Rozdział 6

5.4K 349 4
                                    

Tamte dni, lata były dla mnie okropne.
Jakbyście się czuli gdyby ktoś w wieku 10 lat powiedział wam, że nigdy nie zobaczycie swoich ukochanych rodziców?
Że byliście oszukiwani przez tak długi okres czasu przez jedną z najbliższych osób? Przepraszam źle to ujęłam przez jedyną osobę w twoim życiu.
Tak to prawda przez ten cały okres nie pozwalano mi wychodzić po za dom, byłam ograniczona z wszystkim.
Zakaz wychodzenia.
Zakaz internetu.
Zakaz znajomych.
Zakaz oglądania telewizji.
Zakaz rozmawiania z innymi ludźmi niż wujek Matt.
Ten dom wiązał się z ogromną liczbą zakazów, tutaj nie było jak w spokojnym domu tutaj było jak w więzieniu.
Wróćmy do teraźniejszości teraz mam 17 lat niedługo 18, postanowiłam poznać prawdę jaka została skrywana przede mną.
Obiecuje sobie samej, że uda mi się odpowiedzieć na moje pytania.
Dowiem się wszystkiego!
Później wyjadę, zostawię przeszłość za sobą i wylecę z tego miejsca, w którym przez cały czas się dusiłam.
- Przepraszam panią ale jesteśmy już na miejscu.
- Tak, dziękuje. -podałam taksówkarzowi należną kwotę i ruszyłam poznawać dalszą prawdę.
Wchodząc do kawiarni przywitał mnie piękny zapach świeżej kawy, mogłam wyczuć zapach wanilii, cynamonu i różnego rodzaju innych przepysznych dodatków.
Panowała tutaj spokojna i miła atmosfera.
Zauważyłam siedzącego na końcu pod oknem Camerona, uważnie obserwował ruch uliczny.
Podeszłam do jego stolika, usiadłam i spojrzałam na niego.
Jego wzrok nie opuszczał mojego, siedzieliśmy przez pewien czas w zupełnej ciszy.
- A pani to?
- Rose
- Piękne imię dla pięknej dziewczyny.
- Odpuść sobie tani podryw i przejdźmy do rzeczy.
- Chcesz od razu się pieprzyć? Wiesz w toalecie albo na tylnym siedzeniu mojego samochodu może być nam niewygodnie ale jeśli chcesz to chodź. - wyciągnął w moim kierunku rękę i wstał.
- Żartujesz sobie? Siadaj na tyłek i odpowiedz na moje pytania jasne!
- Nie rozkazuj mi!
- A to niby dlaczego?!
- Powiesz jeszcze raz takim tonem do mnie a skończy to się źle dla ciebie młoda damo.
- Nie boję się ciebie.
- Czyżby?
- Przyszłam tutaj w ważnych sprawach nie mam czasu na głupie zabawy z tobą. Możesz ze mną normalnie porozmawiać?
- Naprawdę się mnie nie boisz? - chłopak zaczął przybliżać się do mnie, był coraz bliżej i bliżej aż w końcu jego klatka piersiowa dotykała mojego ramienia, mój oddech niekontrolowanie przyspieszył.

Córka mordercyTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang