XXXIII

1.4K 154 27
                                    

Ten tydzień jest najgorszym tygodniem mojego całego życia, nie wiem co będzie dalej... Dlatego, pocieszylibyście mnie komentarzami?

- Baba! - Penny zawołała, uderzając rączką w szybę samochodu, widząc przed domem rodzinnym Louisa stojącą Jay.

- Baba? - Bradford się wyprostował niczym struna i spróbował jakoś zobaczyć przez siostrę, ale nie miał jak i fuknął na to niezadowolony.

- Już spokojnie, zaraz wyjdziecie z auta. Babcia Jay tęskniła za wami obojgiem - Louis starał się opanować sytuację w aucie, a Bradford od małego walczył o swoje.

- Ale Pen zasłania tato - poskarżył się niezadowolony, układając ramionka na klatce piersiowej.

- Bo siedzi w swoim foteliku, a ty w swoim. Dla bezpieczeństwa. Babcia nigdzie nie ucieknie - w końcu wyłączył silnik i odpiął swój pas.

Chłopiec jedynie wydał głośny dźwięk niezadowolenia, ale nic więcej nie zrobił, grzecznie (na tyle ile mógł), czekając aż mama go wypnie z fotelika i pozwoli wysiąść z samochodu.

Oba szczeniaki zostały jednocześnie puszczone do Jay, nie chcąc żadnych kłótni o to kto został puszczony pierwszy. Penny może i była omegą, ale przy Bradfordzie czasem też potrafiła pokazać swoje pazurki.

- Jesteś pewien, że mama Jay wytrzyma z nimi przez tydzień? - Harry wciąż nie był do końca pewien co do pomysłu swojego partnera. Chyba miał małe obawy.

- Myślę, że tak. Ma doświadczenie z bliźniętami, a dzieciaki uwielbiają tu spędzać czas. Lottie coraz wpada z Anthonym, będą mieli zabawę - Louis wymieniał starając się przekonać Harry'ego, ale równocześnie też siebie samego.

- Niech będzie, musimy ogarnąć wszystko i spędzić trochę czasu sam na sam - wziął drżący oddech i przeszedł, aby otworzyć bagażnik.

- Tylko nie waż mi się dźwigać - od razu zaznaczył, podążając za nim do bagażnika - Ja wezmę ich walizkę.

- Kocham cię - brunet momentalnie zrezygnował ze swojego zamiaru i odsunął się lekko od pojazdu dla swojego spokoju.

- Ja ciebie też kocham - uśmiechnął się alfa i wziął najważniejsze rzeczy, prosząc tylko omegę o zamknięcie pojazdu.

- Dobrze was mieć przy sobie znowu, moje dzieci - Jay puściła swoje wnuczęta i pozwoliła, aby te wbiegły do domu - Harry, Lou. Jak się macie kochani?

- Bardzo dobrze. Powrót do Doncaster to najlepsze co może być po ciężkim sezonie - uśmiechnął się szeroko.

- I nie mogliśmy się doczekać zamieszkania tu bardziej na stałe - Harry objął na krótko kobietę - A ty mamo gotowa na czas z szalonymi wnukami?

- Damy radę, mam kilka sztuczek - zażartowała - Możecie być o nich spokojni, zostawałam już z nimi na noc.

- Tylko nie na tydzień - brunet odsunął się, a szatyn postanowił zanieść walizkę do środka domu, po tym jak sam objął swoją matkę.

- Wy też potrzebujecie trochę prywatności, a przy dwójce wiem jak ciężko z tym - miała swoje doświadczenie.

Zaraz małżeństwo żegnało się ze szczeniakami, a te na szczęście dobrze przyjęły myśl tygodnia u babci. A nie zawsze takie informacje były łatwe do przyjęcia dla nich.

Harry nie powstrzymał się przed kilkoma wskazówkami dla Jay, jednak ta cierpliwie słuchała ich, wiedząc że takie momenty nie są łatwe dla każdej matki. Louis dosłownie wpakował go do auta, uspokajając ile się da.

Life Is A Never-ending Story /larry/Where stories live. Discover now