XXII

275 17 8
                                    

Co.on.tu.robił?

Jak to się stało, że zgodził się zmarnować jeden z nielicznych wolnych dni na... łyżwy. Mógł w tym czasie spać, pisać teksty, spać i spać.

- Hyung, no chodź! - Zawołał go młodszy, stojąc już po drugiej stronie barykady. - Chłopaki zostawili nas w tyle!

- To lodowisko... jak można tu kogoś zostawić w tyle, jak kręci się w kółko? - Przewrócił oczami.

- Nie narzekaj, tylko wiąż szybciej te sznurówki! - Tupnął lekko nogą, udając małe obrażone dziecko.

W końcu nieco chwiejnym krokiem wszedł na lód, przytrzymując się ogrodzenia.

- Nigdy nie jeździłem na łyżwach - westchnął. - A przynajmniej tego nie pamiętam.

Powoli przesuwał się na lodzie, a Jimin cały czas był obok, by w razie czego go asekurować.

- Świetnie ci idzie, hyung - uśmiechnął się szeroko.

- Raczej, jestem geniuszem - prychnął.

- Spróbujemy trochę szybciej? - Zapytał, podając mu rękę, ale blondyn zdawał się jej nie zauważyć. Nie zamierzał go dotykać poza przywitaniem i pożegnaniem.

Nabierali coraz większego tempa, a ruchy Mina robiły się pewniejsze. Czarnowłosy był pod wrażeniem tego, jak szybko się uczy, a może po prostu jego ciało sobie przypomina. Słyszał, że nawet po amnezji ludzie najszybciej przypominają sobie umiejętności, które wymagały lat nauki, a które dana osoba robiła już automatycznie. Ciekawe, czy gdyby usiadł do pianina...

- Zostajesz w tyle! - Starszy zawołał, oddalając się przodem do niego i zaraz sprawnie się odwrócił, by przypadkiem na kogoś nie wpaść.

- Wow - powiedział cicho, wyrwany z namysłu i zaskoczony jego umiejętnościami. Udało mu się go dogonić, bo Yoongi chyba specjalnie zwolnił, dając mu szansę. - Chyba naprawdę jesteś geniuszem, hyung.

- Wątpiłeś w to kiedyś?

- Nie, ale tak nie potrafisz - zaśmiał się i nabrał większego rozpędu, by zaraz obrócić się trzy razy. Kilka osób, które go zauważyły, zaczęły bić brawo, a on uśmiechnął się szeroko, nieco się rumieniąc.

- Nieźle, ale pamiętaj, że to mój pierwszy raz - odparł niby obojętnie, jednak na twarzy pojawił się ledwie widoczny uśmiech.

- Chim! Ja też tak chcę! Naucz mnie! - Taehyung podjechał do nich trochę za szybko i Park musiał go przytrzymać, by zahamował.

Zaczął mu po kolei pokazywać, jak rozstawić nogi i gdzie przenieść ciężar ciała, by zrobić dokładny obrót i się przy tym nie wywalić. Min w tym czasie oparł się plecami o barierkę i obserwował tę dziwną lekcję. Nie zauważył nawet, od kiedy obok niego stoi najmłodszy z nich.

- Ty nie próbujesz, Yoongi-ssi? - Zapytał.

- Do niczego mi się to w życiu nie przyda - odpowiedział krótko. Zaraz jednak przyjrzał się ukradkiem brunetowi. - Znałem was wcześniej?

- Tak - kiwnął głową, wciąż obserwując poczynania swojego chłopaka i podśmiechując się co chwilę. - Jimin hyung i Tae chodzili do jednej klasy w liceum, gdzie się poznaliście. Ja w zasadzie rzadko cię widywałem.

- Dziwną jesteście paczką.

- Ciężko się nie zgodzić - zaśmiał się Jeon. - Ale jest fajnie - oderwał wzrok od dwójki przyjaciół, by posłać starszemu ciepły uśmiech.

- Kookie, widziałeś? - Zawołał Tae. - Udało mi się!

- Nieprawda, noga ci uciekła - odparł, podjeżdżając do nich, a Yoongi dalej ich obserwował.

Całą trójką dyskutowali nad beznadziejnym obrotem szatyna. Śmiali się i żartowali, tak dobrze się bawili. Czy jego relacja z Namjoonem była choć trochę do tego podobna? Chłopak wspierał go, doradzał, pomagał, ale czy oni kiedykolwiek byli szczęśliwi? Czy ich przyjaźń była prawdziwa? Patrzył teraz głównie na Jimina, jego roześmianą twarz. Czarne kosmyki opadały mu na czoło, a kilka wydostało się z luźnego, nisko związanego kucyka. Zbyt długo mu się przyglądał i ogarnął się dopiero, gdy młodszy posłał mu ten swój piękny uśmiech. Zamrugał parę razy, wracając do rzeczywistości.

- Chodź do nas, hyung - podjechał bliżej.

- Świetnie się bawicie beze mnie - oznajmił obojętnie.

- Ale z tobą będzie jeszcze lepiej.

- Jimin, ja tu nie pasuję - westchnął i zaczął się kierować w stronę bramki.

- Ej, nie mów tak, hyung - Park od razu ruszył za nim. - Nie podobają ci się łyżwy? Możemy pójść gdzie indziej.

- Słuchaj, młody, to nie moje klimaty. A ty i twoi zakochani przyjaciele, to nie mój świat - usiadł na ławeczce, by odwiązać sznurowadła.

- To o to chodzi? Masz problem, bo są razem?

- Nie, Jimin, nie obchodzi mnie czy masz homo przyjaciół i czy sam jesteś. Nasze charaktery po prostu się nie łączą - poszedł oddać łyżwy do wypożyczalni, a czarnowłosy nie zamierzał zostać w tyle. Tak samo przebrał buty i wyszedł za starszym, nie chcąc go teraz w taki sposób puścić.

- Dobra - zaczął, gdy znaleźli się na zewnątrz. - Co ci we mnie nie pasuje? Za mało imprezuję, piję? Za dużo się uczę i uśmiecham?

- O czym ty... zresztą, nieważne.

- Ważne, hyung. Mamy sprzeczne charaktery, to prawda, ale to nam nie przeszkadzało przez ostatnie kilka tygodni. Czy naprawdę masz mnie tak dosyć?

Zapadła cisza, której nie wiedzieli, jak przerwać. Yoongi nie zamierzał odpowiadać, a Jimin nie chciał za bardzo naciskać. Szli dobre parę minut, nie wiedząc nawet, gdzie się kierują. Po prostu spacerowali, tocząc wewnętrzną wojnę w swoich głowach.

- Chodźmy do mnie - zaproponował w końcu młodszy, gdy zobaczył znajome zabudowania. Byli dosyć blisko jego osiedla.

Min tylko kiwnął głową, chowając część twarzy za niedużym kołnierzem kurtki, którą już dawno powinien zmienić na cieplejszą, zimową. Po chwili byli już w mieszkaniu, a blondyn zastanawiał się, po co właściwie zgodził się tu przyjść. Jimin poszedł do kuchni, a on za nim, ale zatrzymał się w salonie, gdzie usiadł na kanapie, podkulając jedno kolano pod brodę. Zaraz poczuł, jak coś miękkiego i ciepłego otula go ze wszystkich stron i łaskocze w szyję. Spojrzał zaskoczony na Parka, który tylko lekko się uśmiechnął i zostawił go okrytego kocem. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak zmarzł na dworze. Chłopak po kilku minutach wrócił do niego z dwoma parującymi kubkami gorącego kakaa i postawił je na stole.

- Hyung - zaczął w końcu, ale starszy szybko mu przerwał.

- Nic nie mów. Tak jest dobrze.

Czarnowłosy uśmiechnął się słabo pod nosem i więcej się nie odezwał. Yoongi lubił ciszę, a on to szanował. Między nimi nie było niezręcznie. Siedzieli w bezpiecznej odległości, ale nie za daleko. Słuchali swoich oddechów i siorbania gorącego napoju, a czasem pociągania nosem, bo obaj zmarzli. Jimin w swoim miękkim swetrze z narzuconą na plecy bluzą, a blondyn pod jego ciepłym kocem. Czuł jego delikatny zapach, więc musiał sam często pod nim spać lub siedzieć, jak on teraz. O dziwo mu to nie przeszkadzało. Czuł się jakoś tak... dziwnie... ale całkiem dobrze.

Tak.

Było mu tu dobrze.

Przy nim było mu dobrze.

Why am I like this? - yoonmin ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz