Rozdział 95

537 17 2
                                    

-To co będziesz jutro na imprezie?-zapytałam dziewczynę, kładąc się na łóżku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-To co będziesz jutro na imprezie?-zapytałam dziewczynę, kładąc się na łóżku.
-Przecież wiesz, ze tak. Musimy spędzić razem nowy rok.-powiedziała szczęśliwa.
-Cieszę się.
-A w ogóle jak z ta laska Nat'a?
-W sumie nic.-westchnęłam-Przyjechała specjalnie dla niego żeby spędzić z nim czas.
-Z tego co słyszę nie jesteś z tego zadowolona i mogę się założyć ze on tez nie koniecznie.-powiedziała pewnym głosem.
-Ashley to nie ważne. On ma dziewczynę a ja nie mam zamiaru mu tego psuć. Muszę kończyć, do jutra.

Pożegnałam się z nią i rozłączyłam rozmowę. Odłożyłam telefon na szafkę i westchnęłam ciężko. Ta Layla pałęta się po moim domu jakby była u siebie, strasznie mnie to wkurwia ale przecież jej nie wygonie.

Nie spodziewanie w pewnym momencie ktoś wparował mi do pokoju. Popatrzyłam w tamta stronę zmęczonym wzrokiem.

-Cześć piękna, gdzie jest Nataniel?-zapytała szczęśliwa dziewczyna.

Co ona ma kurwa na sobie?! Obcisłe spodenki które odkrywają pół tyłka i biały top na ramiączkach bez stanika. To jest mój rodzinny dom a nie jakich burdel.

-A co mnie to obchodzi?-ziewnęłam zirytowana-To nie jest mój chłopak.
-Weź nie udawaj tylko powiedz w prost ze z nim
kręciłaś jak tylko tu przyjechał.-powiedziała wkurzona zamykając drzwi.
-O chuj ci chodzi.-wstałam nagle z łóżka i do niej podeszłam-Może i jest moim byłym ale to co on robi i z kim to ty chyba powinnaś wiedzieć.-uśmiechnęłam się złośliwie.
-Jesteś dziwka, wiesz? 
-Uważaj na słowa bo jesteś w moim domu. Masz 5 sekund żeby stad wypierdalać albo sama to zrobię.

Ona tylko prychnęła i wyszła. Nic do niej nie miałam tak samo ona do mnie ale widać ze dla laski totalnie odjebało. Na każdym kroku próbuje mi dojebac  ze nie mam z nią szans. Jednak kurwa..po co? Przecież jest z Natan'em to czego ona jeszcze chce? On sam do mnie lezie to co mam z tym niby zrobić? Nienawidziłam go, odpychałem jak tylko mogłam ale nasze uczucie nie może wygasnąć. To nie moja wina.

-Cześć kochana jadę do sklepu na zakupy, poradzisz sobie?-zapytała spokojnym głosem Laura.
-Laura nie zostawiaj mnie z ta wariatka.-powiedziałam smutna.
-Spokojnie.-zaśmiała się-Ona jedzie z nami razem z Austin'em i Max'em.
-A Sara?
-Pojechała po jakieś rzeczy na sylwestra z Amber i Nash'em.-machnęła ręką.

Uśmiechnęłam się do niej a ona pożegnała się ze mną mówiąc ze za jakaś godzinkę będą z powrotem. Odetchnęłam z ogromna ulga jak tylko usłyszałam ze ta jebnieta laska nie zostanie ze mną sama w domu.

Po kilku minutach postanowiłam w końcu wyjść z pokoju i zobaczyć czy jest bezpiecznie. Było cicho wiec byłam już spokojniejsza. Nałożyłam swoje kapcie i poszłam na dół. Była 15 ale jakoś zachciało mi się wypić ciepłe kakałko. Muszę przyznać ze jest w tym roku koszmarna zima wiec trzeba na bierząco się rozgrzewać. Jak już byłam w kuchni i szykowałam swój napój ktoś wszedł do domu. Popatrzyłam w tamta stronę i zobaczyłam moje pieski które były całe w śniegu. Machały ogonkami i próbowały na mnie wskoczyć żeby się przywitać ale odrazu je pogoniłam.

Przyjaciel Mojego Brata! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz