LIX

1.2K 74 80
                                    

Nawet nie było mowy o tym, żeby Elizabeth spędziła noc u boku Severusa. Choć wyszła od niego dość szybko, to pora była już późna. Czarodziej domyślał się, że odkąd Havens oficjalnie stała się narzeczoną Pana bardziej zaczęła bać się o to, że zostaną przyłapani, on też się bał, ale cierpiał, bo nie mógł być ciągle blisko niej.
Całe szczęście tego dnia nie miał nic specjalnego do roboty, bo z pewnością nie mógłby się na tym skupić. Ciągle myślał o ślubie, do którego miało dojść, szukał w nim podstępu Pana i potencjalnych rozwiązań. 
Gdy Elizabeth nie przyszła na obiad zaniepokoił się. Nie było to nic nowego, często pomijała posiłki, ale bał się, że zapowiedź ślubu przytłoczyła ją. Chciał udać się do jej kwatery prosto po posiłku, aby sprawdzić czy w ogóle jest w Hogwarcie, ale jego plany się pokrzyżowały. Nieoczekiwane poczuł piekący ból nadgarstka, który doskonale znał i który śnił mu się po nocach. Zamiast do lochów ruszył więc na błonie i pierwszy raz od dawna bał się spotkania z Panem. 




*

W drodze powrotnej do Hogwartu, Severus zastanawiał się, jak odwiedzić Elizabeth w jej kwaterze, tak, aby nie zostało to zauważone przez nikogo. Ogromne drzwi wejściowe otworzyły się przed nim, jak kurtyna, a za nią ujrzał gwiazdę, której był największym fanem. 
Całe jego ciało zareagowało na widok Elizabeth, świadomość tego, że musi oddać ją w ręce bestii coraz bardziej go bolała.

Uniósł brew, spoglądając na Elizabeth, która spadła mu jak z nieba i odnotował lekkie zaskoczenie, które przebiegło przez jej twarz. Oboje nie spodziewali się, że zastaną kogoś po drugiej stronie drzwi, a tym bardziej kogoś takiego.

 – Dokąd to? – Spytał, gdy już oboje zdążyli pojąć okoliczności tego przypadkowego spotkania. 

– Do pracy. 

– A czy przypadkiem nie jesteś w pracy?

– To dyrektor nie wie, że dzisiaj nie mam zajęć? 

– Chciałbym nie wiedzieć, ale niestety to ja sporządzałem plan zajęć, bo osoba, która powinna się tym zająć nie miała czasu. 

– Skąd wracasz?

– Najpierw ty odpowiedz na moje pytanie, a potem ja zastanowię się czy chcę ci odpowiadać. 

– Lecę do ministerstwa, a potem mam randkę.

– W takim razie cię nie zatrzymuję. 

– Oj nie... tak łatwo się nie wymigasz. 

– Nie mam czasu, żeby teraz z tobą dyskutować. – Rzucił i ruszył w stronę kobiety, nieomal otarł się o nią, gdy w przelocie nachylił się nad jej uchem i wyszeptał. – Po kolacji w moim mieszkaniu. Znasz adres. – Ledwo skończył zdanie i już zniknął w głębi korytarza. Havens odwrócił się, chciała wyjaśnień, a musiała zadowolić się jedynie widokiem, znikającej w odmętach zamku, czarnej szaty i dreszczami, które pozostawił na jej ciele szept mężczyzny. 




*

Na Spinner's End panował już mrok. W oknie jednego z mieszkań paliło się ciepłe światło. W środku na fotelu siedział Severus Snape, czytając książkę przy blasku dziesiątek świec, które rozłożone były po całym salonie. Stresował się i niecierpliwił, próbował więc skupić całą swoją uwagę na stronach lektury. Jego serce przestało bić na moment, gdy usłyszał ciche pukanie do drzwi. Od razu podniósł się z miejsca i udał do przedpokoju, który był jeszcze mniejszy niż salon. Nieufnie uchylił drzwi i ujrzał zakapturzoną postać, szybko ją poznał i wpuścił do środka. Czarownica bez słowa przekroczyła próg i udała się prosto do salonu, nie potrzebując zaproszenia. Od razu zaatakował ją zapach pergaminu i skóry, którym nasiąknięte było pomieszczenie, a wszystkiemu temu winne były ogromne zbiory ksiąg, znajdujące się tam. Havens ściągnęła przemoczoną od deszczu pelerynę i rzuciła ją na jeden z foteli. 

Czarne Szaty: Powrót Pana || Severus SnapeWhere stories live. Discover now