XXXVI

1.1K 91 50
                                    


Severus wydobył z jednej ze skrzyni list i rozwinął go, wbijając zamglone spojrzenie w rozmazany atrament. Czytał ten list wielokrotnie i za każdym razem czuł rozrywający go od środka ból. Jednak tym razem było jeszcze gorzej niż zwykle. Łzy popłynęły po jego bladych policzkach, długo wpatrywał się w pergamin, wreszcie złożył go i schował ostrożnie, jak najcenniejszy skarb i znów opadł na fotel, otwierając nową butelkę ognistej. Nie zauważał upływu czasu, nie zwracał też uwagi na zmieniające się pory dnia za zasłonami jego okien. Dolewał sobie alkoholu i odpalał papieros za papierosem. Otumaniony siedział w fotelu i wpatrywał się w rozmazującą się ścianę. Głowa pękała mu, a wspomnienia przewijały się przed jego oczami, nie dając mu wytchnienia. Nic się nie liczyło, nic nie miało znaczenia, nie miał pojęcia co powinien teraz ze sobą zrobić. Dopiero gdy opróżnił wszystkie butelki jakie miał, przestał pić. A gdy przebudził się z drzemki, czuł się jak wyciągnięty z grobu. Wreszcie wstał z fotela, który był jego domem przez ostatnie dni i zdjął poplamioną alkoholem koszulę. Dopiero prysznic nieco go otrzeźwił. Ubrał się i odsłonił okna z trudem znosząc ostre światło dnia, uchylił jedno z nich, a potem wypił eliksir na ból głowy, próbując zwalczyć nim morderczego kaca. 

Wreszcie wszystko zaczęło mu się układać w głowie, powoli docierało do niego, że nie może się wycofać z planu Dumbledore'a, że to wszystko zabrnęło już zbyt daleko, aby to zniweczyć. Chociaż nie było mu to na rękę zdecydował dopilnować planu Dumbledore'a - najgorszego człowieka na świecie. Bo w jego planie był jakiś pożytek dla świata czarodziejów, co Snape przyznał bez entuzjazmu. 
Chłodne, orzeźwiające powietrze zza okna musnęło jego ciało i kolejna myśl uderzyła go znienacka. Elizabeth go nie zostawiła, nie chciała go skrzywdzić, chciała z nim być, mimo wszystkich trudności, które ich spotkały. Darzyła go prawdziwym, głębokim uczuciem, a on je odwzajemniał. Dumbledore zniszczył to wszystko. Czuł wyrzuty sumienia, że nie przewidział tego, że nie domyślił się i nie zdążył zapobiec tym wydarzeniom, ale było już za późno. Zapragnął Elizabeth jeszcze bardziej niż wcześniej, chciał wtulić się w jej miękkie, pachnące ciało i słuchać bicia jej serca. Chciał po prostu być przy niej, ale Elizabeth nic nie pamiętał, jej wspomnienia były zamknięte w małej, kryształowej fiolce, a on nie miał serca zwrócić ich kobiecie. Nie potrafił obarczyć jej tym bólem i cierpieniami. Nie wiedział czy jej krucha psychika zniosłaby to wszystko i jak by zareagowała, czy dałaby mu szansę? A może zwróciłaby się całkiem przeciwko Dumbledore'owi? Przecież nawet on to rozważał. Bał się, że te wspomnienia popchną ją w ręce Voldemorta. Nie wiedział co robić, więc musiał cierpieć, brnąć w to wszystko dalej i dołożyć wszelkich starań, aby niebieskookiej nie spadł włos z głowy. Nie miał pojęcia jak to zrobi. 

Odważył się wejść do gabinetu, a jego wzrok od razu powędrował w stronę portretu Albusa, z ulgą stwierdził, że nie ma go na swoim miejscu, więc kierowany impulsem machnął różdżką w stronę wielkiej ramy, a ona poszybowała na antresolę, gdzie upadła w kąt i okryło ją zamszowe płótno. Dyrektor stał przez chwilę i wpatrywał się w puste miejsce na ścianie, wydało mu się być przytłaczające, za bardzo zwracało na siebie uwagę, zrobił więc to na co nie miał do tego czasu odwagi. Portret dyrektora Snape'a zajął miejsce Albusa. Obaj czarnowłosi czarodzieje skrzywili się nieznacznie, ale prawdziwy odpowiednik wreszcie poczuł ulgę, że w końcu nie musi oglądać Dropsa i słuchać jego uwag, głównie tych o Havens. 



*

W tym czasie profesor Havens skończyła zajęcia i ruszyła do swojej komnaty, która w ostatnim czasie pełniła funkcję jej pałacu myśli. Pomieszczenie było pełne różnych dokumentów, które w ostatnim czasie przeglądała kobieta, próbując coś ustalić. Jednak nie było o niej nigdzie żadnych informacji. Prowadziła nawet notatki odnośnie tego co wie i tego w czym udział mógł brać Dumbledore, jednak ostatecznie spłonęły one w kominku, ponieważ posiadanie ich wydało jej się być zbyt ryzykowne. Rozmowa z Albusem utwierdziła ją w przekonaniu, że były dyrektor dużo wiedział o okresie w jej życiu, którego nie pamiętała, co więcej bez wątpienia miał on coś wspólnego z jej zaginięcie. Utwierdziła się w swoich podejrzeniach. Była na niego coraz bardziej wściekła i z każdą chwilą zaczynała nabierać przekonania, że nawet Czarny Pan traktuje ją lepiej, niż robił to rzekomo szlachetny Dumbledore. W jej przemyśleniach pojawił się również Snape również dziś, gdy usiadła przy biurku w swojej kwaterze, jej myśli powędrowały właśnie do tego mężczyzny. Nie widziała go od trzech dni, czyżby znowu opuścił Hogwart? A może pilnował gabinetu, przed włamywaczami, do których się zaliczała? Snape długo pracował z Dumbledore'm, podobno czarodziej ufał mu jak nikomu innemu, mówił mu więcej niż Minerwie, która uchodziła za jego długoletnią przyjaciółkę. Co zresztą budziło ogromne podejrzenia w kobiecie, ale teraz miało to plusy. Czarnowłosa była pewna, że obecny dyrektor musiał coś o niej słyszeć z ust dropsa, może nawet wiedział co działo się z nią nim trafiła do mugoli. Nagłe wspomnienie nawiedziło jej myśli, gdy pierwszy raz spotkała Severusa Snape'a w dworze Malfoyów, mężczyzna zachowywał się dziwnie. Próba legilimencji, dziwne spojrzenia. Owszem mogła to być nieufność wobec niej, czy choćby ciekawość, ale miała wrażenie, że śmierciożerca był zdziwiony tym, że go nie rozpoznała. Jej myśli długo oscylowały w okół tego tematu, jednak ostatecznie uznała, że jej kolejnym celem jest on- dyrektor Snape. Wydobycie z niego informacji wydawało się być dużo łatwiejsze, niż gonienie portretu, który mógł być gdziekolwiek. 

Czarne Szaty: Powrót Pana || Severus SnapeWhere stories live. Discover now