XII

265 14 11
                                    

Rozdział dedykuję MatashiAte

- Bułka... Buuułkaaa!

Na zewnątrz rozpadało się na dobre, a oni w trójkę utknęli na recepcji teatru uniwersyteckiego. Taehyung miał się tylko zapisać na wybrany spektakl w ramach projektu z jego kierunku. Niestety w ciągu tych kilku minut zaczęło się oberwanie chmury, a oni nie mieli parasoli, bo kto by się spodziewał, gdy chwilę temu świeciło słońce?

- Co wy robicie? - Park podszedł do przyjaciół, patrząc na jednego z nich, jak na kosmitę. Jungkook stał z założonymi na piersi rękoma i obserwował poczynania swojego chłopaka.

- Sprawdzamy, czy ryba zna nasz szyfr - Tae ze skupieniem wpatrywał się w pływające w akwarium rybki, z których jedna zatrzymała się przy szybce i również na niego patrzyła... jak na kosmitę, rzecz jasna.

- To jedna z jego kwestii? - Zapytał najmłodszego, który w odpowiedzi pokiwał przecząco głową.

- Raczej wątpię - odparł z powagą, w którą Jimin nie mógł uwierzyć. Oni nie żartowali.

- Reaguje - odezwał się szatyn. - Zanotowane, doktorze Jeon?

- Zanotowane, doktorze Kim - potwierdził Kook, zapisując coś w notatkach telefonu.

- Gdzie znajdziemy kolejne obiekty badawcze?

- Sprawdziłem ogólnodostępne źródła i niestety, tylko w kilku miejscach są informacje o żyjących w nich płetwiarzach w takich lub większych zbiornikach - brunet odpowiedział, pokazując chłopakowi jakąś listę w notatniku.

- A w domu wszyscy zdrowi? - Zapytał czarnowłosy, podnosząc brew. Byli w teatrze, fakt, ale nie spodziewał się zobaczyć odgrywanej przez przyjaciół sceny.

- Asysten Park, chyba nie wykonuje swoich obowiązków, jak należy - Tae zerknął na starszego, po czym posłał Kookiemu porozumiewawcze spojrzenie. - A więc twierdzi pan, panie Park, że nasze badania są błędne, a hipoteza całkowicie bezpodstawna?

- W żadnym wypadku - Jimin zaczął machać rękoma w obronnym geście. - Uważam, że powinniśmy sprawdzić większe gatunki, bardziej rozumne.

Para zakochanych znów spojrzała po sobie, a później na przyjaciela. Obaj wybuchnęli śmiechem, widząc jego zakłopotanie. Ciemnowłosy odetchnął, kiedy dwójka skończyła swoje przedstawienie. Wtedy zza chmur wyszło słońce, a na ziemię spadały juź tylko pojedyncze krople.

- Wracajmy, zanim znów się pogorszy - zaproponował ze śmiechem Taehyung, więc wszyscy wyszli za nim.

- O co chodziło z tą bułką? - Spytał Park, bo mimo wszystko, ciekawiło go, skąd im się to nagle wzięło. Obaj jednak wzruszyli ramionami, co go jakoś specjalnie nie zdziwiło.

- Pójdziemy na lody? - Kim odwrócił się do nich z błyszczącymi oczami.

- W każdej chwili może się znów rozpadać. Chyba lepiej, jak pójdziemy do mnie - odparł młodszy.

- Ale lodyy...

- W domu też mam lody, kochanie - westchnął, ale uśmiechnął się, gdy Tae dał mu buziaka w policzek.

- Czasem się zastanawiam, jak wygląda wasz związek - zaśmiał się Park.

- To znaczy? - Zapytali chórem.

- Tae, jesteś starszy, ale zdarza się, że to Kookie się tobą opiekuje.

- Że niby jestem passivem?!

- Cóż, nie do końca o to mi chodziło - ciemnowłosy podrapał się po policzku. - A jesteś?

- Nie! - Kim zaczął się od razu bronić, na co Jungkook wybuchł głośnym śmiechem. - I co cię tak bawi, króliczku? Może zaprzeczysz?

- Nie, nie - otarł łezkę, która zakręciła mu się w oku. - Taeś to stuprocentowy samiec alfa.

- Dokładnie tak, ale nie rozumiem, czemu w twoim głosie słychać ironię - spojrzał podejrzliwie na swojego chłopaka, który uśmiechnął się niewinnie.

- Wydaje ci się, skarbie - ucałował szatyna w policzek, by ten się już nie dąsał.

***
Yoongi rozłożył się wygodnie na kanapie u swojego przyjaciela i przymknął powieki. Zaraz pojawiła się przed nim butelka niskoprocentowego alkoholu, po którą nie sięgnął od razu, czym nieco zdziwił starszego.

- Coś nie tak, Yoon? - Spytał, widząc, że ten nie jest ostatnio w najlepszym humorze.

- Znasz jakiegoś Jimina? - Wypalił, nawet się nie zastanawiając.

- Jimina? - Kim pomyślał chwilę i nagle oczy mu się rozszerzyły. Sądził, że ten dzieciak nigdy nie wróci do ich życia. - Czemu pytasz?

- Znasz czy nie?

- Znam, ale... znaczy był ktoś taki. Nie jestem pewien czy mówimy o tej samej osobie.

- Park Jimin - doprecyzował, na co Namjoon westchnął.

- Widziałem go parę razy. Natrętny dzieciak.

- Kim był?

- Yoongi, czy ty zacząłeś coś sobie przypominać? - Zapytał, ukrywając przerażenie tą myślą.

- Nie, po prostu go spotkałem. Twierdzi, że byliśmy przyjaciółmi, to prawda?

- Przyjaciółmi? - Jasnowłosy parsknął śmiechem, kamuflując swój strach i złość. Po cholerę ten gówniarz wracał?! - Z tego, co pamiętam, był niemal jak prześladowca. Nie dawał ci żyć i ciężko było się go pozbyć.

- Miał coś wspólnego z Hoseokiem?

- Oj tak - westchnął. - Jung sprzedawał mu informacje o tobie.

To by wyjaśniało, skąd dzieciak tyle o nim wiedział. Mimo wszystko miał wrażenie, że nie to chciał usłyszeć. Sam do końca nie rozumiał, jakich słów wyczekiwał od przyjaciela, ale jakby trochę się zawiódł? Tylko dlaczego?

- Słuchaj, Yoon, nie zaprzątaj sobie nim głowy. To nie jest nikt, o kim musisz cokolwiek wiedzieć.

To nie jest nikt, o kim musisz cokolwiek wiedzieć. (XXXVI rozdział 1. części)

Poczuł ostry ból przy skroni, gdzie od razu ułożył dłoń. Przez sekundę miał wrażenie, że usłyszał własny głos, ale jakim cudem?

- Yoongi! - Wiedział, że Kim klęka przed nim, choć miał zamknięte oczy. Dłoń położona na jego kolanie odwracała uwagę od pulsującej głowy, ale z jakiegoś powodu ją odtrącił. - Co się dzieje? - Starszy zignorował zderzenie ich rąk. W jego głosie słychać było niepokój.

- Nic... - wymamrotał, gdy ból minął równie szybko, co się pojawił.

- Ostatnio coś dziwnego się z tobą dzieje - Namjoon usiadł z powrotem na kanapie, ale nie spuszczał z młodszego wzroku. - Mam wrażenie, że się ode mnie odsuwasz.

- Bez takich tekstów, błagam - westchnął. - Mam dosyć pedalskich odzywek, jeszcze ty mnie denerwuj.

- Jesteś gorszym homofobem ode mnie - zaśmiał się, ale poczuł ukucie w klatce piersiowej.

- To nad tym popracuj, bo jeszcze pochwalisz mi się kiedyś swoim chłopakiem - zadrwił.

- Nie ma szans - prychnął, mimo bólu, jaki zadawały mu te słowa. Od ponad roku miał Yoongiego tylko dla siebie, a jednak nie do końca tego pragnął. Mimo to, nie mógł narzekać. W końcu był mu najbliższą osobą, choć mogliby być jeszcze bliżej.

~~~
Dzisiaj lżej i krócej. Tym akcentem zaczniemy sobie świąteczny maratonik 🍡

Why am I like this? - yoonmin ✔️Where stories live. Discover now