rozdział 22

605 18 29
                                    

Zostałem sam. Niby tego chciałem ale jednak nie. Moje życie bez Liama nie ma sensu. Czułem się okropnie. Może gdybym nie wyjechał, mój Aniołek dalej by żył?

Myślałem tak dopóki weszła pielęgniarka. Powiedziała że mogę już opuścić szpital.
Ucieszyłem się ale jednak nie chciałem widzieć mojego rodzeństwa. Nie wiem dlaczego. Odkąd wiedzą, czuje się przy nich trochę... niekomfortowo?

Zadzwoniłem po ubera, by nie musieć wracać z nimi. Nie wiem czy teraz pojadę do domu. Nie chcę tego.

Stałem przy drzwiach w sali I czekałem na środek transportu. Myślałem gdzie pojadę. Ostatecznie zdecydowałem że udam się do opery(do klubu oczywiście).

Gdy dostałem wiadomość, która informowała mnie, że kierowca już po mnie przyjechał, wybiegłem z sali. Dylan i Shane chyba za mną pobiegli, ale nie zwróciłem na to szczególnej uwagi. Wsiadłem do auta I kazałem odjeżdżać.

-Jedź! Szybciej!- krzyczałem na kierowcę, chociaż nic nie zrobił. Wyjechał szybko ze szpitala I spytał się mnie, gdzie ma mnie zawieźć.

Usiadłem przy barze i zamówiłem
Mocnego drinka. Potem kolejnego i kolejnego...
Byłem tak pijany że ledwo kontaktowałem. Żeby ledwo stac, musiałem podtrzymywać się ściany.
Mimo to, zamawiałem jeszcze. Nie mogę się pogodzić z tym, że mój Aniołek nie żyje...

Po wypiciu kolejnego drinka usiadłem przy ścianie I położyłem rękę na czole. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Sam już nie wiem, czy to przez alkohol czy narkotyki.
Tak, wziąłem. To chociaż na chwilę pomaga mi zapomnieć.

Już odpływałem. Poczułem jakbym już leciał z tego ciała. Ale to nie to. Ktoś mnie podniósł. Nie widziałem twarzy tej osoby, ale rozpoznałem męskie perfumy.

-Tony Monet- znałem ten głos. Ale jakoś nie mogłem sobie przypomnieć do kogo należy.

-Tony?

-Dobrze się czujesz?

Nic nie odpowiedziałem. Nie miałem siły.

Po chwili hałas muzyki, został stłumiony. Prawdopodobnie ten facet zaprowadził mnie do loży, lub pokoi. Obstawiam to pierwsze, bo na jednej ze ścian, było widoczne lustro weneckie.

Gdy usiadłem na kanapie, dostałem wodę i jakieś tabletki. Nie zastanawiałem się czy aby napewno mądrze postąpię połykając tabletki od obcej, w sumie nie obcej ale niezidentyfikowanej dla mnie osoby.

Po 10 minutach zrobiło mi się trochę lepiej. Głowa przestała mnie boleć, a obraz przed oczami wrócił do normy i przestał się rozmazywać.

Zobaczyłem kto mnie tu przyprowadził...

Byłem tu z...

______________________________________

Ocenka >>>

Pomysły >>>

Pytanka >>>

Sorki że Polsat 🤭 kto się domyśla?

382 słowa

Tony Monet ~ inne życieWhere stories live. Discover now