Rozdział 14 Szkoła

232 23 1
                                    

Jeszcze jedna kreska i gotowe.

Pomyslałam przeciągając długopisem po marginesie zeszytu od matematyki. Spojrzałam pod trochę innym kątem na moje dzieło. Byłam z siebie zadowolona. Na obrazku znalazł się wilk, który pojawił się w mojej głowie tuż po rozpoczęciu lekcji. Swoją drogą bardzo nudnej lekcji. 

Siedziałam w rzędzie pod oknem. Ławki były jednoosobowe, zrobione z białej sklejki, z metalowymi, szarymi nogami. Większość z nich była pokryta wulgarnymi napisami, które musiały zostać wyryte przez, takich jak ja, znudzonych uczniów. 

Westchnęłam i wyjrzałam za okno. W tej klasie nie było nikogo kogo znałam. Scott i Isaac mieli matematykę średnią, ja zostałam zapisana na rozszerzoną. Mimo, jak to się chłopcy wyrazili, brutalnie wysokiego poziomu już to wszystko umiałam i się cholernie nudziłam. W ten właśnie sposób mój brudnopis bez kratki i lini wzbogacił się o dwa rysunki z moich wspomnień. Niestety nauczuciel nie popierał mojego rysowania i kazał mi go schować pod groźbą wyrzucenia. Następny był margines, kratka trochę mi przeszkadzała, ale mimo to prawie cały był zapełniony.

-Zoë! Znowu nie słuchasz.

Nauczyciel wyglądał na dumnego z siebie. Wchodząc do tej klasy miałam do niego szacunek, ale po tym jak zobaczyła jego sposób traktowania uczniów owy szacunek wyszedł przez okno krzycząc "Jebać to". Na mnie jego obelgi nie robiły wrażnia, słyszałam gorsze, ale widziałam jaką krzywdę wyrządzał innym w klasie.

- Bardzo mi przykro, ale obawiam się, że słuchałam.

Uśmiechnęłam się do niego. Gdyby słowa były materialne to z moich ściekałby jad. Nauczyciel jakże inteligenty wydał mi polecenie, na które byłam przygotowana.

- Powtórz moje ostatnie zdanie.

- Zoë, znowu nie słuchasz

Po klasie przeszły ciche chichoty. Pan Loathful, nazwisko pasowało idealnie, uciszył śmiechy jednym spojrzeniem. Podszedł bliżej do mojej ławki, położył na niej dłonie tak, że przy okazji dotknął mojej. Znowu poczułam to dziwne uczucie. Jak gdyby wciągnęło mnie do odkurzacza. Rzeczywistość nagle zniknęła. Widziałam lejące się strumieniem wspomnienia. Nie były moje. Jakimś cudem byłam w jego głowie. Robiłam to już wcześniej, ale chyba nie chciałam tego nazywać.

Za pomocą dotyku mogłam wniknąć do czyjegoś umysłu.

Zobaczyłam siebie jego oczami. Spróbowałam nimi mrugnąć, ale nie potrafiłam go kontrolować, zareagowało moje ciało. 

Fuknął na mnie i znowu wydał mi polecenie:

- Powtórz co powiedziałem na temat całek.

Tym razem nie musiałam odpowiadać wymijająco. Zobaczyłam jego wspomnienie. Podał mi opowiedź jak na talerzu.

- Całka to ogólne określenie wielu różnych, choć powiązanych ze sobą pojęć . Najczęściej przez "całkę" rozumie się całkę oznaczoną lub nieoznaczoną, choć istnieje wiele innych odmian całki. Jest to cytat z wikipedi.

Ostatnie zdanie dodałam celowo. Miało go zaboleć. Zobaczyłam błysk w jego oczach, zdanie spełniło swoją funkcję. Uśmiechnęłam się do niego. Powinien wiedzieć, że ze mną się nie zadziera. Kiwnął głową i odsunął się od mojej ławki. Zerwał połaczenie między nami. Gdy tylko nasza skóra przestała się dotykać nie mogłam już wniknąć do jego umysłu.

Profesor Loathful wrócił do swojej katedry i zaczął tłumaczyć temat dalej. Już nie zwracał na mnie uwagi. Ja na niego też.

Dlatego mnie zamknęli. Jestem niebezpieczna.

New moon. New hope. New beginning.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz