Rozdział 2 Psycholog

511 32 2
                                    


Hejka,

Przepraszam bardzo ale ten rozdział przypadkowo mi się usunął :/ i musiałam napisać go drugi raz, więc jest trochę inny. Stwierdziłam, że nie chcę kryć charakteru głównej bohaterki od początku ma być taka jaka jest i ma się nie bać pokazywania światu kim jest XD I przy okazji rozdział rozpadł się na dwa.

buziaczki i trzymajcie się :*
*rzyga w koncie widząc tyle słodkości*

~Foxi

~*~ * ~*~ * ~*~ * ~*~ * ~*~ * ~*~ * ~*~ * ~*~ * ~*~ * ~*~ * ~*~  

Tak jak zapowiedziała lekarka po zaledwie pół godzinie zjawiła się pani psycholog. Była to młoda kobieta, pewnie świeżo po studiach. Miała bardzo jasne blond włosy z pofarbowanymi na fioletowo i niebiesko końcówkami. Jej ogromne oczy były niebieskie, jakby odbijało się w nich niebo. Kolejną jej bardzo charakterystyczną cechą był uśmiech, który chyba nigdy nie schodził z jej twarzy. Chora optymistka. Teraz zawzięcie mi tłumaczyła jak doszli do tego jak mam na imię. W sumie do niczego nie doszli. Ludzie, którzy zajmowali się moją sprawą woleli, żeby przeżyła ta normalniejsza z nas. W sumie ja też bym tak wolała.

-Lily?

Spytałam się z lekką niepewnością w głosie. Przeczucia mi mówiło mniej więcej coś takiego: To nieprawda, uciekaj zanim Cię oskalpują i przy okazji zamów jakąś pepperoni! Swoim uczuciom ufałam bardziej niż ludziom, w końcu miały całkiem dobry gust. Nie miałam na to wpływu, w sensie na moje zaufanie nie pizzę. Taka chyba jestem. Albo może to tylko uraz powypadkowy?

-Tak. Mamy taką nadzięję, ponieważ o trugiej dziewczynie nie udało nam się dowiedzieć za dużo.

O tym właśnie mówiłam. Gdyby za nadzieję dostawałoby się pieniądze to ta kobieta byłaby miliarderką. Serio. Za entuzjazm mogłaby dostać drugie tyle. Sarkazm zdawał się być moją silną stroną. To raczej nie jest uraz powypadkowy.

-Co w takim razie wiecie o... o nas?

Kobieta dummna z siebie, jak matka z dziecka, które nauczyło się właśnie chodzić, zaczęła czytać coś z segregatora, który przyniosła. Chyba nie trzeba wspominać o wzorze segregatora? Trzeba? Proszę bardzo, oto tęczowy świat kucyków i cukierkowych jednorożców w fromacie A4 i nie można zapomnieć o pegazach. Pegazy są zajebiste, ok?

-O tobie wiemy, że...

-Macie pewność, iż ja to Liliana?

Pokręciła głową. To po cholere mi wmawiasz, że nią jestem?! Moja bardziej rozsądna półkula mózgu pacnęła drugą i nie dopuściła by te słowa ujrzały światło dzienne. Po chwili jednak z pełnym entuzjazmem kobieta zaczęła czytać dalej. Ją ktoś powinien ściągnąć na ziemię, a mi nikt nie da już rady już pomóc. Jestem naprawdę złą osobą. Stanowczo nie uraz powypadkowy...

-Lily: Dziewczyna w wieku piętnastu lat. Uczęszcza do liceum w Beacon Hills do klasy dziewiątej od pół roku. Przeniosła się do naszego miasta przed końcem wakacji razem ze swoimi rodzicami adopcyjnymi. Rodzice biologiczni są nie osiągalni. Wszystkie dokumenty zdrowotne dostępne. Łatwo zawiera przyjaźnie, jest lubiana. Co do drugiej dziewcyny nie znamy jej imienia, w mieście pojawiła się około trzech tygodni temu. Starała się dostać do liceum i w tym celu pisała test mający ocenić jej poziom. Zakładano, że ponieważ, jak nam powiedziała, uczyła się samodzielnie zakładano, że będzie chodzić do klasy dziewiątej lub dziesiątej. Jej wyniki jednak pokazały, że należy umieścić ją w klasie maturalnej. Prawdopodobnie ma siedemnaście lat. Psycholog po krótkiej rozmowie stwierdziła, iż dziewczyna padła ofiarą przemocy fizycznej oraz psychicznej, a następnie uciekła ze swojego poprzedniego miejsca zamieszkania.

-Czy my jesteśmy siostrami...?




New moon. New hope. New beginning.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz