XXIV (epilog)

1.9K 164 15
                                    

Macie ostatni rozdział, chciałabym od razu dodać nowe ff, jednak muszę sprawdzić rozdziały, a póki nie podłączą w moim nowym domu 9nternetu, będzie z tym ciężko, dlatego polecam mnie zaobserwować!

Wyjazd nad morze okazał się strzałem w dziesiątkę, ponieważ tamtejsze powietrze dobrze zrobiło im obu, a jak wyszło Jay naprawdę dobrze radziła sobie z ich szczeniakami. Skupili się na sobie i przyszło zbyt szybko do powrotu, chociaż już im się tęskniło za Penny i Bradfordem.

Harry też urósł i to całkiem sporo już trzeciego dnia ich wyjazdu. To było wręcz zadziwiające, jak alfa miał rację co do wyjazdu i jego skutkach.

- Dosłownie wygląda jakby szczeniak zmienił pozycje i wypchnął ci ten brzuch - stwierdził Louis, kiedy jechali po dzieci - Dalej nie jest ogromny, a raczej to zgrabny brzuszek, ale w końcu cię widać.

- Czas powiedzieć innym przez to - uniósł kącik ust bardzo szczęśliwy z tego, do czego doszli.

- Tak, zaczniemy od mojej rodziny od razu, co? Mama pisała, że dziś ma pełny dom, więc to dobry moment - zauważył alfa.

- Jasne. Nie ma co zwlekać - wyszczerzył się - Pewnie będą myśleć że to początek ciąży.

- Dopiero się zaskoczą - skręcił, wjeżdżając na podjazd rodzinnego domu.

Wysiedli z pojazdu i pokierowali się do domu, w środku zaraz powitały ich wesołe szczeniaki, które musieli wyściskać za te wszystkie dni braku ich obecności.

- Fajnie było u babci, jak nas nie było? - spytał Louis Bradforda, poprawiając jego rozczochrane włosy, które były już lekko przydługie.

- Mhm. Bawiliśmy się z pieskami i byliśmy na kulkach! -  niebieskie oczka błyszczały jak jeszcze nigdy.

- Dużo dobrej zabawy, co? - odetchnął szatyn na tak dobrą reakcję.

- Fizzy zrobiła mi warkoczyki! - pochwaliła się Penny.

- Lepsze niż mamusia? - szatyn się zaśmiał, na co dostał lekkie uderzenie od strony partnera i krótkie prychnięcie.

- Nie, mama robi najlepsiejsze - powiedziała od razu - Fizzy ciągnie za włosy - bardziej szepnęła.

- Nic nowego skarbie - uśmiechnął się niewinnie - Podekscytowane moje dzieci na powrót do domku?

- Tak do domku - tym razem Bradford odezwał się - Kopać z tatą w piłkę i nasze zabawki tęsknią.

- To na pewno robią - Harry przyciągnął do kolejnego uścisku synka - Mówiłeś babci o rodzeństwie? - szepnął do ucha szczeniaczka.

- Nie - pokręcił głową, jakby zupełnie zapomniał o tym, że będzie je miał.

- W takim razie, mama i tata chcą abyś wbiegł do salonu i powiedział, że będziesz starszym bratem. Zrobisz to synku? - zapytał szczeniaka, patrząc wprost w jego oczka.

- Naprawdę mogę? - niebieskie oczy od razu wyglądały na podekscytowane, a gdy dostał skinięcie, od razu ruszył w bieg.

- Zrobiłeś to - Louis od razu pokierował się wzrokiem za synem, nim spojrzał na bruneta.

- Zrobiłem - powiedział dumnie Harry, zaraz i ich trójka weszła do salonu.

- Chłopcy? - Jay spojrzała zaskoczona na małżeństwo - Brad mówi, że będzie miał brata...

- Harry nie wyglądasz na ciążę, a co dopiero na tak wy... - Daisy zaczęła mówić.

- Po prostu mamy nieśmiałą omegę, która teraz dopiero się pokazywać zaczyna - Harry wytłumaczył, a Louis dotknął materiału bluzy partnera, aby ukazać tym wypukłość.

Life Is A Never-ending Story /larry/Where stories live. Discover now