Epilog

241 30 44
                                    

Louise

"- Mogę już zdjąć opaskę z oczu? - zapytałem, starając się nie śmiać, będąc porwanym przez swojego chłopaka w bliżej nieokreślonym kierunku. Martin prowadził samochód, siedziałem obok niego, a po słyszanej za nami rozmowie wiedziałem, że Daniel i Giuseppe siedzą za nami.

- Jeszcze nie - odpowiedział zapytany, kładąc dłoń na moim kolanie. Chciałbym powiedzieć, że dwa dni to wystarczająco, aby się przyzwyczaić do tego, że jak jedziemy, jego dłoń jest na moim kolanie, ale nie. To nie jest wystarczająco. To dalej sprawia, że serce podskakuje mi do gardła i jest mi gorąco.

- Gdzie my właściwie jedziemy? - zapytał Daniel, gdzieś za nami.

- Przekonacie się.

- Słuchaj, mama mówiła, aby nie wchodzić do samochodu z nieznajomymi - zażartował przyjaciel, sprawiając że Giuseppe cicho zachichotał.

- Mam naprawdę nadzieję, że nie wyrzucisz nas na środku niczego - dodał pizzaman. Ja dalej rozkoszowałem się pięknem ciemności.

- Niczego nie obiecuję - odparł spokojnie Martin, delikatnie muskając kciukiem moje kolano. Serce zadrżało mi w klatce piersiowej, z całych sił starałem się nie dawać po sobie znać, że aktualnie umieram we wszystkich spełnionych marzeniach - Dobra, to tutaj.

- Ale przecież-

Martin przerwał Danielowi w dokończeniu zdania, sycząc mu ciche "csii". Usłyszałem otwieranie wszystkich drzwi, a na koniec moich, aby cała trójka mogła mnie na swój sposób prowadzić do bliżej nieznanego mi miejsca.

- Myślisz, że się mu spodoba? - zapytał Giuseppe, puszczając moją dłoń i odciągając ode mnie swojego chłopaka - Trochę się boję.

- Nie bój się, ochronię cię - zapewnił dumny z siebie Daniel - Naszą tarczą będzie Martin.

- Ej!

- Widzisz? Zgadza się.

- Mogę już zdjąć tę opaskę? - zapytałem chyba setny raz, czując jak dłoń Martina znajduje się na moim biodrze, abym się nie przewrócił, a jego dłoń trzyma moją. Wcale moje serce nie szalało. Skąd.

- Jeszcze nie - szepnął do mnie czarnowłosy, głaszcząc moją dłoń czule - Jeszcze kawałek.

- Jak na przyjaciół, dzisiaj jesteście siebie nadzwyczaj blisko - skomentował Daniel, kiedy zaczęliśmy iść gdzieś przed siebie - Jeśli zaczniecie się całować przy... TYM w liczbie mnogiej to zwymiotuję.

- Jeśli zaczną się całować, wrzucimy ich do miejsca gdzie miliony oczu nie będą się na nich gapić - dogadywał Giuseppe, coś cicho szepcząc niezrozumiałego do Daniela.

- Szansa na to, że oni będą się całować jest taka sama jak tego, że przypierdolę Felicianowi krzesłem w ten jego łysy łeb - odparł brunet, otwierając drzwi do pomieszczenia w którym było zdecydowanie cieplej niż na dworze. Pomijając, że jest końcówka maja, moje urodziny i że jest jakieś 25 stopni na zewnątrz.

Tak, dzisiaj kończę już 23 lata! To dzisiaj!

- Uważaj, bo się jeszcze spełni - odpowiedział Martin, zdejmując mi z oczu opaskę. Potrzebowałem chwili, aby przyzwyczaić wzrok do światła. Zapach w pomieszczeniu był... Trudny do opisania, kojarzył mi się z terrarium...

Rozejrzałem się po miejscu, które przypominało wyglądem jaskinię, z tą różnicą że miała pełno szyb z różnymi żyjątkami, a w większości były to... Chwila.

JESTEŚMY W TERRARIUM PAJĄKÓW!

Uśmiechnąłem się szeroko, podbiegając do najbliższej szyby, aby przyjrzeć się żyjątku, które wchodziło swoimi ośmioma odnóżami na kamień. Żył! Prawdziwy pająk, chodził sobie po terrarium z trzema pajączkami tego samego gatunku.

"Dowiozę twoje serce" ~ Glovo x Pyszne.plOnde histórias criam vida. Descubra agora