XIII

1.2K 99 13
                                    

Jeszcze chwilę siedziała w fotelu ministra, wpatrując się w kominek. Wreszcie wyrwała się z zamyślenia i jak natchniona wstała z miejsca, jednak jej działanie ograniczyło się tylko do podniesienia z ziemi różdżki Rufusa. Zdecydowanie bezpieczniej było ją mieć przy sobie. Wepchnęła więc drewniany przedmiot pod podwiązkę zdobiącą jej udo i znów zajęła dość wygodny fotel. Z torebki leżącej obok biurka wyjęła kilka dokumentów i położyła je na biurku, następnie umieściła na nim również kilka kartek, które wyjęła z szuflady. Wpatrując się tak w owe dokumenty i zamaczając ogromne białe pióro w kałamarzu, wyglądała jak perfekcyjna urzędniczka. Niepewnie wyskrobała na pustym pergaminie kilka liter, które ułożyły się w imię i nazwisko: Rufus Scrimgeour. Nieco się skrzywiła porównując swoje dzieło do podpisu umieszczonego na wyjętym wcześniej z szuflady piśmie. Jednak drugą próbę można już było uznać za udaną. W końcu umieściła już nieomal nieskazitelny podpis ministra na rezygnacji ze stanowiska. Dumna ze swojego dzieła umieściła w rogu pieczęć Ministerstwa Magii i schowała pozostałe dokumenty do szuflady. 
Teraz już mogła opuścić gabinet, nim jednak to zrobiła pozbierała wniesione przez śmierciożerców przedmioty do malutkiej torebki, która tylko dzięki magii mieściła w sobie to wszystko. Po tym delikatnie machnąwszy głową przemieniła swoje długie włosy, w blond fale nie sięgające ramion. Rzuciła ostatnie, krótkie spojrzenie na leżącą na biurku rezygnację i zniknęła za drzwiami.

Ominęła spetryfikowaną sekretarkę i znalazła się na głównym korytarzu. Ministerstwo było wielkie, więc znalezienie czegokolwiek stanowiło niemałe wyzwanie. Ruszyła w głąb korytarzem mijając różne drzwi, na rozwidleniu podążyła za swoją intuicją, kierując się w jedną ze stron. Znów niezliczone ilości drzwi pojawiły się na ścianach. Mijała je i czytała umieszczone na nich tabliczki, czując ogromną wdzięczność do tego, kto postanowił je tam zamontować. W końcu znalazła coś co mogło jej pomóc. Archiwum-srebrna tabliczka zdobiąca drzwi od razu zachęciła ją do wejścia. Pociągnęła za klamkę, oczywiście drzwi były zamknięte. Sięgnęła po różdżkę ministra i drzwi od razu otworzyły się na jej polecenie, różdżka nie stawiała szczególnego oporu. Rozejrzała się dookoła, na jej szczęście korytarz pozostawał pusty. Pchnęła drzwi i weszła do środka, zamykając je za sobą.
Jej oczom ukazała się sterta szafek, skrzynek i szuflad. Nic poza tym nie było w pomieszczeniu. Otwarła jedną z szuflad i gdyby nie rozmyśliła się w porę za chwilę brakłoby miejsca  w pomieszczeniu na dalsze jej otwieranie, gdyż okazało się, że nie ma ona końca. Elizabeth szybko domyśliła się, że każda z nich będzie tak wyglądała, więc znalezienie czegoś ręcznie graniczyło z cudem.
Przez moment nie wiedziała co robić. Otworzyła duże pudło znajdujące się w zasięgu ręki i szybko okazało się, że umieszczone są w nim najaktualniejsze dokumenty, bo na pierwszym pergaminie ujrzała dzisiejszą datę: 1 sierpnia. Przerzuciła kilka kartek i doszła do 31 lipca. Nieomal nie dowierzała, gdy na jednym z pergaminów ujrzała wielki napis: Odczytanie testamentu Albus'a Dumbledore'a oraz przekazanie spadku. Wyciągnęła kartkę z pudła i prześledziła wzrokiem jej zawartość. Uśmiechnęła się pod nosem, bo trafiła na żyłę złota. Nazwisko Granger nie mówiło jej kompletnie nic, o Weasleyach słyszała, ale to Potter był tym nazwiskiem, na którego widok jej twarz się rozjaśniła. Jej brew mimowolnie powędrowała w górę odczytując listę przedmiotów, które te dzieciaki otrzymały od Albusa. Były absurdalne, bezużyteczne, ale czy to nie było w stylu Dumbledore'a?
Szybko jednak jej myśli wróciły na właściwe tory, gdy ujrzała miejsce odczytania testamentu. Była to nora niedaleko wsi Ottery St. Catchpole w hrabstwie Devon, w Anglii. Bingo. Znalezienie śladów Harry'ego Potter'a okazało się być zadziwiająco proste. Nie miała pewności, że chłopak ciągle tam przebywa, ale nie miała wiele opcji. Machnęła różdżką i jedna z szuflad wysunęła się, a znajdujące się w niej dokumenty pozmieniały się kolejnością, wyglądało to tak, jakby same się sortowały. Były to wszystkie dokumenty o rodzinie Weasleyów jakie zdołało zgromadzić Ministerstwo. Sięgnęła po pierwszą kartkę z brzegu, okazała się być ona zawiadomieniem o ślubie Williama Weasleya z Fleur Delacour, który ku jej szczęściu miał odbyć się dzisiaj. Teraz już była nieomal pewna, że Potter wciąż był w Norze. Nie pozostawało jej więc nic, jak tylko wykorzystać swoje francuskie korzenie i szczęśliwe zbiegi okoliczności, po to by sprawdzić czy chłopak faktycznie jest tak, gdzie podejrzewa. 

Czarne Szaty: Powrót Pana || Severus SnapeWhere stories live. Discover now