rozdział 18

639 27 20
                                    

Nie chciałem widzieć nikogo. Nikogo prócz Liama oczywiście. On był inny niż reszta. Nigdy by mnie nie skrytykował, nieważne co bym zrobił czy powiedział.

Wziąłem głęboki oddech i wsiadłem do samochodu drugiego najstarszego brata. Otworzyłem drzwi I usiadłem.

-Ton- nie dałem mu skończyć

-Nie

Chyba zrozumiał że nie będę z nim rozmawiał. Jechaliśmy do domu w ciszy. Wysiadłem z jeepa willa i poszedłem do domu. Zignorowałem Vincenta, który chciał porozmawiać i udałem się do pokoju.

Myślałem

Co ja zrobiłem? Po co chciałem uciec? Przezemnie mój Aniołek był w szpitalu...

Rozmyślałem nad całym moim życiem. Postanowiłem pomóc Liamowi. Nie miałem pojęcia jak więc trochę wyszukiwałem.

Spojrzałem na zegarek i była 01.18.

Trudno, najwyżej nie wejdę. Wziąłem kluczyki do auta i udałem się cicho do garażu. Odpaliłem swoje lamborghini I pojechałem do mojego Aniołka.

Pociągnąłem za klamkę i wszedłem do jego domu. Rzadko zamykał dom. Udałem się na górę, do pokoju mojego chłopaka i uchyliłem drzwi.

Płakał

Wszedłem do pokoju I go przytuliłem. Rozpoznał mój zapach bo oddał uścisk na tyle ile mógł. Rozpłakał się jeszcze bardziej.

Chcę tylko, aby mój aniołek był szczęśliwy. Czy ja naprawdę chcę aż tak dużo? Jestem Monet mogę prawie wszystko, mam prawię wszystko ale nie to czego chcę... Szczęścia mojego Aniołka.

______________________________________

Ocenka >>>

Pytanka >>>

Pomysły >>>

209 słów 🥲

Tony Monet ~ inne życieDonde viven las historias. Descúbrelo ahora