XLVII

274 14 0
                                    

Po tym, jak operacja pana Jungneula dobiegła końca, dowiedzieli się, że nie wiadomo, kiedy mężczyzna się obudzi. W najgorszym wypadku mogło być to nawet kilka lat, a w najlepszym parę godzin. Zapadł w śpiączkę, ale jego stan był stabilny. Jungkook bardzo to przeżył razem z matką, która zdążyła odzyskać przytomność, gdy lekarz przyszedł przekazać wieści. Park też odwiedził na chwilę kobietę, która podziękowała im wszystkim za wsparcie. Powiedzieli jej o Yoongim, który nie chciał wchodzić, bo czuł, że nie powinien. Nie znał państwa Jeon, widział ich tylko raz, ale do niego również dotarły podziękowania od pani Namsun.

- Dziękuję wam, że przyjechaliście - powiedział najmłodszy. Spędzili w szpitalu wiele godzin, a na zewnątrz świeciły już miejskie latarnie. - Będę pisał, gdyby coś się zmieniło - odparł smutno, myśląc o swoim ojcu. - Ty też, Tae, wróć do domu.

- Nawet sobie ze mnie nie żartuj - westchnął. - Nie zostawię teściów.

- Hyung... - Kook pierwszy raz od wielu lat zwrócił się w ten sposób do ukochanego. - Nie powinieneś się przemęczać.

- I vice versa.

Suga z Jiminem popatrzyli po sobie, delikatnie się uśmiechając.

- Daj mi klucze od mieszkania - zarządził Kim. Jeon bez oporów mu je wręczył, będąc pewnym, że chce odpocząć u niego. - Co ci przywieść i twojej mamie?

- TaeTae...

- Co przywieść? - Ponowił pytanie z całkowicie poważnym wyrazem twarzy. Mimo jego wybuchowego charakteru wiedział, kiedy może pozwolić sobie na żarty, a kiedy wręcz przeciwnie.

Jungkook ostatecznie podał mu małą listę rzeczy, z których większość była dla pani Namsun. Kim wyszedł razem ze starszymi, którzy jeszcze pożegnali się z brunetem, a nawet Min go przytulił. Wsiedli razem do autobusu, gdzie Jimin przez całą drogę tulił przyjaciela, bo on też potrzebował pocieszenia. Dwójka wysiadła wcześniej od Kima niedaleko osiedla Yoongiego, który stwierdził, że weźmie sobie coś na przebranie, by nie chodzić w ubraniach młodszego.

- Mam poczekać na przystanku, czy wpuścisz mnie do siebie? - Park założył ręce na piersi, wiedząc, jak bardzo Min wstydzi się swojego mieszkania. - Spoko, mogę chwilę pomarznąć - na dowód tych słów usiadł na ławeczce, od której zadrżał z zimna. Blondyn westchnął na ten widok i kiwnął na niego głową, co wywołało usatysfakcjonowany uśmiech Parka.

- Żeby nie było, że nie ostrzegałem. Twoje mieszkanie to apartament w porównaniu do mojego.

- Jakby mnie to obchodziło - przewrócił oczami. - Ważne, że jakoś sobie radzisz.

Choć wciąż byli na zewnątrz, to wokół unosił się smród dymu papierosowego zmieszanego z tanim alkoholem. Kilku mężczyzn siedziało na ławkach pod blokami, głośno o czymś dyskutując. Słychać było, że nie należą już do grona trzeźwych. Podeszli do jednego z budynków, a od razu przy wejściu siedział ledwie przytomny pijaczyna i co chwilę czkał. Młodszy starał się nie zwracać na to wszystko uwagi, bo w końcu Suga go ostrzegał. Gdy byli już prawie na trzecim piętrze, usłyszeli krzyki z któregoś mieszkania i zaraz zza drzwi wyleciał mężczyzna w średnim wieku, od razu przewracając się na podłogę.

- Ani mi się waż wracać do domu znowu pijany! - W progu stanęła kobieta w podziurawionych spodniach i poplamionym fartuszku. Chłopcy przystanęli na moment, przyglądając się tej scenie. Jeden z nich wyglądał, jakby była to dla niego codzienność, a drugi nie wiedział, gdzie podziać zakłopotany wzrok. - Cześć, Yoongi. Nowy kolega? - Zagadała do nich, a ze środka usłyszeli płacz dziecka. - Yubin, zajmij się siostrą! - Krzyknęła, a w tym czasie jej mąż zdążył się pozbierać z podłogi i nieco chwiejnym krokiem zaczął schodzić na dół.

Why am I like this? - yoonmin ✔️Where stories live. Discover now