Piroman, według relacji Juana zdanej w oparciu na relację Lilii, pojawił się pod domem zaraz po wyjściu starszej z sióstr. Zadzwonił kilka razy do drzwi, przypomniał się Lilii, jednak kiedy nie chciała go wpuścić, zrobił coś z zamkiem i sam otworzył drzwi. Uspokoił młodą i powiedział, że o ile grzecznie opowie mu o pracy siostry, nic jej nie zrobi.
Kiedy Juan o tym wspomniał, Marija aż poczerwieniała ze złości, sycząc przez zęby "moją siostrę będzie straszył skurwiel jeden...". Dopiero kiedy ta wściekłość rozładowała jej akumulator motywacji i siły do jakiegokolwiek działania, opadła z powrotem na łóżko. Juan kontynuował relację.
Lilia miała wystarczająco oleju w głowie, żeby rozróżnić bohaterów z książek, którzy heroicznie nie słuchają się tych złych, od realiów, gdzie słuchanie się "tego złego" było jej jedyną szansą na wyjście z tego cało.
Po wzmiance o tym Marija przetarła czoło ręką i szepnęła podziękowania dla Tsaritsy, potem Lilii, że dobrze myśli i na koniec samej siebie, że odkąd uznała to za stosowne wbijała Lilii do głowy, gdzie kończy się fikcja a zaczyna real.
Lilia powiedziała, że był miły, może nawet przesłodzony, ale natarczywy. Cały czas kazał jej pokazywać więcej miejsc, w których Marija trzymała rzeczy oraz opowiadać o jej zachowaniu. Denerwował się wyraźnie, kiedy mówiła, że nie wiedziała nic więcej, ale całkiem szybko rozeznawał, kiedy kłamała, a kiedy naprawdę wydusił z niej już wszystko.
Jej relacja skończyła mieć znaczenie, kiedy do pokoju wparowała Marija z pogrzebaczem. Juan przyznał, że opisała ją w tamtym momencie jako "zdenerwowaną dobrą czarownicę, która skoczyła na pomoc."
- Chodź na śniadanie. Oki? - Juan wziął Mariję pod ramię i poszli do kuchni, skąd rozchodził się niebiański zapach smażonych jajek.
Kito była w to naprawdę dobra.
***
- Dziwne, żadnego uszczerbku na metaboliźmie nie widzę. - skwitował Ósemka.
- To czemu ledwo mam siłę podnieść się z łóżka? - spytała, wzruszając bezradnie ramionami. Szef był ostatnią osobą u której martwiłaby się, że nie znajdzie absolutnie niczego. Jak sam udowodnił wiele razy, w jego przypadku tytuł zobowiązywał.
- Może to problem z jakąś inną siłą, nie tą fizyczną.
- Kiedy mi motywacji nie brakuje...
- Chodzi mi o moc żywiołów. - zmarszczył brwi - Jako człowiek nie powinnaś być w stanie wyczuć takiej zmiany, ale za twoim pozwoleniem mogę przeprowadzić badanie pod tym kątem.
- Hm...
- Mikstura do wypicia i potem, jako że nie masz Wizji, będę musiał zobaczyć odczyty na urządzeniu obok. Zupełnie nieinwazyjne, więcej w tym alchemii niż medycyny.
- Jeśli pozwoli to ustalić co jest ze mną nie tak, to nie ma sprawy. - skinęła głową.
***
- A Osuri? - spytała niepewnie.
- Jego dom spłonął doszczętnie, siostra... cóż. Koń też nie do odratowania. On sam może by przeżył, gdyby nie- ekhem. - odchrząknął nerwowo. Powiedzenie "gdyby nie zachłysnął się własną krwią" do osoby wrażliwości Marii nie było dobrym pomysłem - Oszczędzę detali. Nie żyje.
- Mhm. - przytaknęła. Zamilkli. Ósemka wpatrywał się w wykresy wyświetlone na latających w powietrzu, przenikalnych ekranach, a kobieta leżąc na łóżku uporczywie wbijała w nie wzrok.
Marija dość dumnie przyznawała, że Sieć opracowana przez Doktora kilkaset lat wcześniej i operująca wyłącznie na prądzie i miedzianych obwodach to dla niej magia nawet do ogarnięcia, gdyby dostała wykresy i schematy. Ale nie lubiła faktu, że ten mały trójkącik, który Ósemka nosił na skroni, był dla niej już robotą kosmitów z planety I-Tak-Nic-Nie-Zrozumiesz-612.
- Fokus. Cacko od Aloy, sam nie do końca wiem jak działa. - odezwał się Ósemka, widząc jej zainteresowanie - Lubisz taki sprzęt?
- Lubię wszystko co wymaga logicznego i schematycznego myślenia. Nigdy nie nudzę się tabelkami i to dlatego pracowałam całe życie jako księgowa. - podrapała się po tyle głowy - Lord Pulcinella uwielbiał, kiedy zgadzałam się na przechadzkę do biura Lorda Bogacza.
- Ach no tak, zapomniałem gdzie pracowałaś wcześniej. - pacnął się w czoło - Mogę więc liczyć na tyci tyci pomoc jeśli kiedykolwiek potrzebowałbym więcej pieniędzy?
- Pff- no jasne! - zaśmiała się sarkastycznie - ale jeśli powód dobry...
- Czekaj. - Ósemka zmrużył bacznie oczy i wpatrzył się w wykresy. Zatrzymał bierzące skanowanie i przesunął je o kilka sekund wstecz. Wszystkie nagle dostały kopa, a zaraz potem spadły poniżej spoczynkowego.
- Dziwne... Czujesz się słabiej?
- Trochę.
- Hm... dziwne, jeśli byłby to skok żywiołu poczułbym to. A tak się nie stało... ale odczyt jest. To ustrojstwo jest nastawione na wszelkiego rodzaju anomalie tego świata ale ich nie rozróżnia, czyli możliwe jest, że...
- Że emanuję energią nieznanego dotąd typu? - zdziwiła się.
- To odważna hipoteza. Przydałoby się ją poprzeć kilkoma eksperymentami... - zamyślił się, mamrocząc pod nosem.
- Szef wybaczy ale te słowa źle ze sobą współgrają w kontekście całości naszej roboty. - wzdrygnęła się.
- Co- a- przepraszam! - pokręcił szybko głową - Nie powinienem był, odzywa się we mnie ta... cóż, kwintesencja mej egzystencji i osobowości.
- A na marginesie czy daje pan radę prowadzić własne badania? Bo rzadko widuję pana mającego czas dla siebie.
- Segmenty do poprawnego funkcjonowania potrzebują jednego cyklu faz snu, czyli pi razy drzwi dwie godziny. - wyjaśnił - Ja żeby nie łazić jak zombie śpię cztery, ale jako że Żarjew odciąża mnie w papierkach i listach, dziennie zostaje mi jakieś siedem godzin wolnego. Odliczywszy już jedzenie, rodzeńskie porachunki i lenienie się z rana.
- Aaaa... ile schodzi na...
- Lenienie się? Z godzinka najmniej. Nie uwierzysz, ale... - pochylił się do niej, zniżając konspiracyjnie głos - ... nie zawsze chce mi się wstawać do pracy, żeby patrzeć na bezsensowne cierpienie i potem mieć świadomość, że dostanę srogi wpierdol od rodzeństwa. - mrugnął porozumiewawczo.
- No a... - nie wiedziała, czy chciała zadać to pytanie. Ale jednak. Jednak musiała - Nie myślał pan nigdy żeby zostawić to wszystko w pierony i nie narażać się więcej?
- Wierz mi, gdybym mógł z tego zrezygnować, to już dawno byłbym jak oni, wychodził z nimi na piwo do zaprzyjaźnionej klajpy co weekend i dzielił się przełomami w badaniach. - zwiesił głowę. W jego westchnięciu odbił się niewypowiedziany żal, ból i bezradność - Nawet nie wiesz, jak chciałbym być taki jak oni... ale nie mogę. Fizycznie nie mogę. To nie chodzi nawet o to tutaj - stuknął się palcami w skroń - Ale o fundament mojego istnienia, jak każdego innego Segmentu. O Kapsułę Wiedzy.
Dostrzegł jej zainteresowanie, które pobudziło kilka wykresów. Postanowił więc iść tym tropem.
YOU ARE READING
Ewangeliści na usługach mroku - Genshin Impact AU? [ZAKOŃCZONE]
Fanfiction[Znak zapytania przy AU bo na serio nie wiem już, co to jest, więc eeee... może koncept fanowski?] Żeby zostać Ewangelistą, potrzeba wielu kwalifikacji. Nie tylko chęci pomocy i odwagi; trzeba też mieć spryt, wiedzę na temat rang Fatui, nierozwiązyw...