Wspomnienia

14 5 14
                                    

Marija nie wiedziała, ile w sumie spędziła czasu, chodząc między wspomnieniami. Co Piroman mógł jej teraz zrobić? Czy rodzice się martwią?

Zresztą, musi wrócić do nich, żeby móc ich znienawidzić. A żeby ich nienawidzić, Piroman musi ją mieć raczej po swojej stronie. Czyli jest bezpieczna.

Kolejne wspomnienie.

Protestowała, dość silnie. Ale nic to nie dawało, kontynuowała więc dla zasady.

- I cóż ci ten straszny doktor robi, co? - uśmiechnął się Ósemka i pokręcił głową - Phi, o ironio tytułów...

(O ironio tytułów, skurwysynie) pomyślał duch, który to wszystko oglądał.

Spróbowała kopnąć go w rękę, w której trzymał jakąś rzecz; jej dorosły umysł rozpoznał pistolet do zastrzyków. Zapewne jak była mała, jeszcze nie widziała takiej rzeczy na oczy.

Zacisnęła pięści i zaczęła kopać jeszcze energiczniej, jednak trzymający ją mężczyzna tylko przytrzymał ją mocniej.

- Ćśśś, już dobrze, zaraz będzie po wszystkim. No już, już. - uspokoił ją Ósemka, przystawiając igłę do jej przedramienia.

- Puszczaj!!! - krzyknęła bojowo, chociaż miała łzy w oczach.

- Hej, oboje wiemy, że się boisz, tak? - trącił ją w ramię - Sprawdźmy coś. Tylko musisz obiecać, że chociaż raz się mnie posłuchasz, oki?

Burknęła niechętnie, ale przestała wierzgać, a tylko próbowała wyszarpać rękę. Skinął głową.

- Więc tak. - odłożył pistolet na stolik obok i odsunął od niego ręce - Nie tykam nawet, widzisz? Dalej ciebie ta igła nie może być. Więc o co chodzi: zamkniesz oczy, dobra?

- Hmf.

- Umówiliśmy się, nie?

- Ta...

- Więc zamkniesz oczy, i uszczypnę cię w rękę kilka razy. Tyle.

- Za którymś razem weźmiesz tamto o. - skinęła głową na pistolet.

- A- no tak, zapomniałem z kim rozmawiam, wybacz. - parsknął śmiechem, ale szybko się uspokoił - Czyli ty sama wiesz, że nie ma się czego bać.

- Nie wiem, co jest w środku.

- Mam ci powiedzieć naukową nazwę?

- Nie zrozumiem jej. Chcę wiedzieć, co to zrobi.

- Niezła jest, szefie. - zarechotał mężczyzna trzymający ją. To... to był...

- No co ty Lisewicz nie powiesz? Nie zauważyłem. - parsknął - Ale wracając do ciebie młoda, to dzięki temu będziesz w stanie szybciej łapać fakty i kojarzyć sytuacje. Tylko tyle, nic więcej.

Jej mina mówiła więcej, niż "to mi nie wystarcza" powiedziane jakimkolwiek tonem.

- Cóż, w takim razie będziesz to musiała po prostu przeczekać.

- Hmf! - pisnęła wściekle, mrużąc oczy.

- No już, hej. - Lisewicz przycisnął ją do siebie mocniej. Nie chciała pokazać po sobie jak się boi, maskując to wściekłym wyrazem twarzy. Czując ukłucie w przedramię i słysząc syk powietrza spięła się cała, co nie uszło uwadze Lisewicza. Uśmiechnął się delikatnie i pomachał jej ogonem przed nosem, na chwilę odwracając jej uwagę.

- I już, po wszystkim. Ale to straszne. - westchnął ironicznie Ósemka, prostując się i kierując do wyjścia.

- Mam coś dla ciebie, wiesz? - powiedział Lisewicz, puszczając ją. Wyszedł na chwilę, tylko po to, żeby przyciągnąć do środka kartonowe pudełko. Coś się w nim ruszało.

Ewangeliści na usługach mroku - Genshin Impact AU? [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz