Rozdział 91

580 13 1
                                    

Nataniel-Emm tak tu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nataniel
-Emm tak tu ...-powiedz coś kretynie.
-Mam to gdzieś, zapytałam tylko z grzeczności.-rzuciła torebkę na łóżko-Możesz już wyjść.
-Alicja może pogadamy albo..
-Nie dzięki, wyjdź stad.-powiedziała oschle nawet na mnie nie patrząc.

Nie ma opcji nie odpuszczę. Jak już związała włosy gumka i odłożyła telefon na biurko, podszedłem do niej i podniosłem do góry. Położyłem ja na łóżko i przytrzymałem ręce.

-Co ty wyprawiasz?-zaśmiała się głupio.
-Są święta nikogo nie ma w domu jesteśmy na siebie skazani wiec przestań stroić humorki tylko spędź ze mną dzisiejszy dzień.-powiedziałem stanowczo patrząc się jej w oczy.
-A jak nie to co?-popatrzyła się na mnie zwycięsko.
-Wrzucę cię pod prysznic z zimna woda.
-Nie ośmielisz się.-zmrużyła oczy.
-Mówisz?-uśmiechnąłem się łobuzersko i przerzuciłem ja przez ramie.

Zacząłem iść w stronę łazienki.
-Ej co ty robisz?!-krzyknęła przestraszona.

Otworzyłem drzwi i próbowałem ja odstawić pod prysznic ale załapała się mojej koszulki.

-Spokojnie to nie będzie bolało.-zaśmiałem się ale ona dalej nie chciała mnie puścić.
-Nie zrobisz mi tego puść mnie i zapomnijmy o tym.-powiedziała stanowczo.
-Sama się o to prosisz.

Odkręciłem prysznic i nastawiłem na lodowata wodę.
-Puścisz mnie?-zapytałem już ostatni raz.
-Nie ma takiej opcji.

Wzruszyłem ramionami i wszedłem pod prysznic. Jak tylko poczułem zimny strumień wzdrygnąłem się ale to w tym momencie nie było ważne. Dziewczyna zaczęła krzyczeć i wymachiwać rękami. Odrazu jak puściła moja koszulkę odstawiłem ja i zamknąłem kabinę.

-Wypuść mnie do cholery.-powiedziała wkurzona.
-To jest za karę.-uśmiechnąłem się i objąłem ja jedna ręką w tali.

Ona znowu popatrzyła na mnie tym samym wzrokiem jak wczoraj. Nie mogę się opanować, nie mogę o niej zapomnieć tylko ciagle o niej myśle.
Nagle objęła moja twarz swoją delikatna dłonią a ja automatycznie zamknąłem oczy. Powoli się do mnie przybliżyła i musnęła moje usta. Jak tylko to poczułem pogłębiłem pocałunek. Ani trochę nie zaprzeczała, całowaliśmy się z każda sekunda coraz mocniej. Nasze ciała, ubrania były już całe mokre ale nikt z nas się tym nie przejmował. W pewnym momencie lekko mnie od siebie odsunęła i popatrzyła przegryzając wargę. Jednym ruchem ściągnęła moja koszulkę a ja odrazu po niej zrobiłem to samo. Podczas pocałunku rozpisałem jej stanik, odrazu mi się udało. Zacząłem ja całować po szyi, obojczyku aż w końcu doszedłem do cycek. Ona z podniecenia jęknęła a ja posuwałem  się coraz dalej.

Alicja
Pragnęłam go jak nikogo innego. Chciałam tego nawet jeśli go nienawidzę. Nie potrafię się przy nim opanować. Nie ważne czy będziemy sobie dokuczać i wyzywać ale jak mnie całuje odrazu wszystko się zmienia. Woda była zimna ale nasze uczucie i pożądanie rozgrzewało nasze ciała.

-Alicja jesteś w domu?!-krzyknęła Amber wchodząc do mojego pokoju.

Jak tylko usłyszałam jej głos oderwałam się od chłopaka i zakręciłam wodę. Dziewczyna zapukała do drzwi które na szczęście były zamknięte.

-Jesteś tu?
-Tak, tak jestem!-odkrzyknęłam.

Chciałam odsunąć się od chłopaka ale on mi nie pozwolił tylko zaczął masować moje piersi. Automatycznie zakryłam usta żeby się bardziej nie podniecić.

-Biorę prysznic, już wróciliście?-zapytałam odpychając chłopaka i wychodząc z kabiny.
-Tak, właśnie szykujemy stół na obiad świąteczny bo na śniadaniu byliśmy u rodziny Nash'a.-westchnęła-A gdzie jest Nataniel?

Chłopak dla żartu chciał krzyknąć ze jest ze mną ale szybko zareagowałam i zakryłam mu buzie.

-Wyszedł na chwile ale mówił ze nie długo wróci.
-A no dobrze, to się szybko ogarnij i chodź do nas.
-Okej!

Jak tylko uslyszałam jak wyszła z pokoju odetchnęłam z ulga. Wzięłam szybko z szafki ręcznik, rozebrałam się i go nałożyłam na swoje nagie ciało.

-A myślałem ze to ja mam cię rozebrać.-podszedł do mnie od tylu i zaczął mnie całować po szyi.
-Weź przestań, wyjdź i idź się przebrać.

Szybko powiedziałam i wyszłam z łazienki. Poszłam do garderoby i myślałam co mogę ubrać.

-Jak mam to niby zrobić skoro wszystkie ubrania mam na dole.
-Ja pierdole serio, ty kretynie.-schowałam twarz w ręce zmarnowana-Dobra czekaj.

Schyliłam się i z pod szafki wyjęłam pudełko z jego kilkoma ubraniami.

-Masz i przebierz się w co kolwiek. Potem zejdź z balkonu i wejdź do domu jakbyś gdzieś był.
-Mmm, ukrywamy nasz mały romans. Kręci mnie to.-zabrał pudełko i poszedł w stronę łóżka.
-Jaki znowu romans?

Oparłam się o ramę i zobaczyłam pół nagiego Blake w samej bieliźnie. O ja pierdole..

-Chcesz czegoś czy będziesz tylko patrzeć?-popatrzył na mnie rozbawiony nakładając dresy.
-Weź daj mi spokój.-przewróciłam oczami i z powrotem weszłam do garderoby.

Jak już po chwili wybrałam ubrania na przebranie uslyszałam jak drzwi balkonu się otwierają. Wyjrzałam lekko i zauważyłam ze chłopak już poszedł.
Boże co my wyprawiamy tak nie wolno. Nie jesteśmy razem on studiuje w innym mieście ma dziewczynę. Tak to możemy bawić się ciagle a jak tylko wyjedzie znowu będzie po staremu a on bez wyrzutów wróci do starego życia. Nie mogę na to pozwalać, jest mi z nim cudownie ale ..nie możemy. Za dużo się między nami wydarzyło żeby było dobrze. Strasznie mnie to irytuje ale takie jest życie. Szybko się przebrałam i z mieszanymi myślami poszłam na dół.

-Ile można się szykować?-zaśmiała się Laura stawiając miskę sałatki na stole.
-Cicho tam bądź, przecież się nie pali.-przewróciłam oczami i usiadłam ciężko.
-A ty co taka nie w humorze?-popatrzyła zainteresowana Amber.
-Nic mi nie jest.-westchnęłam nawet na nią nie patrząc.

-Siema wszystkim!-krzyknął zadowolony Nat.
-A ty gdzie był stary?-podszedł do niego Austin.
-Emmm..-podniósł przedmiot który zdobył w sklepie-Po sok?
-Przecież mamy tyle napoi w kuchni.-wziął od niego butelkę i poszedł do innego pomieszczenia.
-Może i mamy ale nie mamy pomarańczowego.

Wszyscy się zaśmieliśmy. Mógł się chociaż przygotować do tej ściemy. Jednak nie spodziewałam się ze wpadnie na taki głupi pomysł. Sok? Serio? Haha

-Dobra już dość tych śmiechów, siadamy do stołu i jemy.-powiedziała stanowczo Sara.

Każdy się posłuchał i usiadł na swoich miejscach. Pogadaliśmy o wszystkich o czym się dało. Wyszło tak ze Amber i Nash byli na śniadaniu u jego rodziców, Sara i Max tak samo i Austin razem z Laura. Chcieli nas poinformować ale spaliśmy, nie było czasu i takie tam. Jednak jestem zdania, ze mogli przecież powiedzieć o tym wczoraj przy kolacji ale już nic nie będę mówić.

Resztę dnia spędziliśmy wspólnie. Około 20 zaczęliśmy wszystko sprzątać, trochę oczywiście wypiliśmy jak to na pierwszy dzień świąt. Była bardzo przyjemna i wesoła atmosfera. Z Nataniel'em zachowywaliśmy jak starzy znajomi bez pretensji ani rozmów co się między nami teraz dzieje. Pasowało mi to, nikt tego nawet nie podejrzewał i tak ma kurwa zostać.

-Oglądamy coś jeszcze?
-Ja to pójdę spać jestem przemęczona.
-W sumie pójdę razem z Laura, Emma śpi wiec mamy okazje się wyspać.-powiedział Austin całując dziewczynę.
-Dobra no. A wy?-popatrzyłam na resztę.

Wszyscy popatrzyli na siebie a potem na mnie. Co za gnoje.

-A jak tam sobie chcecie.-wstałam z kanapy i poszłam na górę.

Przyjaciel Mojego Brata! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz