rozdział 17

641 23 44
                                    

Nie wiem jak to zrobiłem, ale Dylan był już nieprzytomny. Odrazu udałem się do szpitala, w którym leżał mój aniołek.

-Gdzie leży Liam Wilson?

Chyba na początku nie wszystko zrozumiała ale w końcu mi odpowiedziała.

-A kim pan jest dla Liama?

-chłopakiem.

Byla lekko zdziwiona

-sala 438

-dziękuję- odpowiedziałem i poszedłem do pomieszczenia, w którym znajduje się mój chłopak.
Powoli uchyliłem drzwi i zobaczyłem Liama, podłączonego do kroplówki z bandażami i plastrami.
Zrobiło mi się go strasznie szkoda. Usiadłem obok niego i czekałem aż się obudzi.

Minęło może z 15 czy 20 minut i mój Aniołek Otworzył oczy.

-wróciłeś- powiedział cicho i się uśmiechnął

-przecież mówiłem że wrócę- zaśmiałem się

-nigdy więcej tak nie rób

-zobaczymy, zobaczymy

-Tony, proszę

-No dobra, już dobra

Pogadaliśmy chwilę I zasnęliśmy. Rano Liam mógł wyjść. Wow ale super miał wycieczkę. Zabiorę go na lepszą.

Jak dojechaliśmy do hotelu, w którym jeszcze przebywała moja szkoła, baba od matmy ochrzaniła mnie, że załatwiłem tak Dylana. Widziałem że Liam się lekko uśmiechnął. Nienawidził gdy innym dzieje się krzywda ale to wyjątek.

Zabrałem swoje rzeczy z pokoju i poszedłem do autokaru. Niestety musimy już wracać. Vincent mnie zje.

Podsumowując, Dylan mnie nienawidzi a ja go, wszyscy wiedzą że jestem z Liamem i  byłem we Francji. Superowo😃

Wróciliśmy pod szkołę i czekał na nas... Will... lepiej niż vince ale nadal źle.

______________________________________

Ocenka >>>

Pytanka >>>

Pomysły >>>

228 słów 😚



Tony Monet ~ inne życieWhere stories live. Discover now