Rozdział 6

356 40 253
                                    

Louise

Oczywiście. Jak mogłem w ogóle być tak głupi, żeby pomyśleć że mnie pocałuje? On widzi mnie jako przyjaciela, podoba się mu Victoria, dlaczego mam taką głupią, bezsensowną nadzieję?

Przecież to tak oczywiste. Nie pokochałby mnie, nie w takim tempie, to mój błąd że się zakochałem. Dobra, zauroczyłem, za krótko to trwa, aby móc mówić o miłości.

Serce bije mi tak mocno, tak boleśnie, czuję jak się rozrywa, żyłka po żyłce. W gardle rośnie mi gula, a w oczach pojawiają mi się łzy.

To śmieszne.

Usiadłem na ławce w parku, otulając się własnymi ramionami, czując okrutny chłód zimy, patrząc na tę pożyczoną rękawiczkę na mojej prawej dłoni. Rękawiczkę Martina, która zdawała się w tej chwili grzać moją dłoń jak nigdy, która zdawała się zaciskać na mojej dłoni.

Przejechałem kciukiem po materiale rękawiczki, czując jak parzy mnie jej ciepło, sama myśl że należy do kogoś kto bawi się "przyjaźnią ze mną".

Jak mogłem w ogóle pomyśleć o tak pięknej możliwości?

Martin stał nade mną, był tak blisko, trzymał mnie za dłonie, patrzył w moje oczy, nasze usta prawie się dotykały, czułem ciepło jego ciała, zbliżał się tak bardzo. Serce biło mi tak szybko w tej chwili, kolana się pode mną uginały, czas się zatrzymał i przez ten jeden moment jedyne co widziałem to zbliżające się do mnie usta Martina, jego piwne, ciepłe oczy wpatrzone we mnie, jedyne co czułem to jego ciepłe ciało, jego oddech na moich wargach, jego dłonie na moich nadgarstkach.

Ta scena przewijała się w mojej głowie bez końca. Czułem się przez nią z każdą chwilą jeszcze głupszy niż przed chwilą.

To jak się odsunął, kiedy tylko zdjął mi z głowy czapkę.

Nawet nie wiem co miał w głowie. Ja stałem z głupią nadzieją, że to coś więcej, a dowiaduję się że cały czas chodziło tylko o włosy. Nie wiem co o nich powiedział. Chyba je pochwalił? Nie jestem pewien.

I jeszcze ta jebana rękawiczka. Nie jest nawet moja, należy do Martina, a Martin należy do Victorii. Nigdy nie będzie mój. Może na kilka najpiękniejszejszych chwil, choćby noc kiedy przegadaliśmy chodząc po mieście, choćby dzisiejszy dzień, kiedy mógłbym powiedzieć że na te kilka chwil był mój.

Kiedy złapał mnie za rękę, dając swoją rękawiczkę, aby nie było mi zimno...

Czarną, materiałową rękawiczkę, która teraz ogrzewa moją dłoń, imitując ciepło jego dłoni. Albo to mi się już tylko wydaje?

Przejechałem kciukiem po wierzchu swojej okrytej dłoni. Gorące łzy spływały po moich policzkach, spadając prawie bezgłośnie na moje spodnie.

Będzie dobrze.

Jeśli widzi mnie jako tylko przyjaciela, niech tak będzie. Przejdzie mi. Uczucia przeminą, przecież to tylko zauroczenie.

Schowałem dłoń w kieszeni, wyjmując opakowanie papierosów, które kilka miesięcy temu miałem rzucić. Leżały w mojej kieszeni, nawet nie otworzone, jako takie małe trofeum, że nie ruszyłem ich od pięciu miesięcy.

Otworzyłem opakowanie i wyjąłem jednego, cienkiego papierosa, włożyłem go do ust i zapaliłem za pomocą srebrnej zapalniczki, zaciągając się nikotyną, która koiła moje nerwy i powstrzymywała nadciągające łzy. Schowałem opakowanie z zapalniczką z powrotem do kieszeni, opierając się wygodniej na ławce i wypuszczając w eter siwy dym papierosa.

Zabawne.

To wszystko jest wręcz żałośnie zabawne.

Czasami się naprawdę zastanawiam, co ma takiego Victoria, czego ja nie mam? Jest suką? Jest wredną kurwą? O to chodzi?

"Dowiozę twoje serce" ~ Glovo x Pyszne.plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz