rozdział 34

430 11 63
                                    

Mrugałem coraz szybciej aż światło w jak się okazało, sali szpitalnej przestało mnie oślepiać. 

Obok mnie siedział Shane i... Liam...

Czy ja Umarłem? Jak tak to co tu robi mój bliźniak?

-Tony!- wykrzyczał mój brat.

-Co się stalo?- spytałem się. Pamiętałem wszystko, ale co tu robił Li?

- Rok temu jechałeś na motorze i miałeś wypadek. Byłeś w śpiączce- ŻE CO

- CO KURWA!? ALE JAK ON ŻYJE!? - tu wskazałem dłonią na Liama - PRZECIEŻ SIĘ ZABIŁ! BYŁEM NA POGRZEBIE! A SANTAN?! - Nie chciałem zdradzać całego mojego  ,,snu" więc wymieniłem tylko podstawowe fakty.

Po chwili weszła pielęgniarka. Pewnie usłyszała moje krzyki. Uspokoiła mnie, i wyjaśniła, że to tylko wymysł mojej wyobraźni...

Wszystko co przeżyłem z Liamem... I Adrienem... to... Nie działo się na prawdę...

Niedługo po moim wybudzeniu, w sali było moje całe rodzeństwo.

Tydzień po, wyszedłem ze szpitala. Liam nie miał i nie ma problemów psychinczych, Santan nigdy nie spojrzał na mnie inaczej niż brat jego wspólnika. Mój Aniołek mnie nie kocha...

______________________________________

Ocenka >>>

Pytanka >>>

Jeszcze tylko Epilog 🥲 zapraszam was na moją nową książkę  ,, Hailie Monet ~ Nowa "

178 słów

Tony Monet ~ inne życieWhere stories live. Discover now