XXII

1.8K 177 14
                                    

I kolejny dla was,

Miłego czytania x

- Loueh - brunet objął partnera, kiedy tylko stanął przed nim, na lotnisku - Jednak ty przyjechałeś, a nie kierowca!

- Nie mogłem się doczekać - trzymał blisko siebie omegę, która pachniała tylko swoim naturalnym zapachem, co było najlepszym co mogło go spotkać w tamtej chwili.

- Mam dla ciebie ekscytującą wiadomość, jak tylko będziemy w hotelu to ci opowiem! - był całkowicie podekscytowany.

- Okej, w porządku - wziął walizkę męża i zaczęli kierować się na parking lotniska.

- Bo nie mówiłem ci, ale miałem spotkanie z przedstawicielem Adidasa - zdradził szczegół, nie wiedząc że Louis wie.

- Adidas? Nie mówiłeś wcześniej - zachowywał spokój w głosie, nie zdradzając swoich emocji.

- Bo nie wiedziałem co ode mnie chcą, odpisałem im na maila, że to tobie powinni proponować współpracę - potulnie szedł za alfą, bo ten tylko wiedział gdzie zaparkował samochód.

- I spotkałeś się z nimi i tak? - zmarszczył czoło, wyciągając kluczyki wynajętego auta i odblokował je.

- Tak, bo poprosił mnie o rozmowę - pokiwał głową - Uch, ciągniesz mnie za język nieświadomie. Lou, mam propozycję współpracy do nowej kampanii, a ciebie chcą na dłuższy okres czasu.

- Mnie? Załatwiłeś mi współpracę z adidasem? - zatrzymał się nagle i obrócił przodem do bruneta, patrząc prosto w jego zielone oczy.

- Tak, okazało się że wysłali ci kiedyś kilka maili, ale prawdopodobnie wpadło ci to w spam. A tu jako mąż i to, że chcieli mnie też... Mogłem to załatwić. Mam numer telefonu i musimy się umówić na podpisanie umów.

- Jesteś najlepszy! - prawie krzyknął, obejmując go mocno i unosząc nad ziemię, co spotkało się z krótkim piskiem ze strony bruneta.

- To nie ja, to twoja skrzynka niszczyła twoje marzenie - złapał się mocno alfy - Czyli co, przyjmujemy to?

- Oczywiście, że tak! Ja bardzo chcę, bardzo, bardzo - postawił młodszego na ziemi - A co z tobą?

- Przekonali mnie do tego, to też nowość - wyszczerzył się - Adidas jest nasz Lou.

- Jestem podekscytowany! Nawet sobie nie wyobrażasz - pocałował nagle męża, trzymając jego policzki w swoich dłoniach.

Omega oddawała każde muśnięcie, zadowolona ze swojego postępku. Uwielbiał szczęśliwego Louisa, a Louis właśnie taki teraz był.

- Jedźmy do hotelu, bo chyba zrobiłem się zbyt wylewny publicznie - zaśmiał się, odsuwając od omegi i łapiąc walizkę, którą wcześniej puścił.

- Ja nie narzekam - otarł kącik ust, ale posłusznie wsiadł do pojazdu - Nawet nie wiesz jak się wczoraj stresowałem przez całą rozmowę! Nie chciałem czegoś tak dużego zniszczyć.

- Ale dałeś radę, jesteś bardziej przekonujący niż myślisz - Louis zaraz zajął miejsce kierowcy - Ja miałem tylko trening i byłem pobiegać wieczorem.

- Też poszedłem wczoraj pobiegać. Potrzebowałem się ogarnąć emocjonalnie po rozmowie - jego dłoń prędko znalazła miejsce na udzie szatyna.

- Widzę, że moje nawyki wchodzą w twoją krew - zaśmiał się, spoglądając na nawigację, gdzie miał już wprowadzony adres hotelu.

- Ale za tak dobre nawyki nie będę narzekać - nie mógł ukrywać, że ich związek dał mu wiele dobrych zmian w życiu.

Dojechali spokojnie do hotelu, gdzie Louis zaparkował auto i ponownie wziął walizkę omegi. Skierowali się od razu do ich pokoju, na szczęście lot omegi nie trwał długo i nie była wyczerpana nim.

Life Is A Never-ending Story /larry/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz