II

2K 208 37
                                    

Chyba czas na kolejny rozdział...

Ps. Od waszej aktywności zależy kiedy next 😚

Temat programu między Louisem, a Olim ucichł po wieczorze, kiedy wszystko wyszło na jaw. Louis przez brak kontaktu ze strony organizatora, stwierdził że nie znaleźli nikogo dla niego. Co nie zdziwiło go jakoś mocno, chociaż lekki żal pojawił się przez chwilę przez to.

Starał się skupić na treningach i grze. To było to, w czym był dobry i cholernie dobrze się czuł. Lata spędził na boisku i na szczęście, w swojej karierze nie nabawił się żadnej większej kontuzji, nie takiej, aby przestać grać na boisku.

Ostatni mecz w sezonie był pełen emocji, jednak zakończył się zwycięstwem, co przerodziło się w ogromną imprezę, na co przyzwolił trener. Jego chłopcy zasłużyli na porządne świętowanie.

Tomlinson z tego skorzystał, co zakończyło się nim pijanym, pierwszy raz od początku sezonu. Oli na szczęście dotransportował go do ich wspólnego pokoju, gdzie Louis momentalnie zasnął. 

Rano obudził go telefon albo raczej próbował go obudzić. Kac obejmował go całego i żałował już wieczornego szaleństwa.

- Tomlinson odbierz to do cholery jasnej - warknął rudzielec, próbując się mocniej schować w pościeli przed irytującym dźwiękiem - Louis! To twój jebany telefon, nie mój!

- Kto do kurwy dzwoni o tej porze dzień po wygranym sezonie - próbował na ślepo odnaleźć telefon, ale nie było to za proste. 

Skończyło się tym, że telefon spadł na podłogę, a Louis musiał otworzyć oczy i sięgnąć po niego. Numer na ekranie był nieznany dla niego, jednak odebrał.

- Halo? - nie było słychać za mocno empatii w jego głosie.

- Dzień dobry panie Tomlinson, dzwonię z programu "Ślub od pierwszego wejrzenia", gdzie wysłał pan swoją kandydaturę - usłyszał w słuchawce lekki głos, kobiecy - Z informacją o znalezieniu idealnego partnera, omegi dla pana... Według wszelkich obliczeń, jesteście kompatybilni w niemalże stu procentach.

- Dzień dobry... Och, to chyba dość sporo - całkowicie się rozbudził, a jego kac przynajmniej na chwilę poszedł w niepamięć - Jak wygląda ta sprawa dalej?

- Jest to zadowalające - potwierdziła - Teraz wypadałoby ustalić datę ślubu oraz pewne kryteria z tym powiązanie... Niektóre pary lubią się na samym początku połączyć, inne preferują z czasem - dała mu zarys.

- Muszę podejmować decyzję w tym momencie? - był zaskoczony tym telefonem, a do tego nie myślał do końca logicznie.

- Najlepiej jakby pan przyjechał na rozmowę. A datę ślubu już przemyślał - kontynuowała - W programie mamy dostępne tylko jesienne i początkowo zimowe miesiące. Od końca września do końca stycznia następnego roku. Każda sobota jest wolna i dostępna dla nas.

- Od dziś mam wolne tak naprawdę od mojej pracy, mogę przyjechać nawet jutro na spotkanie - nie wiedział sam, czemu tak pospieszą sprawy.

- W takim razie zapiszę pana na jutro, na godzinę piętnastą? - dodała z pytaniem, jakby Louis mógł trochę negocjować co do godziny.

- W porządku, poproszę tylko o adres w smsie - poprosił jeszcze, a po tym jak otrzymał potwierdzenie, zakończył połączenie i odłożył telefon na bok.

Westchnął głośno i opadł na łóżko plecami. Czyli jednak się udało, do kilku miesięcy będzie miał męża.

I jeżeli naprawdę omega jest tak idealna dla niego... Będzie go potrzebować, jak prawdziwego partnera.

Jeszcze dziś wróci do Londynu, a jutro będzie planował szczegóły z organizatorami. To było szaleństwo, musiał powiedzieć o tym rodzinie. Powinien też przyznać się przyjacielowi co się dokładnie stało.

Chociaż czy ten nie zasłużył na dowiedzenie się po fakcie? On został tak samo postawiony. Mógłby to zrobić, ba on to zrobi. Utrze im wszystkim nosa za to co zrobili.

Przetarł swoją twarz i postanowił wziąć zimny prysznic. Może to mogło ukoić ból jego głowy, dopóki nie pójdzie na śniadanie, po którym będzie mógł przyjąć jakieś środki przeciwbólowe. Musiał się jeszcze spakować, co nie należało do jego ulubionych zajęć.

Jego rodzice zawsze mu wypominali, że mimo wieku pakował się niczym mały chłopiec. Jego ciuchy nigdy nie wychodziły z tego cało, a pogięte jak diabli. Dobrze, że chociaż nauczył się prasować.

⚽️⚽️⚽️⚽️⚽️

Dotarł do Londynu, gdzie miał swój apartament. Nie był on ogromny, ale w jego stylu i wystarczający na to jaki miał zawód oraz ile przebywał w domu.

Zajął się praniem, aby zająć myśli kompletnie czym innym niż tym co miało się wydarzyć. Niestety, ten dzień i tak według jego gustu przyszedł za szybko. Nie przygotował się emocjonalnie na tą rozmowę, ale czy kiedykolwiek dałby radę?

Ubrał się wystarczająco schludnie i dotarł na miejsce o dziwo przed czasem, co też nie zdarzało mu się za często. To świadczyło o jego stresie, którego próbował się cały czas wyprzeć.

- Dzień dobry - powiedział po otrzymaniu pozwolenia na wejście do gabinetu - Mam nadzieję, że nie pomyliłem gabinetu. Louis Tomlinson.

- Pan Tomlinson, dzień dobry. Bardzo dobrze pan trafił. Zapraszamy - rozpoznał po głosie łatwo kobietę, która do niego dzwoniła wczoraj.

- Na szczęście bez spóźnienia tym razem - lekko zażartował, siadając wygodnie na wolnym miejscu i chowając pod biurkiem swoje drżące dłonie.

- Dobrze panie Tomlinson, na początek data ślubu - kobieta zaczęła od najważniejszego tematu - Jak z pańskim czasem i kiedy możemy planować realizację?

- Jak mówiłem, skończyłem swój sezon i tylko będę miał treningi - chrząknął - Jednak grudzień odpada. To bardzo rodzinny miesiąc dla mojej rodziny - Jeśli ta omega... Ma jakieś obowiązki i potrzebuje konkretnej daty, przystanę na to. Oprócz grudnia jak wspominałem.

- Dopytamy się na spotkaniu z nią - zapisała sobie kobieta, poprawiając instynktownie swoje blond włosy - Czyli wchodzi w grę końcówka września z naszej strony, październik, listopad i ewentualnie styczeń, ale tego też wolelibyśmy uniknąć. Raczej nie chcemy rozciągać czasu od informacji do ślubu, to niepotrzebny stres.

- Dobrze, to całkowicie zrozumiałe - pokiwał głową - Będę w takim razie czekał na szczegóły co do ślubu - to ostatnie słowo bardzo dziwnie brzmiało na jego języku.

On i ślub.

Weźmie ślub z kompletnie obcą mu omegą, on znany piłkarz. Jego publicysta później go zabije. Ale sama drużyna mu to zorganizowała.

- Zaraz dostanie pan umowę do podpisania, proszę dobrze ją przeczytać, bo wycofanie się z programu po jej podpisaniu wiąże się ze sporymi kosztami - ostrzegła od razu.

Louis ledwo powstrzymał śmiech, przyjmując papiery i wczytując się skrupulatnie. Miał tyle pieniędzy, że w razie czego nie bałby się małej kary.

Podpisał papierek, nie widząc nic z kruczkiem, który by mógłby mu w przyszłości utrudniać życie.

- Bardzo dziękuje, datę i miejsce ślubu dostanie pan na maila. Potem będziemy organizować garnitur, obrączki i inne ważne rzeczy - ułożyła dokumenty i schowała do teczki z nazwiskiem Louisa.

- Czy mogę chociaż poznać imię tej omegi? - poprosił, po uściśnięciu dłoni i wstania ze swojego miejsca, aby móc wyjść z instytucji.

- Niestety, ona jeszcze nie podpisała nawet umowy, więc nie wolno nam - uśmiechnęła się przepraszająco - Ale wszystko przed wami.

Szatyn musiał się zadowolić tą odpowiedzią i pokiwał dość niechętnie głową, zaraz wychodząc z pomieszczenia. Ciekawe, czy ta omega wszystko zaakceptuje, czy obejdzie ją strach?

⚽️⚽️⚽️⚽️⚽️

Kola💙💚💙

Life Is A Never-ending Story /larry/Where stories live. Discover now