Sektor, którego wolałaby nie pamiętać...

16 5 1
                                    

Marija nie czuła się dobrze w roli, w której miała asystować Juanowi podczas akcji zdobywania info. Personel sektora, do którego mieli wejść tym razem był uprzedzony o działaniach Ósemki, Osuri i Kito, ale Marija i Juan byli jeszcze nierozpoznawalni.

Marija po cichu wyrzucała Osuri że pozwolił kapturowi spaść i dał się zapamiętać kilku osobom. Można nawet powiedzieć, że była na niego wkurwiona. Wkurwiona była też na Żarjewa. Przecież to on mógł iść!

Ale wkurwienie jej nie pomogło, więc bez słowa szła obok Juana. Dla wygody i bezpieczeństwa ich obojga miała na czas misji stać się potakiwaczką i dziewczyną do notowania starszego od niej porucznika. Mieli "skontrolować stan parametrów życiowych podmiotów w imieniu Dottore, który jest na spotkaniu służbowym."

Weszli do sektora bez problemu, bo podrobione pozwolenia zadziałały tak, jak miały. Co ciekawe, podczas pracy w archiwum tak szybko odzwyczaiła się od noszenia maski, że teraz kawałek lakierowanego drewna na twarzy drapał ją i denerwował niemiłosiernie. Marija była zdziwiona, jak cicho tam było. Za cicho...

- Ściany są dźwiękoszczelne. - szepnął Juan, kiedy przeszli koło pierwszej zamkniętej na zamek magnetyczny celi. Juan spisał dane z ekranu koło drzwi, podczas gdy Marija nie dała rady stłamsić chorobliwej ciekawości: spojrzała przez wzmocnioną drutem szybkę w drzwiach. Ósemka kazał jej tego pod żadnym pozorem nie robić, gdyż nigdy nie wiadomo było, co znajduje się po drugiej stronie. Ale chorobliwa ciekawość...

Cela była ciemna, ale w świetle z korytarza widać było, że mała. Marija jednak nigdzie nie widziała obiektu opisanego na panelu.

Obiekt 114-024-l był ponoć kobietą w wieku trzydziestu lat, z Natlanu. Jednak Marija nie widziała jej w środku.

Następne co pamiętała, to cofnięcie się aż pod przeciwległą ścianę, czucie własnego serca w uszach, spłycony, prawie spanikowany oddech i ręka na ustach, którą ostatkiem świadomej woli powstrzymywała... nieludzki wrzask czy wymioty?

(Nieprzyjemny obrazek ostrzeżenie)

Na szybce nadal widniał krwawy ślad palców, rozciągnięty w dół, kiedy słaba, zmizerniała ręka pokryta strupami zarówno tymi mocno trzymającymi się skóry jak i tymi odpadającymi z łatwością osunęła się po niej po desperackiej próbie kontaktu ze światem zewnętrznym.

To, co z tej kobiety zostało... było po prostu okropne, choć najgorsze i tak chyba niknęło w cieniu. Jej spękane, krwawiące usta ułożyły się w szepcące "pomocy", chociaż równie dobrze mogła krzyczeć. Jej oczy... te oczy... ten wzrok...

- Savira kurwa mać! - syknął Juan, odciągając ją poza zasięg wzroku jakichkolwiek strażników - Savira, wróć tu do mnie, patrz się na mnie.

- Czy ona- ja- ja widziałam- ona tam- musimy ją- - po każdym urwanym zdaniu następował szybki, płytki wdech. Juan odsunął się lekko i ułożył towarzyszkę tak, żeby miała jak oddychać.

- Już dobrze, jestem tu, okej? - pozwolił jej ścisnąć się za rękę - Wszystko będzie dobrze.

- Co tu się dzieje? - do zaułka wszedł podporucznik, który pilnował wcześniej wejścia.

- Savira... nie powinienem był jej brać do autentycznego sektora tak szybko, to moja wina... - Juan spojrzał na swoją asystentkę z niepokojem.

- Aaaa... nie ona pierwsza tak reaguje. Mogę jakoś pomóc?

- Wody... - wykaszlała Savira, drżąc na całym ciele.

Podporucznik szybko udał się do oficyny po wodę, podczas gdy Juan rozmawiał z podwładną.

- Już dobrze, jesteś bezpieczna.

- Czy tamta kobieta... - złapała go za ramiona - Czy Ósemka naprawdę może jej pomóc? Czy on naprawdę... potrafi wrócić ją do...

- Potrafi, potrafi. - odparł spokojnie. Uznał, że wytykanie Marii że nie powinna była nawet patrzeć w stronę szybki, byłoby nie na miejscu.

- A czy jeśli go poproszę... - szepnęła ciszej - Czy jeśli... no... czy mógłby...

- Wymazać ci tamten widok z pamięci? Na pewno. - odparł, co wydało się przynieść swego rodzaju ukojenie dla nadal roztrzęsionej Marii.

Wrócił podporucznik z wodą, a Marija wypiła wszystko małymi, powolnymi łyczkami. Przestała być już blada jak kreda, a po pięciu minutach mogła już sama wstać.

Resztę przesiedziała w oficynie, popijając czarną herbatę i patrząc się na ścianę, aż nie wrócił z obchodu Juan i nie zgarnął jej ze sobą.

***

Wbijała wzrok w swoje nogi, którymi machała lekko na boki. Szef siedział za biurkiem.

A jednak Ósemka jej nie opierniczył za patrzenie w szybę. Zrozumiał jej ciekawość i późniejszą reakcję. Opierniczył tylko lekko Juana, że nie zauważył jej zachowania, ale to też rozeszło się po kościach, bo nie byli od takich misji i nie powinni byli w ogóle się tam znaleźć.

Juan został zwolniony i po zasalutowaniu, poklepał Mariję po ramieniu i wyszedł.

- Przepraszam...

- Nie, to ja przepraszam. - odparł z westchnieniem Ósemka - Nie powinienem był wysyłać ciebie. Powinienem był poprosić Aloy... nieważne już. Jak rozumiem chcesz raczej to zapomnieć i iść dalej.

- Jeśli można...

- Tylko wiesz, tego nie można powtarzać za często... szlag, co ja gadam, to przecież ja cię tam wysłałem... nieważne. Po prostu... przepraszam jeszcze raz. Nigdy więcej takich misji, obiecuję.

- Dobrze. - skinęła głową. Jednak trochę ją to wszystko denerwowało...

- Miejmy to za sobą. - wstał i obszedł biurko, siadając na stołku wcześniej zajętym przez Juana.

Ewangeliści na usługach mroku - Genshin Impact AU? [ZAKOŃCZONE]Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang