Jake(m) hacker, zastępstwo, kastet

17 5 14
                                    

Laki wysunęła dysk z wielkiej szafy z dziesiątkami podobnych. Jeszcze raz przeczytała w myślach oznaczenie. Dała dysk bratu. Aki potwierdził, że patrzą na to samo. Wyjęli kartkę z kieszeni i odszyfrowali krzywe pismo, porównując z oznaczeniem na dysku. kinęli głowami w tym samym momencie: zgadzało się.

- Idziemy! - zarządziła Laki, machając na stojącą na czatach Zaki.

Brat podsadził obie siostry po kolei do szybu wentylacyjnego, po czym one wciągnęły jego. Zamknęli kratkę i zostawili za sobą buczącą hipnotyzująco serwerownię.

Laki kazała bratu upewnić się, że dysk jest w plecaku. Nie zrobił jej wyrzutu o nadwrażliwość i bezsens tego działania. Żadne z nich by nie zrobiło.

Nie chcieli spłonąć na popiół.

...

- Tu was mam... - zza szafy wysunął się hologram chłopaka, do którego dołączył drugi, nieco wyższy.

- Czyli jednak. Steven nie kłamał. - ten drugi skinął głową, podczas gdy pierwszy wydmuchał z ust balon i z głośnym kliknięciem przebił go zębami - Serio, Jake? Ale ty wiesz, że to nie jest najzdrowsze... - spojrzał na towarzysza z ukosa.

- Ale smaczne. A w mojej sytuacji życiowej tylko to się liczy. - odparł pierwszy - Ustalę, dokąd zabrali dysk.

- Ale uważaj na siebie, proszę.

- Jasna sprawa, Nastka.

- Zan, jak już musisz... Gamma, w ostateczności.

- Nastka cię bardziej wkurza. - uśmiechnął się, wydmuchał kolejny balon a kiedy go przebił, hologram zniknął. Zan przetarł nasadę nosa.

Zabrali dysk, do którego klucz szyfrowania posiadał tylko Ósemka i, co ciekawe, hacker nie był w stanie odczytać tamtych danych. To była kopia zapasowa całego ciągu wspomnień.


***


- Hmf...

- Błagam cię...

- Gdzie ja - Aloy wskazała na siebie - a gdzie koń. - pokazała siwka Ósemki, który w odpowiedzi stuknął ją nosem w ramię.

- Czym to się różni od tego twojego... eee...

- Śmigacza? - uniosła brwi i wyświetliła Fokusem hologram podobnej do muflona istoty zrobionej z metalu. Pokazała na nią - Maszyna. - i znów na konia - Zwierzę.

- Aloy-

- MASZYNA. ZWIERZĘ.


***


- Aloy zastąpi Osuri, póki nie znajdę nikogo na pełny etat na jego stanowisko. - oświadczył radośnie Ósemka, kładąc rudej rękę na ramieniu.

- Hmf. - fuknęła Kito.

- Tylko o ile będzie pił co drugi dzień. - oświadczyła Aloy, na co Ósemka westchnął i zwiesił głowę;

- Taaa...

Ta deklaracja sprawiła, że współpraca z Aloy została przyjęta dużo cieplej, nie tylko ze strony Kito, ale Juan też się uśmiechnął, a Marija dyskretnie złożyła ręce i wyszeptała "dzięki" w jej stronę.

Kiedy Aloy poszła z Juanem ogarniać, jak wygląda wóz i jaki temperament mają konie, Żarjew podszedł do Ósemki i cichym głosem zaczął:

- A nie lepiej było wziąć tamtego stangreta?

- Pytałem. Powiedział, że może robić za naszego szofera po miastach, ale nie ma zamiaru brać czynnego udziału w akcjach.

- Jakby liczył na litość kiedy go złapią...

- Nie, Żarjew. On nie ma z nami nic wspólnego. I tak ma zostać. Aloy była jedyną opcją chyba, że rozważylibyśmy-

- Lisewicz nie jest już Ewangelistą, Ósemka. - warknął ostro Żarjew, a w jego oczach zaczynała rozżarzać się furia - Nawet nie myśl, że pozwoliłbym ci go tu sprowadzić.

- Dlatego tego nie zrobiłem, choć potrafił dogadać się z końmi. Nie marudź więc na Aloy, bo ty nawet nie umiesz jeździć konno, co dopiero powozić. Idę zbadać kolejny sektor i... - westchnął - bądź u mnie wieczorem, okej? Postaram się jakoś dowlec do pokoju, ale... obawiam się, że będziesz się musiał mną zająć.

- Oczywista sprawa. - skinął głową - Trzymaj się tam.

- To tylko zatarg z Szóstką. Co najwyżej wybije mi zęba, ale zapewne najgorsze będzie jak zorientuje się, że musi mi go wstawić z powrotem, żeby nikt się nie połapał. - uśmiechnął się słabo - Ale... już dwa razy takie coś przeżyłem. Będzie dobrze.

I wyszedł.


***


Żarjew przetarł rozcięte siniaki ręcznikiem zamoczonym w ciepłej wodzie z mydłem.

- Przekręć głowę, masz jeszcze jedno na skroni.

Ósemka jęknął głucho, kiedy spróbował obrócić głowę. Żarjew skinął głową, kiedy uznał że wystarczy, po czym przemył też tamto.

- Dzięki... że jesteś...

- Wiesz, że bym cię nie zostawił. Dasz radę przełknąć leki przeciwbólowe?

- Powinienem dać... radę.

- Okej, to usiądź trochę wyżej. - pomógł mu usiąść na łóżku i kiedy Ósemka syczał niechętnie przez zęby, on przyniósł szklankę chłodnej wody i wysypał na rękę dwie tabletki. Po chwili namysłu wysypał jeszcze jedną.

- Ał... - mruknął Segment, kiedy udało mu się już przełknąć, odchylając głowę w tył i mrużąc oczy.

- Co to tym razem było? - spytał Żarjew, odgarniając włosy z czoła i poprawiając okulary.

- Kij baseballowy. I kastet. - wziął głęboki wdech, po czym podniósł do ust chustkę i wypluł trochę śliny pomieszanej z krwią. Poprawił okład z lodu na rozkrwawionym nosie i zamknął oczy - Czemu to dalej tak cholernie boli...

Żarjew nie odpowiedział.

- Przepraszam.

- Nie masz za co. - odparł.

- Ogarnę się za kilka godzin.

- Dobrze.

Ósemka tego nie lubił. Tego zdawkowania tonu, tego... tego jak Żarjew w ogóle mu nie współczuł. Jak obojętny na jego ból był. Widział go tylko jako maszynę do brania odpowiedzialności. Jak tarczę. Tarcza rycerza nie może się złamać, bo będzie bezużyteczna. Zostanie odrzucona.

Nie mógł się złamać.

Jednocześnie wiedział, że jakakolwiek forma współczucia go rozleniwi. Gdyby to Marija słuchała jego narzekań, na pewno chciałaby pomóc. Zdjąć ciężar z jego ramion. Ale jeśli ktokolwiek zdejmie ten ciężar, to Ósemce nic nie przeszkodzi po prostu położyć się na drodze i tam zostać, łudząc się, że kiedyś wstanie. Póki był ciężar, miał świadomość, że jeśli upadnie, to się już nie podniesie.

- Możesz już iść, dam sobie radę. Przyjdź mnie obudź rano.

Nie trzeba było powtarzać. Żarjew narzucił płaszcz i wyszedł, zamykając sypialnię na klucz.

- Dlaczego to tak kurwa boli... - wysyczał przez zęby Ósemka, pozwalając sobie na beznadzieję.

Ewangeliści na usługach mroku - Genshin Impact AU? [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now