- Zegnij palce lewej ręki, jeśli mnie rozumiesz.
Zgiął.
- Okej, lepiej, niż poprzednie prototypy... - kilka bipnięć - Dobrze, sprawne, sprawne... otwórz oczy.
Otworzył.
Było trochę światła, sporo z lampy nad jego głową, ale sporo też wlewało się zza okna, i to były pierwsze dwie rzeczy, które dostrzegł.
A nad nim stała Marija.
- Eeee...
- Co ostatnie pamiętasz? - spytała.
- Nasz całkiem fajny i romantyczny taniec.
- Romantyczny?
- Eeee... tego... głowa mnie boli, gadam od rzeczy. Gdzie my u diabła jest- - usiadł i mimochodem spojrzał po sobie.
Nie rozpoznawał tego ciała. Jakby nałożył obcisły skafander z materiału, jakiego nigdy wcześniej nie nosił. Tylko że skafandrem była cała skóra i wszystko wewnątrz.
Co było przerażające.
Nie umiał wydusić z siebie ani słowa, więc spojrzał na nią, mając nadzieję, że jego wzrok wyrazi to, jak bardzo potrzebuje odpowiedzi.
- Tylko spokojnie. - złapała go za rękę. Za rękę, na której nie było blizn po oparzeniach - Słuchaj, to może na początku brzmieć, jakby średnio miało sens, ale poszliśmy nakopać Ósemce, wywiązała się bitwa, zdradziłeś mnie i zacząłeś atakować ich. Biliśmy się i zniszczyłam swoje Złudzenie, więc oddałeś mi swoje i-
- I mój rdzeń stracił blokadę. - pokiwał głową - Umarłem?
- Nie wiem. Kulę ognia, w którą się zmieniłeś, zabrał twój przełożony-stwórca.
- MHM... - zmarszczył brwi - Ja cię zdradziłem?
- Tak to wyglądało. Ale potem wyszło na to, że jednak to też była tylko gra pozorów. - pokazała mu kartkę, niewątpliwie z jego charakterem pisma - Wisiało na twojej tablicy.
Powoli wziął ją do rąk, nadal orientując się, jakie są tych rąk możliwości. Na kartce było napisane: "Miałaś rację (bo zakładam że na to wpadłaś), to tylko gra pozorów. Nie pal tych zdjęć plis".
Znów na nią spojrzał i po chwili rozejrzał się po pomieszczeniu. Na belkach pod sufitem rozciągnięta była mocna sieć, tak żeby dało się po niej chodzić i na niej leżeć. Było też wciągniętych tam kilka poduszek. Pod jedną ścianą aneks kuchenny, pod inną stół z wazonem, w którym niebieściły się niezapominajki, a dalej drzwi do osobnego pokoju. Był manekin krawiecki, ubrany w niedokończoną jeszcze kurtkę, ale widać, że był ruszany codziennie. Była mała komódka z lustrem i masą różnych grzebieni i szczotek do włosów. I na środku tego słodkiego, sielskiego obrazka ktoś trzepnął zaawansowany stół laboratoryjny, białe szafki, skrzynki z narzędziami i masę rozmontowanych urządzeń.
Dostrzegł na ścianie tablicę korkową, ze swoją kolekcją zdjęć ułożoną dokładnie tak samo, jak w starej bazie.
Z pomocą Marii stanął na nogach i zrobił dwa-trzy kroki. To też było, jakby uczył się kontrolować robota odpowiadającego na jego ruchy. Ale w końcu podszedł do tablicy, dostrzegając ich wspólne zdjęcie powieszone na marginesie, wpasowane w resztę jemu podobnych.
- Czekaj... a klątwa?! - obrócił się. Poczuł dziwne wibracje w krtani, kiedy podniósł głos, który notabene brzmiał trochę inaczej - Słuchaj... coś ty zrobiła? Ja mam tyle pytań...
- Domyślam się. - podała mu szlafrok - Chcesz spróbować coś zjeść?
- A masz coś słodkiego?
- Makaroniki.
YOU ARE READING
Ewangeliści na usługach mroku - Genshin Impact AU? [ZAKOŃCZONE]
Fanfiction[Znak zapytania przy AU bo na serio nie wiem już, co to jest, więc eeee... może koncept fanowski?] Żeby zostać Ewangelistą, potrzeba wielu kwalifikacji. Nie tylko chęci pomocy i odwagi; trzeba też mieć spryt, wiedzę na temat rang Fatui, nierozwiązyw...