Szczęśliwego nowego roku od Koli 💙💚💙💚
Harry nucił karmiąc swoje dzieci, byli już drugi dzień w szpitalu, a Louis właśnie spał w fotelu. Nie opuszczał ich dzielnie na krok od czasu porodu z wyjątkiem toalety czy zjedzenia czegoś.
Nagle drzwi skrzypnęły a znajome, jasno brązowe włosy jako pierwsze pokazały się omedze.
- Mamo - Harry uśmiechnął się, widząc Jay, która nieśmiało zaglądała do sali - Proszę, wejdź. Jesteś naszym pierwszym gościem.
- Nie mogłam się oprzeć, mam nadzieję że nie będziecie źli - zaraz zamknęła za sobą drzwi - Widzę tata zmeczęczony po całości - spojrzała na Louisa.
- Tak, czuwał przez cały czas ale w końcu i go sen dopadł - uśmiechnął się czule - Jest tu na dwieście procent. Nie sądziłem, że mój mąż będzie aż tak przejęty i chętny do pomocy. Jestem mu bardzo wdzięczny.
- Odezwały się w nim instynkty rodzicielskie - uśmiechnęła się i podeszła bliżej łóżka - Jak maluszki, dały coś w kość w nocy?
- Bradford jest marudny, jak to alfy - uniósł kącik ust - Louis miał z nim wiele zabawy, aby nie obudził Penny. Mamo, mogę mieć prośbę?
- Jasne kochanie, czego potrzebujesz? Co mogę zrobić? - od razu wykazała chęć pomocy.
- Przejełabyś Penny? Najadła się i trzeba ją odbić - potrzebował pomocy, a nie chciał budzić szatyna. Bradford wciąż powoli jadł, mając zaciśniętą dłoń na jego ciepłej skórze.
- Nie ma problemu, chętnie przejmę wnuczkę - sięgnęła ostrożnie po szczeniaka, wiedziała w końcu dobrze jak się z nimi obchodzić.
Dziewczyna mruknęła cicho, ale to było tyle. Zaraz pozwoliła Jay działać, a kobieta się nie mogła na nią napatrzeć.
- Jest kruszynką, ale bardzo spokojną. Mocno pachnie mamusią - podsumowała Jay, chodząc ze szczeniakiem przy łóżku Harry'ego.
- Louis też tak uważa, Bradford za to, to wierna kopia taty. Bardzo wybuchowa mieszanina - potarł dłonią plecki synka.
- Pamiętam małego Louisa - wspomniała - Dużo energii i bardzo dobrze wiedział czego chce, a jak był większy to dokuczał siostrom.
- Jak sobie z tym Dan radził? Ja mam nadzieję, że jakoś damy radę i utemperujemy tego chłopca, zwłaszcza że od początku ma rodzeństwo - chrząknął lekko, a Louis na to podskoczył i się obudził.
- Szybko znalazł mu pasje, grał w piłkę od kiedy tylko mogliśmy go zapisać - odpowiedziała Jay.
- Mamo, hej... - alfa przetarł twarz, starając się porządnie obudzić.
- Cześć synku, dobra była drzemka? Może przyniosę ci tu koc i poduszkę? - zaproponowała czule, wiedząc że Harry jeszcze trochę zostanie z dziećmi w szpitalu.
- Chyba się przyda - wstał i przeciągnął się, czując strzelanie w kościach - Nie mam zamiaru opuszczać mojej rodzinki.
- To bardzo normalna reakcja - pokiwała głową - Coś wam przynieść po pracy? Bardzo chętnie wam pomogę, śmiało.
- Chyba mamy wszystko - alfa spojrzał na rodzinkę - Na razie jest w porządku, potem będzie potrzebna większa pomoc.
- Lou ma rację - Harry odsunął delikatnie od siebie synka i zaczął lekko klepać jego plecki w odpowiedniej pozycji.
- Skoczę szybko do łazienki dopóki mama jest - Louis postanowił się lekko odświeżyć i skorzystać z toalety.
- Leć, nie martw się. Damy sobie radę - Harry wiedział, że szatyn też potrzebuje chwili dla siebie.
YOU ARE READING
Life Is A Never-ending Story /larry/
Fanfiction"Dzień dobry Louis, dziękujemy za zgłoszenie się do naszego programu. Wypełnij ankietę dokładnie, a my poinformujemy cię o zakwalifikowaniu się do kolejnego etapu. Miłego dnia!"