Takie uroku Bronxu.
Wchodząc do centrum handlowego westchnęłam na widok tych wszystkich pięknych wystaw. Zaczęłam zwiedzać kolejne sklepy szukając czegoś odpowiedniego dla babci. Po dwóch godzinach wyszłam z dwoma książkami z antykwariatu, błękitnym, zapinanym sweterkiem w delikatne wzory i zestawem do szydełkowania. Trafiłam na przeceny, więc nie wydałam więcej niż trzydzieści dolarów.
Zadowolona z zakupów ruszyłam na pieszo do domu starców. Od centrum handlowego to jakieś piętnaści minut pieszo, więc uznałam, że taki spacer dobrze mi zrobi.
Mike: Odpisał, że mu pasuje.
Odczytałam wiadomość na telefonie. Mike'owi chodziło o wiadomość od Biebera, więc nie odpisywałam mu nic. Nie zadał żadnego konkretnego pytania, tylko suchą wiadomość, a tracenie pieniędzy na głupie ok nie miało dla mnie sensu.
- Dzień dobry – przywitałam się z dojrzałą, czarnoskórą kobietą, która siedziała przy biurku, zaraz obok wejścia w domu starców.
- Twoja babcia strasznie za tobą tęskniła – puściła do mnie oczko. Kojarzyła mnie pewnie dlatego, że jadaczka mojej ukochanej babuni nigdy się nie zamyka.
Zaśmiałam się i ruszyłam dobrze znanym mi korytarzem. Zapukałam w jasne drzwi, a kiedy usłyszałam głośne „proszę" weszłam do środka.
Babcia siedziała tyłem do drzwi i wyglądała przez okno. Uśmiechnęłam się na widok Mary opartej o parapet. To było zdecydowanie jedno z jej najbardziej lubianych zajęć.
- Cześć babciu – mimowolnie się zaśmiałam. Staruszka energicznie się obróciła i niemal do mnie podbiegła. Objęła moją twarz dłońmi i ucałowała oba policzki przynajmniej po trzy razy. Mocno się do niej przytuliłam i pocałowałam w czoło.
- Dziecinko nie widziałam cię wieki – powiedziała, kiedy w końcu mnie puściła. Złapała mnie za rękę i posadziła na fotelu obok stolika. Od razu zaczęła przygotowywać dla mnie jakiś poczęstunek i herbatę, nawet nie pytając o zdanie.
Po chwili przede mną stał talerzyk z rogalikiem przekrojonym na pół i posmarowanym truskawkowym dżemem oraz kilka ciasteczek. Babcia usiadła po drugiej stronie ze swoją herbatą i ponagliła mnie ruchem dłoni abym zaczęła jeść.
- Mam dla ciebie prezent – ugryzłam dla własnego bezpieczeństwa rogalik.
Ta kobieta ma potrzebę nakarmienia całego świata.
- Dla mnie? – spojrzała na mnie zaskoczona. Pokiwałam energicznie głową i położyłam przed nią papierową torbę. – Nie mogę tego przyjąć – powiedziała stanowczo. – Oszczędzasz na samej sobie.
- Dostałam wynagrodzenie za ostatnio rozwiązaną sprawę. Bez problemu opłaciłam wszystkie rachunki, nawet pozwoliłam sobie na wolne w przyszłym tygodniu – uśmiechnęłam się delikatnie i posunęłam torbę w kierunku babci. – Otwórz – staruszka spojrzała się na mnie zmieszana.
- Otworzę jak to wszystko zjesz.
Jak najszybciej zjadłam rogala i ciasteczka popijając to wszystko malinową herbatą. Poparzyłam swój język, ale naprawdę nie mogłam się doczekać reakcji babci. Mary patrzyła się na mnie z satysfakcją i co chwila zerkała na papierową torbę. Widziałam podekscytowanie w jej oczach.
- No już, otwieraj – ponagliłam ją. Wstała i niemal z namaszczeniem zaczęła wyciągać kolejne rzeczy. Najpierw dokładnie obejrzała książki, potem zestaw do szydełkowania, a na końcu sweter, który szybko na siebie zarzuciła.
- Będzie idealny na wiosnę do kościoła – klasnęła w dłonie na co zachichotałam. Podeszłam do niej i przytuliłam się do jej pleców.
- Kocham cię babciu, wiesz?
YOU ARE READING
Independent girl
FanfictionOboje posiadają wiele sekretów, które nie mogą wyjść na światło dzienne. Niepozorna dziewczyna może okazać się jednym z największych problemów w życiu multimilionera - Justina Biebera, który kompletnie poddaje się jej urokowi. × 13.03.2017 - #86 w f...
06. Prezent.
Start from the beginning