Wakacje

498 25 260
                                    

Pamiętacie wakacyjny rozdział z zeszłego roku? Ten, w którym są dziewczęce i chłopięce wakacje? Shipem przewodnim było Van x Ken, Seth x Papek i Warren x Tanu
Więc co powiecie na powtórkę z rozrywki?

Ale tym razem będzie więcej postaci!

(Ah shit, here we go again.)

*narrator*

Na początek lata nasze ulubione rodzeństwo przyjechało do Baśnioboru. Oczywiście po dwóch tygodniach wszystkim znudziło się siedzenie nad basenem i łażenie do asfaltowego jeziora aby łowić w nim śmieci. Warren zarządził wyjazd.

- MUSIMY gdzieś pojechać! - Oznajmił pewnego poranku. - Szczególnie że moja ostatnia wędka do łowienia śmieci wpadła do jeziora.

- Wpadła? - Dale podniósł wzrok znad kiełbaski, którą właśnie kroił. - Wrzuciłeś ją tam.

- Szczegół. - Warren machnął ręką. - I tak musimy gdzieś jechać.

- Proponuję podział na dziewczyny i chłopców. - Tess odłożyła łyżkę która właśnie mordowała borówki ze swojego gofra. - Knox chrapie.

- Wcale nie. - Jej brat rzucił ją truskawką.

- Popieram pomysł. - Babcia Sorenson zabrała rodzeństwu talerze gdy ci już mieli rozpocząć bitwę ma jedzenie. - Odpoczniecie od siebie.

- Ja chcę jechać nad jezioro! - Zawołał Tanu z góry.

- Jak on nas usłyszał? - Van zmarszczyła brwi. - Jest na drugim piętrze.

- Podsłuch zamontowałem!

Warren wzruszył ramionami.

- Jezioro jest okej.

- Popieram! - Zawołał Paprot wchodząc do pomieszczenia.

Wszyscy jednocześnie obrócili się do niego.

- Co ty tu właściwie robisz? - Zapytał Seth.

- Mama obudziła mnie i powiedziała że jeśli szybko nie pojawię się w Baśnioborze to pojedziecie na wakacje beze mnie.

- Aha.

- Ja bym pojechała w góry. - Zaproponowała Eve podsuwając swojego gofra Tess, która zerkała na niego z głodem w oczach. Wdzięczna dziewczyna rzuciła się na niego, maczając nos w bitej śmietanie.

- Popieram. - Kendra rozciągnęła się, nie zauważając, albo udając że nie widzi, jak Paprot pożera jej tosta.

- To kiedy jedziemy?

- Jutro! - Warren klasnął radośnie w ręce.

- Załatwicie nocleg w jeden dzień? - Zapytała sceptycznie Kendra.

- O to się nie martw. - Vanessa puściła jej oko i wkładając do ust truskawkę, wyszła.

***

Następnego dnia rano wszyscy stali przed domem, z wyczekiwaniem patrząc na podjazd. Jednak nic szczególnego się nie działo. Kendra prychnęła.

- No w jeden dzień to oni nic nie załatwią.

Nagle pojawiły się dwa auta - wściekło różowy camper i mini autobus typu ogórek.

- Mówiłam że załatwię! - Dumna z siebie Vanessa wyszła z campera. - I to dwa w jednym, nocleg i transport jednocześnie.

- A ja mam tylko stary bus i namiot. - Warren wzruszył ramionami. - Ale lepiej to niż nic.

Baśniobór. Wszystko & nic.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz