XLVIII

270 14 2
                                    

Chwycił telefon, by wysłać krótką wiadomość. Zrezygnował jednak, bo było jeszcze wcześnie, a nie chciał go przypadkiem obudzić. Podgłośnił muzykę lecącą w słuchawkach i przymknął na moment powieki. Zaraz zerknął na parę przed nim i mimowolnie na jego twarzy pojawił się uśmiech. Rozmawiali o czymś, ale on nie słyszał przez zatkane uszy. Kobieta po chwili odwróciła się do niego, a on zdjął słuchawki.

- Mogliśmy zabrać Jimina. Na pewno by się ucieszył, gdybyście pobyli trochę razem - oznajmiła łagodnym tonem.

- Obiecałem, że pojadę do niego, jak wrócimy - odpowiedział. - Chcę spędzić czas z rodzicami, to źle?

- Oczywiście, że nie, kochanie - zaśmiała się dźwięcznie.

- Jak będziecie chcieli zostać sami, wystarczy powiedzieć - uśmiechnął się nieco chytrze, na co matka klepnęła go w kolano.

- Będziemy mieli to na uwadze - odezwał się mężczyzna, który prowadził pojazd.

Nagle poczuł mocny wstrząs i jakby ktoś wbijał tysiące igieł w jego ciało. W głowie mu szumiało, a w uszach piszczało. Niczego nie słyszał, a ostatnim, co zobaczył, był delikatny uśmiech kobiety i jej lekko zarumienione policzki. Później była tylko ciemność. Po prostu zasnął, ale nie pamiętał, by coś mu się śniło. Nie wiedział, ile czasu minęło, gdy zaczęły dochodzić do niego pojedyncze dźwięki. Czasem słyszał jakieś stłumione rozmowy, które przerodziły się w ciche szlochanie.

- Obudź się, błagam. Nie zostawiaj nas. Co ja powiem Jiminowi, co? Nie każ mi przez to przechodzić - dobrze znany mu głos całkiem się załamał i słychać było już tylko pociąganie nosem.

Poczuł przyjemny dotyk. Ktoś chwycił go za rękę i delikatnie gładził. Chciał zacisnąć swoje palce, by odwzajemnić gest i napawać się tym więcej, ale nie miał władzy nad własnym ciałem.

- Proszę cię, Yoongi. Obudź się. Yoongi...

Otworzył oczy i poczuł, że po policzkach lecą mu łzy, a on miał ochotę jeszcze bardziej się rozpłakać. Zaczął w pośpiechu wycierać słoną ciecz, ale to tylko pogarszało jego stan. Szlochał coraz głośniej, zakrywając przedramionami oczy.

- Yoongi, spokojnie - słyszał znowu, tym razem dużo wyraźniej. - Hej, hyung, spójrz na mnie, proszę - drobne dłonie chwyciły go za ręce i powoli odsuwały od twarzy. - Nic się nie dzieje. To był tylko sen - ton chłopaka był bardzo kojący i Min powoli się uspokajał, ale z jego oczu wciąż płynęły łzy. Nagle się podniósł i przylgnął do młodszego, który zaczął gładzić jasne kosmyki. - Już dobrze.

- Tak się cieszę - powiedział, wciąż pociągając nosem. - Cieszę się, że nie pojechałeś wtedy z nami.

Jimin zastygł na moment, ale po chwili wrócił do głaskania go po głowie. Jego oczy też powoli robiły się wilgotne, ale starał się to jeszcze kontrolować.

- Przepraszam cię - ciągnął dalej blondyn.

- Przestań, proszę - głos Parka ścichł, a starszy podniósł głowę, by spojrzeć w jego zaszklone oczy i zobaczyć delikatny uśmiech. - Nie jesteś niczemu winny.

- Cały czas przeze mnie cierpisz.

- Nieprawda - pokręcił głową. - Dajesz mi powody do szczęścia. Wiem, że ta cała sytuacja z rodzicami Jungkooka mocno na ciebie wpłynęła. I wiem, że próbowałeś to przede mną ukrywać. Nie chciałem tego z ciebie wyciągać, ale nie duś w sobie wspomnień. Niektóre z nich są naprawdę piękne, inne przykre, ale ze wszystkimi pomogę ci się oswoić.

Why am I like this? - yoonmin ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz