XXVII

1.1K 88 62
                                    

Na zewnątrz coraz bardziej się ochładzało, a dni stawały się coraz krótsze, również wewnątrz murów Hogwartu atmosfera była coraz bardziej nieprzyjemna. Dyrektor wprowadził kolejne obostrzenia, a bliźniaki Carrow zaczynali tracić hamulce. Znacznie częściej dawali szlabany i odejmowali jeszcze więcej punktów niż kilka miesięcy temu. Również ich metody karania zaczynały zdecydowanie wymykać się spod kontroli.
Alecto za wszelką cenę starała się utrudnić życie nie tylko uczniom, ale również mistrzyni eliksirów, jednak próbowała zachować w tym dyskrecję, nie dlatego, że zaczęła się bać Havens, bo w naturze tej śmierciożerczyni nie leżał strach. Niektórzy mogliby stwierdzić, że była po prostu zbyt głupia, aby go odczuwać. Jednak najwyraźniej zdawała sobie sprawę z pozycji Havens i z bólem dopuszczała do siebie fakt, że czarnowłosa mogła być potężniejszą czarownicą od niej. Właśnie dlatego musiała się powstrzymywać.
Elizabeth na ogół ignorowała zagrywki krągłej czarownicy, a nie było to szczególnie trudne bo nie przejmowała się w najmniejszym stopniu jej opinią. Zależało jej tylko na tym, aby panna Carrow nie robiła z niej pośmiewiska publicznie, a temu już udało się jej zapobiec. Brat  nauczycielki mugoloznawstwa nie sprawiał niebieskookiej większego problemu, może dlatego, że choć był zazdrosny o jej pozycję, to skrycie ją podziwiał. Największym problemem dla Havens było to jak bliźniaki traktują uczniów. Potrafiła zaakceptować wszystko, ale nie traktowanie dzieciaków zaklęciami, których niejeden dorosły nie byłby w stanie wytrzymać bez urojenia łzy, a przyłapała bliźniaków na tym już kilkakrotnie. Nie było łatwo być śmierciożercą, dla którego przemoc fizyczna nie była szczytem zabawy.


Jeśli chodzi o nowego dyrektora, to jego największym przeciwnikiem była Minerwa i wcale się z tym nie kryła, ciągle rzucała Severusowi nieszczególnie pochlebne uwagi i zgłaszała mu wszystkie swoje obiekcje, mimo iż miała świadomość, że mówienie do niego, można porównać do dyskusji ze ścianą. Nie odwiedzała go jednak w gabinecie, zawsze napadała na niego na korytarzu lub w Wielkiej Sali. Ostatnio truła mu o dyżurach i o tym, że wszyscy nauczyciele powinni je sprawować, a nie tylko bliźniaki. Snape doskonale wiedział, że nikt nie przepada za tym rodzajem obowiązków, ale tylko w taki sposób profesorzy mogliby zapewnić uczniom nieco więcej swobody i przejąć jakąkolwiek kontrole nad tym co się dzieje w szkole. Nie dał jej jednak żadnej odpowiedzi, nawet nie wysłuchał jej do końca, więc gdy dziś dostrzegł na swojej drodze opiekunkę Gryffindoru od razu zawrócił. Słysząc za sobą szybkie kroki wszedł na schody i już chwilę później był przy schowku, który jeszcze dwa lata temu należał do niego. Nie zamierzał ryzykować tym, że McGonagall go dogoni, więc gwałtownie otworzył drzwi i jednym płynnym ruchem znalazł się w środku niewielkiego pomieszczenia wypełnionego regałami. Dopiero, gdy puścił klamkę dostrzegł stojącą przed nim czarownicę. Havens opierała się o ścianę, wypuszczając dym papierowy z ust i wpatrując w mężczyznę z lekkim rozbawieniem. Milczeli przez moment, a Snape wyprostował się, starając się aby jego zachowanie wydało się naturalne. 

– Mówiłem ci coś o paleniu papierosów na terenie Hogwartu, Havens.

– Mówił dyrektor o tym, że nie mogę palić w miejscach, w którym mogliby mnie zauważyć uczniowie i grzecznie stosuję się do tego polecenia. – Odparła świdrując go swoim firmowym spojrzeniem uwodzicielki i nieoczekiwanie podała mu odpalonego papierosa, którego wyjęła z ust. Snape spojrzał na fajkę zaciśniętą między jej palcami i po chwili namysłu wziął ją od kobiety, nabierając dymu w płuca. – Przed kim dyrektor ucieka?

– Skąd pomysł, że przed kimś uciekam?

– Hmm, niech pomyślę... Wparował tu dyrektor tak, jakby od tego zależało życie dyrektora. – Rzuciła, wpatrując się mężczyźnie w oczy, stali naprzeciwko siebie, dość blisko, ale nie było innej możliwości.

Czarne Szaty: Powrót Pana || Severus SnapeOnde histórias criam vida. Descubra agora