rozdział 3

903 29 12
                                    

2 dni później wróciliśmy dwaj nastarsi bracia, wraz z naszą młodszą siostrą. Prawie udusiłem się ze smiechu Na samą myśl jak shane się będzie tłumaczył.
Specjalnie na tę okazję poszedłem po chipsy i rozsiadłem się wygodnie na kanapie z szerokim uśmiechem. Doczekałem się. Przyjechali.

-Shaaaaaaaaneeeeeeeee- zawołałem śmiejąc się przy tym.

-co chcesz- odpowiedział mi mój brat bliźniak. Najwyraźniej był nie w sosie.

-a ty wiesz że Vincent, Will i Hailie już przyjechaliiiiiii? Miłego tłumaczenia- i znowu się roześmiałem. W momencie, gdy leżałem na podłodze i dusiłem się ze śmiechu, wszedł vince.

-Tony wstań z tej podłogi- powiedział jak zwykle lodowatym głosem, nawet zaszczycił mnie tak samo zimnym spojrzeniem.

-n-nie m-mo-g-gę- nadal się śmiałem.

Najstarszy z rodzeństwa, wypuścił tylko powietrze z płuc i powędrował do kuchni.

Zaraz po tym do willi weszła Hailie z Willem. Spojrzeli się na mnie ale nie zwrócili na to większej uwagi.

-Shane? Czy mógłbyś tu przyjść?- powiedział Vince do telefonu. Zapewne do niego dzwonił. Ciężko powiedzieć, naprawdę? Ale trudno, zaraz się zacznie.

Drugi najmłodszy z braci zszedł wolno po schodach i skierował się do kuchni. Usiadł przy stole, naprzeciwko najstarszego z dzieci Camdena.

-Shane... jest może coś o czym chciałbyś mam powiedzieć?- zacząłem płakać. Płakać ze śmiechu.
Napisałem sms do Dylana żeby przyszedł to zobaczyć. Zjawił się w porę.

-nooo ten niezabardzo- tłumaczył się Shane. Przynajmniej próbował się tłumaczyć.

Ja z Dylanem umieraliśmy.

-Wiesz że będziesz musiał powiedzieć reszcie?- spytał shane'a, Vincent.

-Co powiedzieć?- zapytała Hailie

Najstraszy brat spojrzał tylko na shane'a

-Może ja powiem, będzie Ci prościej.- wow vince chce ułatwić komuś życie. Ale niespodzianka. Zjawisko niespotykane.

-A więc- zawiesił się na chwile- Shane jest- nie skończył bo wspomniana przez niego osoba, mu przerwała

-Nie! To było wyzwanie żeby Ci tak napisać, oni potwierdzą!- Tu wskazał na mnie i Dylana, leżących w korytarzu i śmiejących się po cichu.

Mina Vincenta była bezcenna. Szkoda ze nie zrobiłem zdjęcia.

-Kto ci dał takie wyzwanie?- spytal nadal lekko zszokowany vince

-Dylan- odpowiedział zestresowany Shane.

-Dobrze, porozmawiam z nim i z tobą również.- teraz tylko ja się śmiałem. Dusiłem. Umierałem.
Wszystko jedno, wyglądałem jak debil ale czułem się jak król.

-Tony uspokój się- odezwał się Will

Nie posłuchałem się go. Nie chciałem a nawet gdybym chciał, nie dał bym rady.

-Brał coś?- ponownie spytał się William.

Dzisiaj nie

-n-nie- opowiedziałem

Za parę minut wstałem I poszedłem do siebie.

______________________________________

Ocenka >>>>
Pomysły>>>>
Pytanka>>>>

398 słów💕

Tony Monet ~ inne życieWhere stories live. Discover now