- Sektor był zarejestrowany na Stevena. - powiedział nagle Ósemka, powiększając skan dokumentu na holograficznym obrazie.
- Dziwne. - skwitował Żarjew.
- Nie, to absolutnie NIEPRAWDOPODOBNE! - odparł, stukając palcem w hologram - Piroman to wróg numer jeden Stevena, odkąd się pobili i reakcja przeciążenia wypaliła Stevenowi zawór blokujący moc, przez co wpadł w szał i Oryginał musiał go prawie zabić, żeby sprowadzić go do zmysłów... a potem Piroman zniknął. Pozbył się głównego czipa kontrolującego czynności życiowe, przez co stał się zupełnie nieuchwytny. A wierz mi, Steven to pamiętliwa bestia.
- Czyli nie ma szans, że by mu ten sektor oddał? - pominął fakt, że wiedział już o tym wszystkim, bo był naocznym świadkiem pożogi, jaka strawiła potem północną część stolicy. Cóż, Ósemka lepiej myślał kiedy uzewnętrzniał myśli.
- Najmniejszych.
Zamyślili się.
- Podrabia dokumenty? - spytał Żarjew.
- Powiedziałbym, że to nie w jego stylu, ale jego styl zmienia się co dwa dni. Ostatni raz jak słyszałem o jego egzystencji to z dziewięć czy dziesięć lat temu, kiedy Oryginał rozpoczął na niego nagonkę.
- Za co?
- Próbę zniszczenia Kapsuł Wiedzy z kopiami naszych świadomości.
I zapadła trochę napięta cisza.
- Ale nie wstrzymamy naszej pracy? - spytał Żarjew. Ósemka pokręcił głową i wstał, zabierając ze sobą swój notatnik, długopis i włócznię.
- Oczywiście, że nie. - powiedział, narzucając na ramiona płaszcz i udając się korytarzem do wyjścia - Podrzucę Juanowi notatki i znikam na noc.
- Chcesz pogadać z bratem?
- Ja.
- Ogarnę wóz w zastępstwo Osuri. A tobie odporności na prąd życzę.
- Dzięki. Przyda się. - skinął głową i wyszedł w śnieg.
***
Steven przerzucił kartkę w książce. Siedzenie w swojej pachnącej drewnem sypialni, przy ciepłym trzaskającym kominku, z filiżanką herbaty na stoliczku koło siebie i czytanie o zależnościach ekologicznych między mikroorganizmami nigdy nie było tak nieinteresujące, jak kiedy miał przed sobą Ósemkę. Ale musiał, MUSIAŁ dać mu do zrozumienia, że nim gardzi.
Ósemka chciał z nim porozmawiać i to bardzo, bo nawet po oberwaniu prądem jak z paralizatora dwa razy nie zaprzestał prób podejścia do niego.
Zamknął książkę z klapnięciem, środkowym palcem docisnął do nosa okulary zerówki noszone dla szpanu i spojrzał na brata, który próbował podnieść się z klęczek, jego włosy sterczały w górę jak kolce jeża.
- No no no... jak widzę nie poddajesz się za łatwo... a może po prostu ci się to spodobało~? - uśmiechnął się. To ten... cóż, TEN uśmiech. Uśmiech Stevena, flagowy i niepowtarzalny.
- Nie, jeszcze nie. Ale chyba jestem tego blisko. - uśmiechnął się i wytarł usta - Potrzebuję spytać się o sektor B12. Jest twój, co nie?
- B12? Mów po ludzku, albo zwiększę napięcie.
- Obiecanki cacanki... - bąknął - Sektor w południowo-zachodniej części Snezhna'i, oddzielny budynek. Dokumenty są na ciebie, a jednak nigdy nie ratowaliśmy stamtąd twoich więźniówaaaa!
YOU ARE READING
Ewangeliści na usługach mroku - Genshin Impact AU? [ZAKOŃCZONE]
Fanfiction[Znak zapytania przy AU bo na serio nie wiem już, co to jest, więc eeee... może koncept fanowski?] Żeby zostać Ewangelistą, potrzeba wielu kwalifikacji. Nie tylko chęci pomocy i odwagi; trzeba też mieć spryt, wiedzę na temat rang Fatui, nierozwiązyw...