Przecież wróci

15 3 12
                                    

Kito nadal upierała się, że trzeba coś zrobić.

Ale została solidnie przegłosowana. Kazali jej wziąć to na zdrowy rozsądek, że w ten sposób będą mieli spokój, a Ósemka wróci w tę czy wewtę.

- Czyli mam tak po prostu wysłać na śmierć osobę, która dała mi drugie życie? - spytała jeszcze raz. Jej głos i postawa były zaskakująco spokojne.

- Kito, nie myśl o tym w ten sposób. - odparł Ósemka - To tylko na kilka miesięcy. W końcu wrócę i będzie po staremu. I będę miał normalną rękę. - pomachał protezą, uśmiechając się trochę niezręcznie.

- Dziwię się, że ze wszystkich, akurat ty masz z tym planem najmniej problemu. - odezwał się Juan.

- Tja... chodźmy i miejmy to za sobą, zanim dotrze do mnie, co ja ostawiam. Idziemy?

- Dokąd? - spytała ze swojego już ulubionego krzesła Aloy.

- Wydaje mi się, że chociażby wyjście z bazy już wiele zmieni. - wzruszył ramionami - Na pewno nas obserwują.

- I idziesz sam. - odezwała się znów Kito.

- Tak. Idę sam. Wy się nie mieszacie, nie ważne co. Nie mogę was stracić, jasne?

- Myślisz, że to go zadowoli? - spytał nagle Przybłęda, opierając policzek na ręce i wbijając w Ósemkę wzrok - Zemsta jest tak słodka, że możesz od razu się uzależnić. Na pewno Piroman nie ma nic do nikogo więcej z was? Albo Marija?

- No... ja sobie nie przypominam. - odparł Juan

- Ja też. - dodała Aloy.

- Ani razu gościa na oczy nie widziałam. - dodała Kito.

- Ja mogłem raz się z nim minąć na korytarzu. - Żarjew wzruszył ramionami - Nie z nim robiłem interesy.

- Interesy... - burknęła Kito.

- Osz wyjaśniliśmy to sobie, prawda?!

- Już, proszę was. - Ósemka wstał i po zastanowieniu wyszedł z biura, a potem po schodach na górę.

Buck wskoczył nadal siedzącej koło biurka Kito na kolana i przyłasił się do niej.

- Przecież wróci. - burknęła, drapiąc psa za uchem.

***

Wyszedł z lasu na skute lodem jezioro znajdujące się niedaleko. Było przysypane taką warstwą śniegu, że idąc spokojnym tempem nie dało się poślizgnąć.

Rozglądając się wokoło, zobaczył w końcu czyjąś sylwetkę stojącą w sporej odległości od niego. Nie do końca wiedząc, kto może to być, i tak ruszył w jej stronę. Kiedy ją rozpoznał, zwolnił trochę, ale nadal szedł dalej, aż do momentu kiedy wszedł w zasięg głosu. A potem jeszcze kilka kroków, żeby na pewno się słyszeli.

- Cześć. - przywitał się.

- Cześć, szefie. - odparła Marija, nadal stojąc naprzeciw niego, z rękami w kieszeniach i postawionym od wiatru kołnierzem czarnego, długiego do łydek płaszcza.

- Ładne Złudzenie. - zauważył broszkę wpiętą na klapie.

- Dziękuję, też mi się podoba.

- To co, przykro mi, że psuję zabawę z łowów, ale... cóż, macie mnie.

- Powiem ci, że jeszcze jakiś czas temu by mi to nie starczyło. - odparła, mierząc go wzrokiem - Byłoby to zbyt proste, nie ma tego czynnika, gdzie uganiasz się za marnymi próbami uratowania tych, na których ci zależy. Cóż, sytuacja się trochę zmieniła.

Ewangeliści na usługach mroku - Genshin Impact AU? [ZAKOŃCZONE]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora