za swoją ofiarą.

Zaśmiałem sie pod nosem i ruszyłem na dół. W kuchni siedziała KyungSoon, a po YoonGim ani śladu. Zająłem miejsce obok niej i zabrałem jej jedną kanapeczkę.

- Ej, to moje!- krzyknęła i próbowała wyrwać mi ją z ręki, jednak ja byłem szybszy i wpakowałem ją do ust. Specjalnie przesadnie przeżuwałem, aby zobaczyć jak robi się coraz bardziej wściekła. Idiotka.

- Gdzie Suguś?- zapytałem, gdy już przełknąłem wszystko.

- W pokoju chyba. Wbił tu w samych gaciach, rozejrzał się i znowu gdzieś pobiegł- pokiwałem głową i wstałem z krzesełka. Zanim opuściłem pomieszczenie chwyciłem ostatnią kromkę z talerza i biegiem udałem się do salonu. Wybiegając usłyszałem tylko.

- Stój ty zdziecinniały idioto!- zaśmiałem się i wpadłem do salonu. Dosłownie wpadłem, ponieważ ktoś lub coś się na mnie rzuciło. Odwróciłem głowę i ujrzałem nikogo innego jak tą irytującą dziewczynę z kuchni. Jak już wspomniałem to coś siedziało na mnie i przyduszało mnie do podłogi, przy okazji waży chyba z 2 tony, współczuję jej mężowi. Weź to wyżyw, w ogóle zbuduj dom, który nie zawali się pod jej ciężarem. Łoo matko, moje płuca!

- Złaź ze mnie słonico!- wykrzyczałem ostatkiem sił, po czym oberwałem poduszką.

- Słonico?! Ja ci dam słonico!- znowu dostałem i znowu i znowu i znowu. O jaki ładny dywan! Te złote wzorki zostały idealnie dobrane do mocnego odcienia czerwieni. Dodają uroku temu pomieszczeniu. Muszę powiedzieć mamie, żeby kupiła mi taki do pokoju.

- Dobra koniec tego dobrego- dźwignąłem się a KyungSoon zleciała z moich pleców. Otrzepałem się z niewidzialnego pyłu i spojrzałem na kanapę. Siedziała tam Nabi, Suga, SunHi oraz Kookie. Wszyscy patrzyli na mnie jak na debila, ale cóż taka chyba ma rola w tym zespole.- Co się tak patrzycie? Ducha zobaczyliście?

- Ciekawe przedstawienie- Jungkook wstał i zaczął bić brawo. Wzruszyłem ramionami i zacząłem kłaniać się niczym największa gwiazda teatru, jednak po chwili usiadłem obok YoonGiego.

Moja siostra stukała coś na telefonie, przy czym szczerzyła się do niego jak głupia. Spojrzałem na mojego przyjaciela, a on porozumiewawczo kiwnął głową.

- Co się tak szczerzysz?- zagadałem do młodej, w końcu musimy dowiedzieć się jak najwięcej. Może wczoraj wydarzyło się coś, co może zaszkodzić nam w realizacji planu.

- Jin zaprosił mnie na randkę!- zaczęła skakać jak szalona, a dziewczyny po chwili do niej dołączyły. No to jesteśmy w ciemnej dupie...

Spojrzałem na cukiereczka, który teraz siedział obok mnie blady jak ściana. Patrzył się w jakiś odległy punkt ponad ramieniem Kookiego.

- I to tylko dlatego jesteś dzisiaj taka zadowolona?- muszę ją jakoś podejść, przecież to niemożliwe, żeby nie zobaczyła kwiatka, a nawet dwóch. Suga był dziś rano w kwiaciarni i kupił następnego. Powiedział, że tym razem zostawił go na komodzie koło łóżka, więc chyba musiałaby być ślepa, aby go nie zauważyć.

- No tak! Boże, już ta godzina! Jin będzie tu o 17!- zerwała się z kanapy i biegiem ruszyła na górę.

- To się nie dzieje naprawdę- nachyliłem się w stronę YoonGiego, ponieważ bałem się, że tylko mi się coś przesłyszało.- Też pójdę do siebie- wstał i nim zdążyłem go zatrzymać, już wchodził po schodach na górę.

SunHi i KyungSoon wyszły zaraz po nim, a ja zostałem sam z Jungkookiem. Wplotłem palce we włosy i pociągnąłem za końcówki. To nie możliwe, żeby kwiaty od Sugi wyparowały, albo zapodziały się jak stara skarpeta.

- Co o tym myślisz Tae?- zagadnął młodszy.

- Nie wiem. To się kupy nie trzyma. Kwiaty były, a nagle ich nie ma.

- Musimy się dowiedziec kto je zabrał. Hyung wyglądał na załamanego- spojrzałem na niego. Patrzył się w okno marszcząc brwi, jakby już nad tym główkował.

- Dowiem się kto to, choćby nie wiem co- obiecałem, że mu pomogę i zamierzam dotrzymać danego słowa.

Gacie Jina °bts°✔Where stories live. Discover now