rozdział 6

825 26 48
                                    

W sali oprócz mnie było moje całe rodzeństwo. Siedziało przy mnie cały ten czas. Nawet vince pracował tutaj, żeby tylko przy mnie być.
Po chwili Shane zauważył że się obudziłem.

-Tony!- wykrzyczał mój bliźniak,  po czym wszyscy się na mnie spojrzeli.

Will zawołał lekarza, który ściągnął mi maskę tlenową i spytał o samopoczucie.

-Tony, jak się czujesz?- spytała mnie hailie

-dobrze- odpowiedziałem jej zgodnie z prawdą. Czułem się dobrze, ale byłem trochę zmęczony.

-Chciałbyś może nam powiedzieć dlaczego tak się stało?- Boże vince odpusc mi wreszcie

-nie- odpowiedziałem cicho

-To niech Shane opowie

-Vincent, odpuść mu juz- will wybawicielu!

-porozmawiacie o tym w domu, daj mu odpocząć- dodał

Uśmiechnąłem się lekko

Sam nie wiem dlaczego tak zareagowałem.
Może już nie mogłem dalej dusić tego w sobie?
Ja tylko chciałem i dalej chce, żeby ten aniołek miał prostsze życie.
Dlaczego to spotyka akurat go?

Myślałem tak sobie do momentu, w którym zasnąłem.

Obudziłem się, gdy w sali był tylko Shane.

-Cześć- przywitał się ze mną

-hej

-Dlaczego tak zareagowałeś?- Boże Shane No daj mi spokój

-sam chciałbym wiedziec- odpowiedziałem mu niezadowolony z tego pytania

-No nie obrażaj się, nie musisz mówić

-Ale ja ci odpowiedziałem, czego nie rozumiesz w sam chciałbym wiedzieć? To znaczy że nie wiem- tłumaczyłem mu coraz bardziej zdenerwowany.

-No dobra już dobra

Tego dnia wychodziłem ze szpitala, więc zacząłem się już pakować. Była 10.30 a o 13 miał przyjechać vince, by mnie z stąd zabrać.

Skip time w domu

Poszedłem na górę, do swojego pokoju, ale za mną przyszedł Vincent.

-Tony?

-hm?- błagam nie pytaj się o nic związanego z sytuacją ze szkoły

Dupa zapytał

-Shane już mi mówił swoją wersję wydarzeń. Teraz chciałbym usłyszeć ją od ciebie.

-No dobra- trzeba mieć to za sobą

-byłem w szkole, i Shane pociągnął mnie do kantorka żebyśmy mogli porozmawiać- tu się wtrącił

-o czym? To też jest ważne.

-No czy jak opowiadałem dlaczego mnie nie było, to czy chodziło o tą osobę co myśli że chodzi

-o kogo chodziło?

-mało ważne

-a mi się wydaje że ważne

-o Liama- dodałem ciszej

-mhm kontynuuj

-No to powiedziałem że tak, no i... coś we mnie pękło i wykrzyczałem Shane'owi dlaczego akurat jego to musi spotkać i takie tam- mówiłem nadal niepewnie

-No i straciłem panowanie nad ciałem, a potem coraz rzadziej mogłem oddychać, potem już w ogóle nie mogłem i jak zamknąłem oczy, nie mogłem ich otworzyć. Coś mi zabraniało, tak samo jak coś zabraniało mi oddychać- powiedziałem

-dobrze, dziekuje- aha to tyle? Super

I wyszedł

Wziąłem szkicownik, i rysowałem. Narysowałem portret mojego przyjaciela. Jak zawsze był uśmiechnięty. Był w bluzie, którą kiedyś mu dałem, bo wracał w nocy, a było zimno. Jego piękne lekko falowane włosy opadały na jego gładkie czoło.

______________________________________

Ocenka >>>>>>

Pytanka >>>>>>

Pomysły >>>>>>

455 słów💕

Tony Monet ~ inne życieTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon