XLIX

284 15 3
                                    

Minął ponad tydzień, w którym Jungkook każdego dnia po zajęciach przychodził do szpitala. Jego mama była jeszcze na zwolnieniu lekarskim, ale gdy nie odwiedzała męża, pracowała zdalnie, by mieć zajęcie. Usłyszał ciche pukanie, a zaraz do sterylnie czystego pokoju wszedł szatyn ze zmartwionym uśmiechem.

- Wiedziałem, że cię tu znajdę - powiedział, podchodząc do ukochanego i objął go od tyłu, kładąc podbródek na jego głowie.

- Nie trudno się domyślić - westchnął, opierając bardziej plecy o tors starszego. - Chcę, by już się obudził - odparł smutno, patrząc na śpiącego przed nim mężczyznę.

- Wiem, kochanie - ucałował ciemne kosmyki. - Musimy być cierpliwi. Twój tata pewnie nas teraz słucha i nie chce, byś się zamartwiał. Prawda, panie Jungneul? - Zwrócił się do mężczyzny, który nie zareagował, ale Jungkook i tak się uśmiechnął.

- Kocham cię, Tae - wyznał cicho, za co dostał buziaka w policzek.

- A ja kocham ciebie, Kookie. Nie męczmy twojego taty, jeszcze będzie miał nas dosyć - zaśmiał się pocieszająco.

Młodszy kiwnął głową i wstał z krzesełka, na którym przesiedział już dzisiaj ponad godzinę. Podszedł bliżej rodzica i pochylił się, by delikatnie ucałować jego czoło. Wyszli ze szpitala, a Kim od razu chwycił dłoń bruneta, by dodać mu więcej otuchy.

- Zaraz szesnasta. Myślisz, że Chim skończył już zajęcia? - Zapytał starszy, wchodząc na chat w telefonie.

- Pewnie tak.

- Zadzwonić do niego, czy wolisz wrócić do domu?

- Dzwoń - odparł krótko.

Szatyn wybrał numer przyjaciela i już po dwóch sygnałach w słuchawce odezwał się głos.

- Hej, Tae.

- Siemka, Chim. Wolny jesteś?

- Nie, szybki - zaśmiał się chłopak po drugiej stronie. - Właśnie wyszedłem z uczelni i chciałem iść do sklepu muzycznego.

- Do Yoongiego?

- Tak, ostatnio zostaje dłużej w pracy i nie chce mi powiedzieć, dlaczego.

- A więc idziemy zbadać sprawę! - Kim brzmiał, jak detektyw w akcji, gdy wchodzili do autobusu.

- Zapraszam - zaśmiał się Jimin. - Mam tylko nadzieję, że jego szef się nie wkurzy, ale z tego, co widziałem, jest bardzo miły.

- Zaraz będziemy - oznajmił, zerkając na ukochanego z uśmiechem i pogładził kciukiem wierzch jego dłoni.

- Robimy Yoongiemu wjazd do pracy? - Dopytał młodszy, gdy Taehyung się rozłączył.

- Dokładnie.

Po paru minutach wysiedli na przystanku, gdzie czekał na nich czarnowłosy. Przytulił ich obu na powitanie i ruszyli w kierunku przejścia dla pieszych, bo sklep muzyczny znajdował się po drugiej stronie ulicy. Weszli do budynku, a mężczyzna za ladą od razu podniósł brew na ich widok. Rozejrzeli się po pomieszczeniu, ale dostrzegli tylko dwóch klientów rozmawiających dalej z innym pracownikiem, w którym Jimin rozpoznał kierownika.

- Znajomi Yoona? - Zapytał rudowłosy ze swoim typowym uśmieszkiem.

- Tak - przytaknął Park. - Pracuje jeszcze?

- Nie, ale jest w sklepie - odparł nieco tajemniczo. - A w ogóle to Sanghae jestem - podał dłoń najpierw czarnowłosemu, który również mu się przedstawił, a następnie poznał pozostałą dwójkę. - Jak wejdziecie do tego drugiego pomieszczenia, to na samym końcu znajdziecie Yoona - wyjaśnił szybko. - A jakby co, to nie ode mnie to wiecie - zaśmiał się, a młodsi mu podziękowali i udali się we wskazane miejsce. Zobaczyli kawałek blond czupryny wystającej zza brązowego, lekko poniszczonego pianina i po cichu do niego podeszli.

- Hej, hyung - powiedział Park, a starszy wzdrygnął się na dźwięk jego głosu i odwrócił się zdziwiony.

- Co wy tu robicie? - Zapytał, wstając z podłogi. Odłożył śrubokręt do małej skrzynki i otrzepał spodnie z kurzu.

- Przyszliśmy na zwiady - odparł z dumą Tae. - Robisz nadgodziny, hyung?

- Nie, nie - zaprzeczył szybko. Oparł się o instrument i założył ręce na piersi. - Dostałem propozycję. Trochę sobie ostatnio przypomniałem i myślałem, żeby spróbować znów grać. Wcześniej ktoś oddał nam to pianino, ale było całkiem rozstrojone i brakuje jeszcze paru części. Chłopaki chcieli się go pozbyć, ale Ji powiedział, że jak chcę to mogę je naprawić i będzie moje... nawet, jeśli nie mogę go zabrać do domu - podrapał się po potylicy. - Dlatego tu siedzę i próbuję coś z nim zrobić, a jak dobrze pójdzie, może wrócę do grania.

- Naprawdę? - Jimin przyłożył dłonie do ust z niedowierzania. - Hyung, to cudownie - ucieszył się.

- Czasem, jak nie ma nic do roboty, to staram się coś porobić w godzinach pracy.

- Umiesz naprawić pianino, hyung? - Zdziwił się najmłodszy.

- Uczę się. Wydaje mi się, że nawet przed wypadkiem tego nie umiałem. A wy co? Nudzicie się, że mnie szpiegujecie?

- Ja byłem ciekaw, co ukrywasz, a chłopaków wziąłem przy okazji - uśmiechnął się czarnowłosy. - Czemu nie powiedziałeś od razu?

- Nie chciałem zapeszać - odparł niby pewnie, ale nieco uciekł wzrokiem.

- Chciałeś zrobić Jiminowi niespodziankę - zauważył Kook z ciepłym uśmiechem. Wszyscy spojrzeli na niego i tylko Tae miał ten swój podejrzany wyraz twarzy. Pozostała dwójka wyglądała na zdezorientowaną.

- To prawda, hyung? - Zapytał Park po krótkiej ciszy.

- Co? No... można tak chyba powiedzieć - blondyn zakłopotał się. - Ale jak zawsze, jesteście zbyt ciekawscy - udał obrażonego.

- Wybacz, hyung - zaśmiał się. - Zostajesz tu jeszcze, czy chcesz pójść z nami?

- Hoseok miał po mnie przyjść, jak skończy - odparł. - Także dzisiaj muszę wam odmówić.

- Fajnie, że znów się przyjaźnicie - powiedział Kim. - Hobi z powrotem zrobił się radosny, jak w liceum.

- To nie będziemy ci już przeszkadzać - Jimin uśmiechnął się, bo naprawdę się cieszył, że Suga odzyskuje coraz więcej wspomnień i że pozwala Jungowi sobie pomóc w ich przyswojeniu. Ich przyjaźń nie przepadła, mimo wielu przykrych słów i wydarzeń między nimi.

- Nie jesteś zły? - Pytanie starszego zbiło wszystkich z tropu, ale Jungkook szybko chwycił swojego chłopaka za rękę i odeszli kawałek, udając, że coś ich zainteresowało na półkach.

- Ja? - Park nie ukrywał zdziwienia. - Za co miałbym być zły?

- Za to, że nie idę z wami.

- No coś ty - zaśmiał się. - Dobrze, że spędzasz czas z innymi. Ja pomęczę cię kiedy indziej.

- Na pewno nie będziesz się nudził - Min uśmiechnął się, mówiąc to, a młodszy zamrugał parę razy. Miał dziwne wrażenie, że gdzieś już to słyszał.

- No nic, kiedy indziej cię pomęczę.

- Jestem pewien, że nie będziesz się nudził. (XXXV rozdział 1. części)

Zaśmiał się, zdając sobie sprawę, że powiedział Yoongiemu to samo, co on mu kiedyś. A bardziej ucieszyło go, że przypomniał mu o tym chłopak, który stracił pamięć.

- Zmykaj już, bo się niecierpliwią - kiwnął głową na dwójkę, która "dyskretnie" co chwilę na nich zerkała.

- Pa, Yoonnie - pożegnał się, w pierwszej chwili zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, jak go nazwał. Dopiero, gdy wyszedł z przyjaciółmi ze sklepu, uświadomił to sobie i momentalnie zrobił się cały czerwony. Zaczął się obawiać, że rozzłościł tym starszego.

A Min stał tak jeszcze oparty o pianino i lekko zdezorientowany. Nikt po wypadku tak do niego nie mówił i przysiągłby, że zabiłby każdego za choćby próbę. Jednak Jimin był pierwszą osobą, zarówno przed jak i po utracie pamięci, której na to pozwolił. Poczuł się z tym trochę dziwnie, jednak po chwili uśmiechnął się pod nosem. Nie zamierzał dać mu na to oficjalnej zgody, by nie przyznać się, że nie ma nic przeciwko, ale nie był też ani trochę zły. Wiedział, że w nim również obudziły się niektóre wspomnienia i odruchowo zdrobnił jego imię. A to uznał za całkiem urocze.

Why am I like this? - yoonmin ✔️Where stories live. Discover now