IX

268 14 4
                                    

Wrócił na kanapę obok przyjaciela i już miał przykładać butelkę do ust, gdy nagle cisnął nią przez pół lokalu. Dlaczego ten dzieciak tak podniósł mu ciśnienie? Nie raz wdawał się w kłótnie i bójki. Często sam dostawał po gębie, a nigdy nie denerwował się tak, jak dzisiaj.

- Co jest, stary? - Kim wyprostował się i uważnie przyjrzał młodszemu. - Komu tam dałeś w pysk?

- Nie chce mi się o tym gadać. Wracam do domu - podniósł się i szybko opuścił budynek. Jasnowłosy oczywiście i tak poszedł zaraz za nim, już po chwili dotrzymując mu kroku. - Czego, kurwa, nie rozumiesz? - Stanął i odwrócił się do niego. - Chcę być sam, ok? - Jego ton nagle złagodniał, gdy spojrzał mu w oczy.

- Dobra, ale... w razie co, to pisz - Namjoon zmarszczył czoło, zastanawiając się, co go tak wkurzyło.

- Ta... - rzucił krótko i odszedł, niespecjalnie się spiesząc.

W domu nikt na niego nie czekał. Niby chciał zostać sam, ale na ulicy teoretycznie też był, a nie czuł się tak samotnie. Przez późną godzinę po mieście jeździły jakieś pojedyncze samochody, a ludzie zbierali się głównie w klubach, od których teraz wolał się trzymać z daleka.

W końcu dotarł do swojej dzielnicy. Pod blokami zataczali się pijani i brudni bezdomni. Niektórzy próbowali wejść na klatkę schodową tam, gdzie zabezpieczenia drzwi nie zawsze działały, by uchronić się przed chłodem nocy. Wszedł na drugie piętro jednego z budynku, po czym odkluczył drzwi swojego mieszkania. Niedbale zrzucił buty w korytarzu, a kurtkę ściągnął dopiero w pokoju. Położył się brzuchem na łóżku, potrącając po drodze kilka butelek po alkoholu na podłodze.

Słowa tego upiększonego modela nie dawały mu spokoju. Ile by ich nie wypierał, one co chwilę wracały, narzucając coraz więcej niewygodnych pytań. Sądził, że przeszłość już go nie goni, że zostawił za sobą fałszywych przyjaciół i może cieszyć się nowym życiem, skoro o starym i tak zapomniał. Pozbył się Hoseoka, którego uważał za bliską osobę, a jednak był ktoś jeszcze. W głowie tkwiło mu wciąż pytanie: Kim jest Park Jimin i dlaczego nawet po skopaniu mu tyłka, czuł wściekłość? No i jak śmiał obrażać jego jedynego przyjaciela?! A skoro był mu bliski, to gdzie się podziewał przez ponad rok? Tak nagle sobie o nim przypomniał i liczył, że Yoongi zrobi to samo?

Sięgnął do kieszeni kurtki leżącej przy ledwie trzymającym się biurku. Wyjął z niej paczkę papierosów, ale szybko ją zgniótł poirytowany, bo nic w niej już nie było. Rzucił ją gdzieś w kąt i obrócił się na plecy, podkładając ręce pod głowę. Patrzył chwilę w sufit, nim wyjął telefon i zorientował się, że znów jest rozładowany. Chwycił kabel i podłączył go do gniazdka, licząc, że nie wyłączyli znów prądu w jego bloku. W dzielnicy, której mieszkał często trafiały się jakieś awarie lub usterki i mało kto się tym przejmował, bo większości mieszkańców i tak nie było stać na ciągłe korzystanie z elektroniki.

Ekran zaświecił delikatnie, wyświetlając symbol pustej baterii, która powoli się napełniała. Gdy telefon całkiem się włączył, odnalazł w nim notatki podpisane "od Namjoona". Miał na nich listę osób godnych zaufania, o których zapomniał, a którzy mogli się pojawić. Tak, jak się spodziewał, nie znalazł w niej żadnego Park Jimina. Czytał tę notatkę wiele razy, więc skojarzyłby go. A skoro Kim nie zapisał mu tego nazwiska, nie miał zamiaru się nim przejmować. W końcu mógł ufać tylko swojemu najlepszemu przyjacielowi. Przyjacielowi, który był przy nim, gdy leżał w śpiączce. Pamiętał, jak starszy się ucieszył, kiedy się obudził. Sczerze się o niego martwił i Yoongi nie miał co do tego wątpliwości. Pomógł mu dostrzec prawdziwe oblicze Hoseoka, który tylko czekał, by wykorzystać jego amnezję. Pomógł mu pogodzić się z faktem, że został sam, choć tak naprawdę wciąż miał jego. I na nowo wprowadził go w życie, w którym zaskakująco szybko się odnalazł. Nie miał wątpliwości, że to prawdziwy on.

Why am I like this? - yoonmin ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz