XIX

1.7K 171 44
                                    

I w końcu przyszedł czas na rozdział, cały dom mi rozłożyło w grypie 🙄

Trzymajcie się w tej pogodzie,

Miłego wieczoru




Zielonooki wstał z łóżka i sięgnął po telefon. Postanowił przejść do łazienki i przedzwonić do Malika.

- Harry? Hej, jesteście już z Louisem, prawda? - od razu zagadał do bruneta.

- Cześć Zayn, tak. Jesteśmy... Ale nie ucieszy cię jedna sprawa - chrząknął - Louis ma wysoką temperaturę, jest mu zimno i ma dreszcze, nie wspominając o bólu głowy.

- Rozchorował się? - w jego głosie było słychać obawę - Jesteście pewni, że nic nie da się zrobić z tym? Nie da się go nafaszerować lekami?

- Nie Zayn, już jest na lekach i choroba mocniej się ukazuje. Mógłbyś wezwać lekarza drużyny do naszego pokoju? - poprosił, starając nie irytować się na wcześniejsze słowa piłkarza.

- Napisz mi smsem numer pokoju i zaraz powiadomię kogo trzeba. Musi być kiepsko jak Louis się na to zgadza - stwierdził łatwo.

- Jest, jest - z tymi słowami się rozłączył i wysłał prędko wiadomość do przyjaciela swojego alfy.

Kiedy wrócił do szatyna, ten zdążył zapaść ponownie w sen. Nie miał zamiaru go budzić, przynajmniej dopóki nie przyjdzie lekarz, żeby go obejrzeć.

Poprawił mimowolnie na jego ciele okrycie i przyłożył dłoń do jego czoła. Zaczynał się pocić, jego organizm próbował zwalczyć chorobę.

Dosłownie dwadzieścia minut później rozległo się pukanie do drzwi, a kiedy Harry otworzył, do pokoju wszedł Ryan, który okazał się lekarzem drużyny.

- Zapraszam, Louis śpi. Zaczął też się w końcu pocić - od razu przeszedł na najważniejszy temat, kierując się w stronę łóżka.

- Zayn mówił, że się pochorował, a chyba jeszcze nigdy nie odpuścił meczu - mężczyzna położył swoją torbę - Obudzisz go?

- Jasne - uniósł kącik ust, przejechał dłonią blisko pachy Louisa i zaczął go tam lekko łaskotać, wiedząc że to obudzi alfę - Lou. Wstawaj. Ryan przyszedł.

- Już, chwila - marudził, marszcząc swój nos - Zimno dalej i to bardzo zimno, ale jednocześnie gorąco. Sam nie wiem.

- Tak się załatwić przed meczem Louis - Ryan pokręcił głową i usiadł na boku łóżka - Ale dobrze że teraz, nie w środku sezonu.

- Nigdy tak mocno mnie nie złożyło Ryan - w końcu zebrał się, żeby usiąść na łóżku, a jego wzrok był lekko nieprzytomny.

- Moja mama zawsze powtarza, że choroby robią się gorsze z wiekiem - Harry zmartwiony spoglądał na partnera.

- Zaraz zobaczymy czy to nic poważniejszego - sięgnął do swojej torby - Najpierw temperatura - użył elektronicznego termometru - Trzydzieści osiem i trzy - zaraz odczytał.

- Spadło jedynie o dwie kreski - Louis spojrzał na omegę z podporą, a ta pokiwała głową w potwierdzeniu.

- Zdejmij koszulkę, osłuchamy cię - wyjął stetoskop - Musimy zobaczyć czy coś weszło na płuca czy oszczędziło je.

- Chwila, oj będzie jeszcze zimniej - westchnął niezadowolony, zaraz zsuwając ze swojego ciała materiał i zadrżał lekko - To znęcanie się.

- Podziękujesz mi, jak twoje płuca będą w całości, a wydaje mi się, że mogą ci się jeszcze przydać - zaraz przyłożył zimny metal do skóry alfy.

Life Is A Never-ending Story /larry/Where stories live. Discover now